Nawigacja
Wielka zmiana w ZHP

Wielka zmiana w ZHP 

  

  Wszystko jest kwestią świadomości. Zanim człowiek zacznie coś oceniać, powinien zbudować w sobie świadomość całości sprawy. Jednak dzisiaj ludzie często bywają pochopni w swych osądach. Być może to syndrom czasów. Na fb nieustannie migają wiadomości i newsy, nie pozwalając nikomu nad niczym się zastanowić. Szybciej, więcej i... byle jak.  

W codziennym życiu spotykają nas różne sytuacje, a niektóre niosą zaproszenie do wielkiej przygody, podczas której napotykamy na fantastyczne wyzwania. Dlaczego fantastyczne? No cóż, jako instruktor wędrowniczy odpowiem: Bo im trudniej, tym lepiej. W tym artykule opowiem o jednej z takich historii … 

  Historia ta ma początek wiele lat temu, zaczyna się wraz z przejęciem w Polsce władzy przez partię z nazwy komunistyczną w 1944 roku. Te odległe już dla nas czasy nie są mi jednak dostatecznie znane, by je tu opisywać. Ślady naszej historii możemy na szczęście znaleźć w kilku świetnych książkach, które od kilku lat zaczęły się pojawiać w obiegu. Zrobimy więc "stop klatkę" i przeniesiemy się znacznie bliżej. Do czasu, w którym ta historia zaczęła się dla mnie... 

 Kim jest Harcmistrz? 

Kilkanaście lat temu, gdy byłem jeszcze dumnym posiadaczem stopnia przewodnika (nosiłem go dzielnie przez ponad 20 lat), do hufca przyszedł list. Było to zaproszenie dla mnie na spotkanie wigilijne Związku Sybiraków. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, bo nasze środowisko zawsze dobrze współpracowało (i oczywiście robi to nadal) z różnymi organizacjami społecznymi, zwłaszcza z tymi, które niosą ze sobą ważne dla harcerstwa wartości, gdyby nie tytuł na kopercie. Komendantka hufca, wręczyła mi list troszkę dziwnie na mnie patrząc. Na kopercie stało jak wół: Harcmistrz Janusz Sikorski HR … 

Z lekka zmieszany wziąłem kopertę i powiedziałem coś tam, że poinformuje nadawcę, że nie jestem harcmistrzem i postaram się wytłumaczyć tym starszym już ludziom, na czym polegają nasze instruktorskie stopnie... 

Jak powiedziałem tak zrobiłem, a właściwie to próbowałem. Gdy wieczorem po spotkaniu opłatkowym mieliśmy okazję usiąść na chwilę z zarządem koła Związku Sybiraków, zagaiłem rozmowę o stopniach instruktorskich w ZHP. Ale zostałem zastopowany już po pierwszych słowach. Jedna z Pań a właściwie to teraz wiem już, że powinienem napisać Druhen powiedziała mi tak: Druhu nasz kochany... – Tak jak tu z nami siedzisz, to powinieneś wiedzieć, że my wszystkie mamy swoja przeszłość harcerską. Znamy doskonale sprawy związane ze stopniami instruktorskimi i znamy dobrze sytuację dzisiejszego harcerstwa. I dobrze wiemy i rozumiemy, co to znaczy granatowa podkładka po krzyżem, ale posiadać stopień, a być kimś to dwie różne sprawy, czego ty druhu jesteś dobitnym przykładem. Mamy już swoje lata i swoją mądrość, nie podlegamy już nikomu, tylko Panu Bogu, więc uznałyśmy, że będziemy nazywały kogo chcemy tak, jak uznamy. I Ty druhu jesteś dla nas harcmistrzem...  

Zapadła cisza. Jako, że tak już mam, iż staram się wszystko analizować, zapytałem, szybko próbując pozbierać myśli: A kim dla Druhen jest harcmistrz...  

Otrzymałem odpowiedź: "Harcmistrz to najwyższy harcerski wzór. W harcerskiej metodzie wzór wychowawcy jest najważniejszy. Bez niego praca przestaje być stricte harcerską. Harcmistrz to człowiek, który w codziennym życiu przestrzega prawa harcerskiego. Jest nieugięty i dzielnie walczy ze swoimi słabościami. Jest wzorem dobrego wychowania, jest słowny, zawsze można na niego liczyć, ale przede wszystkim działa w sposób realny dla Polski. Wychowuje dzieci i młodzież w duchu naszych ideałów. Harcmistrz to super wychowawca. Mistrz harców jak nazwa wskazuje. Gdy patrzymy na pracę harcmistrza z dziećmi, gdy widzimy w ich oczach błysk i zainteresowanie każdym słowem, które się do nich wypowiada. Gdy widzimy absolutny szacunek jakim się wzajemnie obdarzacie to widzimy tu rękę harcmistrza... Gdy widzimy, że harcmistrz świadomie kształtuje w duchu harcerskich wartości i gdy dostrzega gdzie jest kierunek  dalej niż to widać na pierwszy rzut oka". 

