Nawigacja
hm. Jolanta Łaba: Refleksji garść duża po debacie o wartościach w ZHP

Refleksji garść duża po debacie o wartościach w ZHP

 


Obejrzałam debatę internetową, która odbyła się w ZHP. I chciałabym wtrącić swoje trzy grosze, bo nie mogłam być on-line w czasie kiedy debata trwała. Przestrzegałam w tym czasie punktu Prawa mówiącego o wierności obowiązkom instruktora rodzinnego wobec dzieci i męża (czyt. szykowanie do snu i usypianie gromady rozbrykanych potomków). Zgaduj zgadula, który to punkt Prawa.

Kiedy słuchałam instruktorów, którzy wypowiadali się na temat aktualności Prawa i jakości pracy z tym w harcerskich środowiskach miałam wrażenie, że cofnęłam się w czasie do pierwszego Zlotu Programowego w ZHP, który odbył się zdaje się w 2005 roku. Czyli 10 lat temu. Kiedy my instruktorzy GK i chorągwi ZHP organizowaliśmy ogólnopolską dyskusję na temat m.in. wartości duchowych, i tego czy Prawo Harcerskie wymaga zmian w zapisie albo czy trzeba zmieniać Rotę, pojawiały się dokładnie te same pytania, wnioski i argumenty zarówno zwolenników zmian jak i przeciwników jakiegokolwiek majstrowania przy wartościach w Prawie i Przyrzeczeniu.

Jedni chcieli mieć tylko jedną Rotę, inni dwie, jeszcze inni trzy, a pozostali sami nie wiedzieli, czy mieć jedną czy dwie czy trzy. Podobnie jest dzisiaj.

Chcę odnieść się do kwestii obecności słowa „Bóg” w Rocie.

Myślę, że raczej nikt nikogo nie zmusza do służby w ZHP. Złożenie Przyrzeczenia jest dobrowolne. Problemem nie jest słowo BÓG w Rocie, ale brak dobrych szkoleń dotyczących pracy z Prawem Harcerskim. Nie chodzi tu o szkolenia centralne, ale o wplatanie treści związanych w wychowaniem do wartości duchowych już na kursach zastępowych i drużynowych, w pracy kształceniowej i programowej już w hufcach.

Widzę nacisk, bo bardzo wyraźnie postulowano w tej akurat debacie zmianę Roty w imię wartości (?) jaka jest tolerancja i uczciwość (???), aby nie drażnić niewierzących. I jest w tym jakaś „nielogika” dla mnie, bo tego brakiem logiki nie mogę nazwać. Mam wrażenie, że celowo i bez większego sensu wprowadza się chaos informacyjny dotyczący tendencji oddolnych w tej kwestii. Hasła typu: „Zastąpmy słowo Bóg Dobrem Najwyższym przecież to to samo” są powielaniem błędów sprzed wielu wielu lat. Zaś pomysły typu: „Bóg symbolizuje najwyższe wartości, absolutne wartości… i niech dzieci same sobie wybiorą na jakie wartości ślubują” to antywychowawczy strzał w stopę albo i na ślepo w niewiadomym kierunku. Jak można dojść do takich wniosków? Po tylu latach pracy z Przyrzeczeniem?

Zastanawiam się czy uczciwe jest budowanie strategii zmian dotyczących wychowania do wartości na ogólnie dostępnej niewiedzy i na powszechnie promowanym kryzysie wiary. Według mnie nie jest to uczciwe wśród ludzi w harcerskich mundurach, wśród ludzi z kolorowymi podkładkami pod krzyżem.

Proponuję więcej namysłu i głębszą refleksję. Podobało mi się to, co powiedziała Druhna Wiceprzewodnicząca ZHP hm. Jolanta Kreczmańska, która w kilku zdaniach zawarła sedno celu wychowywania do wartości duchowych. Chodzi o głębię życia, głębię wewnętrznego przeżywania codzienności, pracę nad sobą, wyzwania w sferze najgłębszej w naszych duszach, o szukanie i praktykowanie wartości które przemieniają nas wewnętrznie. I nie trzeba z tego powodu zmieniać Roty dla osób, które mają problem z przełknięciem słowa, które te wartości wieczne i niezmienne określa (przynajmniej ja tak to odebrałam).

