Nawigacja
Damian Grzegorczyk, Dom bez fundamentu
- Drukuj
- 31 sty 2009
- O Metodzie
- 5966 czytań
- 0 komentarzy
Właśnie jestem świeżutko po przeczytaniu artykułu Anny Nowakowskiej z blogu zhp24.net . Ania opisała schematyczne, szablonowe działanie harcerstwa, pokazując pewien model, który funkcjonuje w wielu drużynach:
Na zbiórkach harcerskich uczymy się 5 węzłów, alfabetu Morse'a i GA-DE-RY-PO-LU-KI (to są te elementy tradycyjne), co to jest azymut, historii i struktury harcerstwa. Czasem jeszcze dowiadujemy się, co oznaczają żołędzie i jagody na Krzyżu. Czasem samarytanka w jej najpraktyczniejszym aspekcie - czyli jak usztywnić złamaną nogę przy pomocy kurtki, sznurowadeł oraz kija oraz terenoznawstwo. Jak dorzucimy do tego Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie, andrzejki, wigilię i topienie Marzanny mamy zbiórki na cały rok. A od września, wiadomo, jeszcze raz, trzeba zrobić nabór i do drużyny przychodzą nowi. I od początku: Prawo, symbolika, samarytanka, szyfry, struktura, historia, ekologia, wigilia, andrzejki, marzanna, rajd, biwak, gra, samarytanka, szyfry, nauka węzłów. Niby ciekawy program. Ale to program na niby.
Dodała jednak : "A tymczasem powyższy plan pracy może zostać uznany za niezły i ciekawy, zgodny z metodyką i pewnie jest realizowany w wielu drużynach ". A ja odpowiem - a właśnie, że niezgodny.
Wchodzę na ZHP.pl, klikam po lewej stronie na Podstawy wychowawcze ZHP. Następnie znajduję mój ulubiony temat: harcerski system wychowawczy. Niby najważniejszy, ale najbardziej lekceważony, omijany i w ogóle jakby oderwany od rzeczywistości. Ale czego tutaj chcieć, skoro nawet na kursach drużynowych o metodzie harcerskiej mówi się (to już wiele znaczy) przy pomocy kartek, długopisów, flipcharta, itp. Czytam więc HSW i znajduję elementy metody. Okej, zostawmy je na chwilę i wróćmy do tekstu Ani:
"Harcerze grają, ale ich gry w większości polegają na tym, żeby zebrać śmieci rozrzucone wcześniej przez drużynowego, na których supertajnym szyfrem jest napisane coś oczywistego."
I to bolesna prawda. Szybko więc wracamy na stronę o HSW i czytamy o elemencie metody harcerskiej tj. Uczenie przez działanie:
Doświadczając, próbując, przeżywając, aktywnie uczestnicząc - młody człowiek przygotowuje się do dorosłości. Istotne jest stwarzanie takich sytuacji w działalności gromady/drużyny, aby każdy miał możliwość działania indywidualnie, a także w grupie. Działanie to powinno mieć bezpośredni związek z życiem społeczeństwa i w społeczeństwie.
W każdej grupie wiekowej działanie odbywa się w inny sposób: zuch - przez zabawę w coś lub kogoś, harcerz - przez grę, harcerz starszy - przez poszukiwanie, wędrownik - służbę i wyczyn.
Oczywiście model opisany przez Anię zawiera wiele innych luk względem metody harcerskiej, ale w tym artykule chciałbym poruszyć kwestię uczenia przez działanie.
Jakiś czas temu przejąłem drużynę w szczepie (powróciłem do granatowego sznura, nawet nie wiecie jak się cieszyłem). Poznałem harcerzy, przeanalizowałem sytuację i ułożyłem program odpowiadając na pierwszą ważną potrzebę. Przyszedł czas na zbiórkę, siadam i piszę konspekt/ program/ plan zbiórki. Akurat w tym samym momencie przypomniała mi się jedna z drużyn w moim hufcu, z którą coś nas łączy (nie będę podawał szczegółów, bo nie lubię dawać przykładów, gotowców, itp. Przepraszam). Dodatkowo sprawa dotyka komendę hufca, więc grono się rozszerza (co w tym przypadku pójdzie na plus) Stwierdziłem - upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Załatwimy sprawę z tą drużyną, wyjdziemy do społeczeństwa, zrealizujemy konkretne działanie w praktyce, a przy okazji harcerze będą mieli szansę nabyć konkretne umiejętności, wiedzę. No to do dzieła.