Po raz kolejny zapadła cisza. Myślałem, co mam powiedzieć  bo wszak mówię całkiem nieźle, jednak tu „zapomniałem języka w gębie” i byłem w stanie powiedzieć jedynie dziękuję Druhnom.  

 To oczywiście nie koniec tej historii, ale nie będę tu dalej opowiadał, bo to przecież jedynie wstęp do artykułu o systemie stopni instruktorskich. W każdym razie, tak się dowiedziałem kim dla znacznej części naszego społeczeństwa jest Harcmistrz.  

 

 

Minęło trochę czasu i w drużynie, a później szczepie, wędrownicy zaczęli na tyle dorastać, że koniecznym „niestety” stało się dla mnie zdobycie kolejnych stopni instruktorskich. Nie powiem, życie ze stopniem przewodnika było niezwykle wygodne... Cóż, jako przewodnik mogłem znacznie więcej. Jednak wraz ze zbudowaniem sobie świadomości kim jest harcmistrz, przyszło zrozumienie, że muszę zdobyć ten stopień. Był on potrzebny, by dalej w pełni i realnie pozostawać wzorem dla swoich wychowanków nie burząc jednocześnie ich obrazu świata.  

Oczywiście w tym czasie starałem się odpowiedzieć na pytanie dlaczego jest tak, że ZHP współcześnie tak słabo wychowuje? Dlaczego tyle drużyn nie działa metodą harcerską? Skąd to się bierze. Skąd w tylu „harcerskich” działaniach zamiast treści jest jedynie opakowanie, czyli forma albo czasem i tego nie ma? Oczywiście w szukaniu odpowiedzi na te pytania nie byłem sam. To były noce spędzone na dyskusjach przy ogniu wesoło trzaskającym w naszym szczepowym tipi. No i oczywiście potężne wsparcie harcerskie i intelektualne w postaci prawie 90-letniego Kręgu Puszczańskiego. A w nim takie osoby jak choćby.... legendarny autor Obrzędowego Pieca i Vademecum Zastępowego Chytry Kot. Tu znalazłem odpowiedzi na większość pytań. Krąg posiada bowiem wiedzę powstałą na przestrzeni dziesiątek lat.  

  Wiedza, którą posiadłem nie jest na szczęście jakaś wyjątkowa. Posiada ją również wielu innych ludzi w ZHP. Skutkiem tego było kilka różnych Uchwał Zjazdu naszej organizacji zwracających uwagę na kiepski stan oddziaływania wychowawczego ZHP i polecających zająć się tą sprawą naszym władzom naczelnym. Najważniejsze, że w końcu postawiono diagnozę I TO, CO NAJWAŻNIEJSZE – TRAFNĄ. 

Jednym ze źródeł naszych problemów jest rozmycie tożsamości harcerskiego wychowawcy czyli INSTRUKTORA.  Bo kim jest instruktor? To znaczy kim powinien być? Dla mnie to oczywiste. Instruktor to wychowawca. Dzisiaj niektórzy odbierają to jako obrazoburcze, choć dyskusja w Chorągwi Śląskiej, na której byłem mimo zaledwie kilku głosów niepewnych w tej sprawie – pokazała, że stanowcza większość tak myśli. I to cieszy!  