Tradycja i sprawdzone treści nie mogą zostać zmienione w wyniku zmian społecznych. Świat laicyzuje się i ulega świeckim wpływom. Wyznawcy wszelkiej religii stają się wyobcowani, więc dlaczego i w harcerstwie tak się ma dziać? Bo ateistów jest więcej? Jeżeli jeszcze to byłaby prawda… ale nie jest to prawdą. Faktem jest, wspomniał o tym Naczelny Kapelan ZHP hm. Wojciech Jurkowski i ks. hm Przemysław Przekop, że ludzie dziś przeżywają kryzys wiary i warto im pomóc przynajmniej raz doświadczyć ogromnej siły i mocy jaka płynie z pracy nad siłą ducha. Ale i w skautingu to nie jest nic nowego.

Instruktorzy, którzy wypowiadali się w kwestii stworzenia alternatywnej Roty często popełniają błąd wynikający z niewiedzy. Mylenie rozwoju duchowego z religijnym, utożsamianie słowa „Bóg” tylko z wyznaniem katolickim i uprzedzanie się do pojęcia Bóg z powodów własnych uprzedzeń świadczy o tym, że coś kuleje w kształceniu kadry w zakresie wychowania intelektualnego, a nie duchowego.

Przecież to jest ciut obok granicy wychowania z antywychowaniem. Debata zdaje się być ustawiona pod zmianę Roty, tak jakby nie było takich osób, które można zaprosić do dyskusji by mogły utwierdzić ludzi w przekonaniu że „jedna Rota jest spoko”. Można wyjaśnić nawet niewierzącym w zasadność jej istnienia w niezmienionej formie jak z nią pracować mimo różnic w światopoglądzie. Wiem to, bo Samoa to przez lata robiłam z dużym powodzeniem i wcale nie chodziło mi o nawracanie ludzi na jedną słuszną drogę tylko o dialog. Nie jestem osobą tolerancyjną, kto mnie zna, to wie. Ale jestem osobą która właśnie w harcerstwie nauczyła się trudnych dialogów, z ludźmi różniącymi się światopoglądowo jak dzień i noc. I zawsze wydawało mi się, że to o dialog w ZHP chodzi, a nie o tolerancję. Tego powinniśmy strzec jako jednej z najważniejszych wartości w ZHP – umiejętności dobrego uczciwego dialogu.

Wiem, że trudno namówić ludzi do takiej formy dyskusji publicznej o bardzo trudnych sprawach, ale naprawdę brakowało mi w tej drugiej części debaty o wartościach w Prawie i Przyrzeczenia dobrej, uczciwej przeciwwagi dla postulatu zmiany Roty.

Bardzo cieszą mnie wypowiedzi księży instruktorów, którzy mówią o tym, że miejsce w ZHP nie jest zarezerwowane tylko dla wierzących, że niewierzący też mają tu swoje miejsce. I zapadło mi w pamięć bardzo dobre zdanie ks. Wojciecha: „Bóg jest rzeczywistością obiektywną, więc to czy człowiek mówi wierzę albo nie wierzę nie sprawia, że Bóg istnieje czy nie istnieje”. Obecność pojęcia „Bóg” w Rocie przyrzeczenia oznacza zaproszenie do wielkiej przygody, do wzięcia pod uwagę możliwości życia w towarzystwie Boga i przyjęcia zasad jakie wynikają z wiary w Jego istnienie. Jeżeli jednak ktoś nie potrafi tego zrobić, nie otrzyma łaski wiary, to nie oznacza, że nie może być harcerzem, instruktorem w organizacji, w której służba zaczyna się od złożenia przyrzeczenia zaczynającego się od słów: mam szczerą wolę służyć Bogu i Polsce. Dla mnie osobiście to jedna z najcenniejszych wartości w harcerstwie polskim, w ZHP konkretnie. Mnie instruktorce wierzącej wiele razy zaimponowali instruktorzy niewierzący, zapewne i ja dodałam coś do kolorystyki życia duchowego tych osób. Zaufajmy metodzie harcerskiej – wzajemności oddziaływań, zaufajmy braterstwu, pośrednim formom wychowania np. do wartości.