Na zbiórce moi harcerze nie rozczarowali mnie - sprawa chwyciła ich za serca (na co liczyłem, emocjonalnie związali się z tą sprawą, czuli współodpowiedzialność), więc dalej poszło łatwo. Piszemy projekt. Zaczynamy od wyznaczenia celu i do niego sformułowaliśmy konkretne zadania. Pomoc moja miała tutaj dwuznaczny cel, więc przede wszystkim chciałem podkreślić swoją obecność. Pomagałem im wyznaczać to wszystko, inspirowałem, ukierunkowałem myśli, jednak przede wszystkim nie ograniczałem się do moich myśli i pomysłów, dzięki czemu wyszło parę ciekawych, innych pomysłów. Podzieliliśmy się zadaniami, wybraliśmy odpowiedzialnych ludzi za konkretne zadania, rozmieściliśmy program projektu i heja! Zbiórka odbywała się przedwczoraj, więc jesteśmy podczas realizacji zadań. Po projekcie postaram się również coś dla Was napisać.
Wcześniej wspomniany tekst Ani ułożył kilka moich myśli z tego tygodnia, które nieco chaotycznie krążyły w mojej głowie. Uświadomiłem sobie dodatkowo, jaką dobrą robotę wykonałem w czwartek. Szkoda, że czyniłem to nieświadomie (albo podświadomie, oby). A wydawałoby się, że dla instruktora ZHP takie coś powinno być oczywistą oczywistością. Gdy ogarniam sytuację środowiska hufcowego, jak to wygląda dookoła, to łapię się za głowę, że to nie harcerstwo - to coś innego, odchodzącego od harcerstwa. Niby podobnego (z wierzchu), ale konstrukcja totalnie inna. Czytając "Skauting dla chłopców" BiPi, "O metodzie harcerskiej i jej stosowaniu" Ewy Grodeckiej, czy też artykuły, teksty, wypowiedzi instruktorów harcerskich z RPM Kręgu Płaskiego Węzła, zadaję sobie pytanie:"gdzie ja jestem?!"
Ponad 100 lat temu pewien człowiek wpadł na pewien pomysł. Zbadał go, opracował, opisał go, opublikował, rozpowszechnił. To metoda skautowa. Trafiła do Polski, razem z fundamentami. Ówcześni skautmistrzowie potrafili wybudować dom na tych fundamentach. Dzisiaj jednak mam wrażenie, że aktualni harcmistrzowie budują inne domki, nie na tych samych fundamentach, a nawet na żadnych.
pwd. Damian Grzegorczyk HO
Drużynowy 14 DHS, Szczep WIGRY Ostrów Wielkopolski
Marzy o obejściu pieszo całej Polski naokoło wzdłuż granicy :-)
-------------------------------------------------
Nr HR-a: 1/2009
Na zbiórkach harcerskich uczymy się 5 węzłów, alfabetu Morse'a i GA-DE-RY-PO-LU-KI (to są te elementy tradycyjne), co to jest azymut, historii i struktury harcerstwa. Czasem jeszcze dowiadujemy się, co oznaczają żołędzie i jagody na Krzyżu. Czasem samarytanka w jej najpraktyczniejszym aspekcie - czyli jak usztywnić złamaną nogę przy pomocy kurtki, sznurowadeł oraz kija oraz terenoznawstwo. Jak dorzucimy do tego Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie, andrzejki, wigilię i topienie Marzanny mamy zbiórki na cały rok. A od września, wiadomo, jeszcze raz, trzeba zrobić nabór i do drużyny przychodzą nowi. I od początku: Prawo, symbolika, samarytanka, szyfry, struktura, historia, ekologia, wigilia, andrzejki, marzanna, rajd, biwak, gra, samarytanka, szyfry, nauka węzłów. Niby ciekawy program. Ale to program na niby.
Dodała jednak : "A tymczasem powyższy plan pracy może zostać uznany za niezły i ciekawy, zgodny z metodyką i pewnie jest realizowany w wielu drużynach ". A ja odpowiem - a właśnie, że niezgodny.