W każdym razie Zjazd a w ślad za nim Rada Naczelna zaczęła działać w kierunku wzmocnienia wychowawczego charakteru ZHPSami orzekli, że to jest niezwykle ważne. A ważne jest też dlatego, że ta świadomość jest konieczna do zmian i do działania. Tu potrzebne jest działanie. W ślad za Uchwałą Zjazdu ZHP nakazującą wzmocnienie charakteru wychowawczego naszej organizacji, pojawiła się Uchwała Rady Naczelnej o kierunkach pracy z kadrą w latach 2016-2017 nakazująca m. in. wszystkim harcerskim komendom podjęcie odpowiednich kształceniowych działań. Jej konsekwencją stały się zmiany w Systemie Stopni Instruktorskich. I tu, mimo unikatowych w skali ZHP konsultacji, z kilku stron podniósł się krzyk. Dla mnie zupełnie niezrozumiały. Krzyk w obronie chorego stanu, spowodowanego minioną złą wolą i działaniami powodującymi, że dzisiaj jesteśmy bardziej organizacją spędzania wolnego czasu, miast wychowawczą, co mamy zadeklarowane w Statucie! Całkiem spora liczba instruktorów dała się uwieść chwytliwym, ale zupełnie zgubnym argumentom, zapominając o jednej z ważniejszych mądrości: Jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Ta dyskusja pokazała jeszcze coś: choć dla wielu dotąd instruktor musiał być wychowawcą, jednak są też tacy, którzy dość pobłażliwie podchodzili do idei i roli stopni instruktorskich. Dla części z nas SSI (system stopni instruktorskich) w swojej istocie zapewnia rozwój „instruktorom” i instruktorom. Z jednej strony ma za zadanie kształtować instruktorów wychowawców, z drugiej przeszkolić kadry wspierające pracę wychowawców, w sposób mylący też nazywając ich instruktorami. Może w innej organizacji by to przeszło, ba, nawet wiem na pewno, że tak. To się da zrobić, ale nie w organizacji harcerskiej, w której wychowanie jest podstawą i zarazem celem działania I to wychowanie w bardzo określony sposób. 

U nas, w związku z charakterystyką naszej metody pracy, instruktor jest jej elementem. A nawet jako element jest elementem nietypowym, bo nie stoi on osobno, lecz ożywia praktycznie wszystkie pozostałe elementy metody. Bez instruktora – jego przykładu osobistego, metoda pozostaje martwa. Szczególnie bez jego świadomości skutku wychowawczego każdego działania. 

Stąd tak ważna rola tego, by instruktor harcerski był... Instruktorem. A więc człowiekiem stawiającym sobie na co dzień wyzwania, który przyjął w pełni do siebie ideał wychowawczy zapisany w PiPH i niezwykle sprawnie i swobodnie  posługuje się metodą harcerską i harcerskim programem. By na co dzień, całym swym życiem, świadczył o tym, kim jest. Tak naprawdę i autentycznie. Takie podejście rodzi konkretne problemy. Jeśli do grona instruktorskiego zaliczymy również kadrę, która w praktyce wcale nie musi żyć w opisany wyżej sposób, nie umie, a czasem po prostu nie potrzebuje bezposrednio sprawnie posługiwać się metodą harcerską, i nie umie dostrzec źródeł harcerskiego programu…cóż Grodecka powiedziała „niesłychanie łatwo jest fałszować harcerstwo. Kadrę, dla której nie jest koniecznym np. powstrzymywanie się przed piciem piwa z kolegami podczas oglądania meczupoprawnym jest robienie z harcerstwa szkoły czy brak zrozumienia dla mechanizmów pracy z kadrą. I właśnie powyższy pogląd zdecydował, że nowy SSI przywraca stopnie instruktorskie i w ogóle tytuł instruktora harcerskiego tym, którzy faktycznie nimi są. Bo po prostu SSI jest narzędziem do kształtowania harcerskich liniowych wychowawców. Dziś dla pozostałej kadry mamy też IŚR (indywidualne ścieżki rozwoju) stwqarzające wyzwania i bodźcujące rozwój, a wstępny projekt SPzK RN pokazuje chęć wprowadzenia nowych narzędzi dla osób które można określić jako kadrę wspierającą  w skautingu skauterów, lub skautowych komisarzy. 

 

Argumentem na to, że to jest "zła zmiana" jest to, iż w ten sposób zamyka się możliwość rozwoju kadrze wspierającej. Kto i komu tu coś zamyka? Kto chce ten się rozwija albo w kierunku bycia instruktorem (naprawdę bycia instruktorem  wychowawcą) albo w kierunku dorosłego wolontariusza – specjalisty wspierającego naszą organizację i proces wychowawczy. Bądźmy uczciwi w nazywaniu rzeczy po imieniu, nie wymagajmy też od tych, którzy nie chcą być instruktorami a chcą wspierać ZHP  by nimi byli.  