W tej debacie widać – wybaczcie mi, ale takie mam wrażenie - nieuczciwość kadry kształcącej zarówno małej jak i dużej. Albo może raczej brak chęci do sprawdzenia czy też odwagi do powiedzenia o tym, że są środowiska w których solidnie pracuje się z Rotą i nad pojęciem „Bóg” w jej treści.

Nikt nie wie jak pracować z wychowaniem duchowym po stu latach istnienia organizacji? Nie wierzę w to. Dlaczego nikt nie sięga do propozycji programowych zawierających metody i formy, gotowe konspekty, pomysły. Nasza organizacja jest duża, istnieją w niej środowiska mające od lat sprawdzone formy na to jak wychowywać duchowo i religijnie, nawet tych zuchów i harcerzy którzy pochodzą z rodzin ateistycznych lub nie mają jeszcze sprecyzowanego wyboru dotyczącego wiary. Myślę, że gdyby ktoś się poświęcił i wygrzebał z archiwów i twardych dysków instruktorów w całej Polsce wszystko, co na ten temat napisano, przeprowadzono, szkolono, mówiono i debatowano - mielibyśmy przynajmniej 100 gotowych propozycji programowych z zakresu wychowania do wartości duchowych. Akurat po jednej na każdy rok następnego stulecia w ZHP.

Sama osobiście stworzyłam od 2004 r. wiele materiałów na ten temat, pracując z ludźmi we wszystkich chorągwiach, na zlotach, na kursach kadry kształcącej. Wiele razy materiały te wzbudzały podziw i wdzięczność, były wysoko ocenione, korzystano z nich. Wiele materiałów z chorągwi np. łódzkiej, krakowskiej czy wielkopolskiej poszło w świat, by inspirować innych. Od tamtego czasu powstało więcej zespołów wychowania duchowego, duszpasterstw, nie tylko dla harcerzy wyznania katolickiego. Mamy w organizacji kapelanów prawosławnych, instruktorów ewangelików. Słyszałam też o polskich muzułmanach w mundurach i o harcerzach wyznania judaistycznego, którzy wiedzą jak pracować z Prawem i Przyrzeczeniem. Obiecano mi kiedyś wiele razy, że materiały te będą inspiracją do tworzenia nowych. I wiem, że tak jest. Wierzę, że tych materiałów jest więcej, że są ludzie w naszej organizacji, którzy potrafią pracować z Przyrzeczeniem w obecnym kształcie i nie mają wątpliwości. Może warto do takich debat zapraszać nie tych, którzy nie wiedzą, nie potrafią i błądzą w gąszczu własnych nieprzemyślanych opinii, ale tych, którzy wiedzą jak pracować z wychowaniem religijnym i duchowym w ZHP?

Zawsze, kiedy słucham takich konferencji i debat, zastanawiam się: Dlaczego po raz kolejny zadajemy te same pytania?

Pomyślałam sobie, że musi tak być. To kwestia rozwoju człowieka. Tak jak ja teraz się wściekam na to, że koło pytań powraca do punktu wyjścia sprzed 10 lat, tak obecnie pracujący nad tym instruktorzy będą otwierać oczy ze zdziwienia za 10-20-30 lat. Przed kolejnym zlotem ZHP znów instruktorzy w hufcach i chorągwiach będą kruszyć kopie wciąż o te same mury. Tak jak ja teraz się zdenerwują: i po co ja tyle tych materiałów pisałam/em, ile konferencji było i dyskusji, przecież wszystko zaczęło się od nowa!!!! Tak i obecnie tworzący materiały i organizujący konferencje będą kiedyś zastanawiać się: co się stało z tym wszystkim co wypracowali przed laty…

Z jednej strony o rozumiem, bo każde pokolenie musi samo wywalczyć i zrozumieć najważniejsze sprawy w swoim życiu. Są ludzie, którzy nie chcą przejmować dziedzictwa, chcą tworzyć je od nowa. Ale z drugiej strony może warto czasem zatrzymać się w tym pochodzie ku zmianom pod prąd dawnym sprawdzonym tendencjom?

Może właśnie w tym tkwi problem. Nie przekazujemy sobie dorobku, nie rozmawiamy z tymi którzy przed nami w ramach służby Bogu i Polsce tworzyli fundamenty programowe i metodyczne pod wartości duchowe, wzmacniali je, walczyli o to samo. Wolimy w nowym pokoleniu zacząć wszystko od nowa. Wolimy wierzyć, że to co było jest prehistorycznym reliktem, i że teraz czas na nowoczesne formy i metody. Bolą mnie nieco słowa młodych drużynowych którzy lekko mówią i to publicznie słowa takie jak (oszczędzę wymieniania nazwiska tego Druha): „z całym szacunkiem do BiPi ale on żył w innych czasach, to były inne wartości, teraz ludzie żyją inaczej”. Otóż nie Druhu miły, lord Baden Powell ratował dzieciom życie wychowując ich w duchu wartości chrześcijańskich, aby wyciągnięci z nędzy materialnej i duchowej mogli samodzielnie uwierzyć we własną przyszłość. Nie zapomnijmy z kogo Baden Powell zrobił pierwszych skautów. To były dzieci ulicy, dzieci zaniedbane z różnych powodów. Przyciągnął ich pomysłem, ale też dyscypliną i wymaganiami. Atrakcyjność wartości i metod w skautingu przyciągnęła do ruchu każdego – biednego i bogatego, wierzącego i niewierzącego. BiPi zawsze mówił, że w skautingu podstawą jest braterstwo, służba i wiara w Boga i w ludzi.

Ten sam Druh powiedział: „nie zmuszajmy ludzi do zakłamywania się” (chodziło o wypowiadanie słów Roty przez osoby niewierzące), by zaraz powiedzieć, że „szacunek jest wartością którą chcemy propagować”. Właśnie przez szacunek do tradycji i wartości w harcerstwie, które od początku stanowiły o tożsamości ludzi w Ruchu powinien Druha (i nie tylko jego) powstrzymać przed wypowiadaniem tego typu opinii. Jako instruktor ma wpływ na ludzi. Mówiąc, iż można oko przymknąć na przodków założycieli i zmienić to, co jest fundamentalnym założeniem (m.in.) skautingu – niestety, ale zaczyna szczepić w nowych pokoleniach harcerskich taką samą postawę. Dla mnie to niepokojące.

Bolą mnie też słowa młodych instruktorów, którzy lekko mówią o tym, ze Prawo Harcerskie brzmi archaicznie, że nie rozumieją słów zawartych w nim. To świadczyć może o głębokiej ignorancji, niewiedzy na temat tego czym jest Prawo, rytuał i obrzędy związane z jego treścią. Tradycja poprzednich pokoleń, chroniąc pierwotny zapis Prawa i Przyrzeczenia chroniła tak naprawdę głębię wartości. Kiedy ja nie wiedziałam, co oznaczają słowa Roty pytałam starszych. Kiedy nawet jako harcmistrzyni miałam wątpliwości co do interpretacji Prawa – rozmawiałam z tym, o których wiedziałam, że mają więcej doświadczenia, wiedzy, którzy znali ludzi sprzed lat, tych którzy uczestniczyli w tworzeniu historii naszej organizacji. Pamiętam też jak kiedyś pytając o sens 10 punktu wywołałam reakcję zwrotną. Instruktor którego zapytałam zaczął sam się zastanawiać czy uczciwie przestrzega tego punktu Prawa. Pociągnęło nas to do pracy nad sobą. A nie do zmieniania Prawa czy tworzenia nowej pokrętnej interpretacji.

Tego chyba trochę brakuje osobom, które lekko sobie wyrażają opinie p.t. zmieńmy wszystko co brzmi jak rzężenie starego dinozaura… bądźmy nowocześni!