 

Tego typu argumenty wynikają oczywiscie z braku wiedzy. Bo mamy instrument służący rozwojowi KAŻDEGO CZŁONKA KADRY W ZHP.  Jest nim wspomniana indywidualna ścieżka rozwoju (ISR). Była ona do tej pory traktowana trochę po macoszemu, dzisiaj to ma się zmienić. Wraz ze zmiana charakteru SSI, koniecznym stało się rozbudowanie instrumentu przeznaczonego również dla naszej kadry wspierającej, to przecież oczywiste. IŚR otrzymuje właśnie potężne wsparcie. Co najważniejsze przychodzi ono z dwóch różnych stron. Z jednej, w projekcie dokumentu kodyfikującego pracę z kadrą w ZHP, a więc we wprowadzanym Uchwałą Rady Naczelnej Systemie Pracy z Kadrą znajdują się nowe, specjalnie przewidziane dla kadry wspierającej instrumenty wspomagające jej rozwój, nie tylko poprzez nabywanie potrzebnych przy pełnieniu danej roli kompetencji. Co dosyć oczywiste instrument ma również formę wizualizującą oddziaływanie. Jest kompletny na tyle, na ile dało się tozrobić bez zmian w statucie. 

Z drugiej nstrony, niejako w bonusie pojawiło się kolejne potężne narzędzie do pracy z kadrą wspierającą, a właściwie to z całą kadrą ZHP. Celem tego narzędzia jest zapewnienie kompetentnej kadry pełniącej swoje obowiązki w każdym miejscu naszej organizacji. Właśnie  została przyjęta przez GK, jako oddzielny dokument Mapa Kompetencji – dawniej zwana matrycą. Mapa będzie musiała być często aktualizowana ze względu na kalibrację zawartych w niej kompetencji pod kątem zgodności z wymogami Polskiej Ramy Kwalifikacji, stąd forma instrumentu regulowanego osobno, tak by jego aktualizacja nie pociągała ze sobą komplikacji związanych ze zmianami w dokumentach o szerszym przeznaczeniu. CSI będzie w przyszłości tzw. jednostką certyfikującą kwalifikacje, a szefowie zespołów w hufcach i komendanci hufców będą tzw. jednostkami walidującymi kwalifikacje instruktorów wychowawców i kadry wspierającej. Projekt instrukcji w tej sprawie będzie w styczniu konsultowany na Zbiórce Pracy z Kadrą z kształceniowcami z chorągwi a potem z komendantami hufców. Według słów hm. Jacka Smury przed zespołem pracującym nad mapą, jeszcze długa droga, ale chcieliby oni, żeby to narzędzie dawało naszej kadrze większe szanse na rynku pracy, poprzez certyfikaty potwierdzające nabyte w harcerstwie kwalifikacje  uznawane zewnętrznie w tzw. Zintegrowanym Systemie Kwalifikacji. Cóż za świetne założenie prawda?  Mapa lada dzień będzie udostępniona w wersji ostatecznej. I, by się rozwijać kompetencyjnie nie trzeba być instruktorem. By być instruktorem nie trzeba być specem od np. promocji. Ale zapewne będzie wiele przypadków gdy obie drogi się połączą i będą się uzupełniać. Będzie tak tylko wtedy gdy żadne z narzędzi nie będzie obowiązkowe i gdy nie będziemy mieszać pojęć. 

 

W świetle takiego stanu rzeczy absolutnie nie uzasadnionym jest twierdzenie, że Rada Naczelna zmianami w SSI pozbawiała kogokolwiek w naszej organizacji wsparcia w rozwoju. Jest wręcz przeciwnie! Dopiero teraz możliwe będzie uwolnienie potencjału w każdym fragmencie naszych zasobów ludzkich. I oczywiście można dyskutować czy przyjęty model AC/DC  (wyjaśnienie czym są AC i DC znajdziesz Czytelniku na dole, pod artykułem)  jest słuszny i czy nie byłoby lepiej zbudować dla mapy osobną strukturę do jej obsługi. Zapewne byłoby lepiej, jednak przyjęte rozwiązanie ma tą zaletę, że może zacząć działać niemal „z marszu” Wystarczy przeszkolić ludzi.  

 

Tak więc Druhny i Druhowie kontestujący zmiany związane z systemem pracy z kadrą w ZHP, moim zdaniem Wasze twierdzenia, że to "zła zmiana", są absolutnie pozbawione podstaw. Przyglądnijcie się im i przyjmijcie z harcerską życzliwością. Popatrzcie szerzej. Dzięki tym zmianom ZHP ma szansę naprawdę wyjść na prostą drogę godną nowoczesnej organizacji harcerskiej. 

 

hm. Janusz Sikorski    

 

Assessment Centre (AC) jest metodą diagnozy aktualnych kompetencji pracowników bądź kandydatów na pracowników w trakcie procesu rekrutacji. 

Development Centre (DC) jest narzędziem diagnozy dotyczącym planowania rozwoju pracownika.  

 


Social Sharing: Facebook Google Tweet This

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.