Jest taki żart metodyczno-praktyczny w środowisku teologów katechetów, w którym przebywam z racji wykształcenia i profesji jaką wykonuję. Kiedy uczniowie nudzą się podczas lekcji biblijnych i zaczynają mówić, że nie rozumieją słów zawartych w Ewangelii pokazuję im (np. w ramach pochwalenia się jaka to ja nowoczesna teolożka jestem) tzw. Yo!ewangelię p.t. „Gadka Jezusa z Samarytanką”, czyli tekst fragmentu Ewangelii napisany językiem git ludzi. Na początku uczniowie są wniebowzięci i śmieją się czytając luźną gadkę Zbawiciela Świata. Inną alternatywą dla nudów na lekcjach z Pismem Świętym są komiksy – Ewangelia napisana w formie obrazkowej. Jak pisałam, uczniowie doceniają gest nowoczesnego wychowawcy i jego nowoczesnych metod - są wdzięczni i pół lekcji zaczytani. Ale ja niestety nie robię tego dla zdobycia taniej popularności, bo mi nie zależy na wielkim gronie uczniów dookoła mnie. To działanie z premedytacją, i chyba nawet podstępne mające inny cel. Na tym chyba polega pośredniość. Na umiejętności pracy z tzw. „międzywierszem”.

Zazwyczaj gdzieś w połowie tekstu „git ewangelii” młodzi zaczynają być znużeni, przestaje ich interesować przekaz. Dochodzą do wniosku, że tak napisana Ewangelia jest może i bardziej zrozumiała, ale coś traci. Że taka forma jej podania spłyca treść i nie pozwala dostrzec prawdziwej wartości tej opowieści. Zauważenie, że jest zakorzeniona w starszej niż nasze osobiste życie tradycji, w przeszłych latach, w których inni ludzie innych pokoleń wyznawali te same wartości i przekazali je nam byśmy mogli w nich się utwierdzać, uczyć się ich znaczenia i praktykować je coraz pełniej, rzetelniej w miarę dojrzewania do życiowych misji. I przekazać dalej, naszym następcom, następnym pokoleniom. To samo dzieje się w przypadku ćwiczenia p.t. napiszmy Dekalog od nowa. Zabawa jest przednia, ale wniosek - zawsze taki sam. Nikt nie wymyślił tego lepiej niż ci, którzy to napisali jako pierwsi.

Są to dobre ćwiczenia prowadzące do celu p.t. wyjaśnijmy sobie, o czym mowa w przykazaniach i w Ewangelii. Ale nie działa w druga stronę tzn. jeśli zmieni się treść norm, formę ich zapisu - gubi się wartość jaką reprezentowały. Uproszczenie fundamentalnych zasad zapisanych u zarania dziejów organizacji skautowej nie jest do końca dobrą drogą do pogłębiania rozumienia Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego. Lepiej tworzyć nowe komentarze, więcej pomysłów na to jak pracować z Prawem i Przyrzeczeniem. Bo tak naprawdę tego brakuje nam w ZHP. Dobrych szkoleń na ten temat i dobrych inspiracji. Diametralne zmienianie zapisów w normach, wartościach i zasadach, które reprezentuje Prawo i Przyrzeczenie nie przyniesie naszym przyszłym pokoleniom harcerskim niczego wartościowego.

Bardzo dziękuję każdemu rozmówcy, ale szczególnie ludziom którzy zaprosili do tej debaty byłych Naczelników i Kapelana Naczelnego. I za instruktorów, których dojrzałe wypowiedzi i niezwykły talent dzielenia się swoim doświadczeniem umocniły mnie w przekonaniu, że warto było tych kilka i kilkanaście lat temu współpracować z GKą i chorągwiami, dzielić się sobą, razem działać w imię najwyższych wartości. Mam nadzieję, że delegaci Zjazdu wykażą się mądrością i rozsądkiem, uważnością i skupieniem, kiedy trzeba będzie podjąć decyzję o tym, czy zmieniać Prawo i Przyrzeczenie, czy też może raczej wzmocnić solidniej metody na pracę z fundamentalnymi zapisami w Statucie ZHP.

 

hm. Jolanta Łaba,

członek Zespołu Wychowania Duchowego GK ZHP.

 

---------------------------

Nr HR-a:  III/2015



Social Sharing: Facebook Google Tweet This

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.