Wchodzę na ZHP.pl, klikam po lewej stronie na Podstawy wychowawcze ZHP. Następnie znajduję mój ulubiony temat: harcerski system wychowawczy. Niby najważniejszy, ale najbardziej lekceważony, omijany i w ogóle jakby oderwany od rzeczywistości. Ale czego tutaj chcieć, skoro nawet na kursach drużynowych o metodzie harcerskiej mówi się (to już wiele znaczy) przy pomocy kartek, długopisów, flipcharta, itp. Czytam więc HSW i znajduję elementy metody. Okej, zostawmy je na chwilę i wróćmy do tekstu Ani:
"Harcerze grają, ale ich gry w większości polegają na tym, żeby zebrać śmieci rozrzucone wcześniej przez drużynowego, na których supertajnym szyfrem jest napisane coś oczywistego."
I to bolesna prawda. Szybko więc wracamy na stronę o HSW i czytamy o elemencie metody harcerskiej tj. Uczenie przez działanie:
Doświadczając, próbując, przeżywając, aktywnie uczestnicząc - młody człowiek przygotowuje się do dorosłości. Istotne jest stwarzanie takich sytuacji w działalności gromady/drużyny, aby każdy miał możliwość działania indywidualnie, a także w grupie. Działanie to powinno mieć bezpośredni związek z życiem społeczeństwa i w społeczeństwie.
W każdej grupie wiekowej działanie odbywa się w inny sposób: zuch - przez zabawę w coś lub kogoś, harcerz - przez grę, harcerz starszy - przez poszukiwanie, wędrownik - służbę i wyczyn.
Oczywiście model opisany przez Anię zawiera wiele innych luk względem metody harcerskiej, ale w tym artykule chciałbym poruszyć kwestię uczenia przez działanie.
Jakiś czas temu przejąłem drużynę w szczepie (powróciłem do granatowego sznura, nawet nie wiecie jak się cieszyłem). Poznałem harcerzy, przeanalizowałem sytuację i ułożyłem program odpowiadając na pierwszą ważną potrzebę. Przyszedł czas na zbiórkę, siadam i piszę konspekt/ program/ plan zbiórki. Akurat w tym samym momencie przypomniała mi się jedna z drużyn w moim hufcu, z którą coś nas łączy (nie będę podawał szczegółów, bo nie lubię dawać przykładów, gotowców, itp. Przepraszam). Dodatkowo sprawa dotyka komendę hufca, więc grono się rozszerza (co w tym przypadku pójdzie na plus) Stwierdziłem - upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Załatwimy sprawę z tą drużyną, wyjdziemy do społeczeństwa, zrealizujemy konkretne działanie w praktyce, a przy okazji harcerze będą mieli szansę nabyć konkretne umiejętności, wiedzę. No to do dzieła.
Na zbiórce moi harcerze nie rozczarowali mnie - sprawa chwyciła ich za serca (na co liczyłem, emocjonalnie związali się z tą sprawą, czuli współodpowiedzialność), więc dalej poszło łatwo. Piszemy projekt. Zaczynamy od wyznaczenia celu i do niego sformułowaliśmy konkretne zadania. Pomoc moja miała tutaj dwuznaczny cel, więc przede wszystkim chciałem podkreślić swoją obecność. Pomagałem im wyznaczać to wszystko, inspirowałem, ukierunkowałem myśli, jednak przede wszystkim nie ograniczałem się do moich myśli i pomysłów, dzięki czemu wyszło parę ciekawych, innych pomysłów. Podzieliliśmy się zadaniami, wybraliśmy odpowiedzialnych ludzi za konkretne zadania, rozmieściliśmy program projektu i heja! Zbiórka odbywała się przedwczoraj, więc jesteśmy podczas realizacji zadań. Po projekcie postaram się również coś dla Was napisać.
Wcześniej wspomniany tekst Ani ułożył kilka moich myśli z tego tygodnia, które nieco chaotycznie krążyły w mojej głowie. Uświadomiłem sobie dodatkowo, jaką dobrą robotę wykonałem w czwartek. Szkoda, że czyniłem to nieświadomie (albo podświadomie, oby). A wydawałoby się, że dla instruktora ZHP takie coś powinno być oczywistą oczywistością. Gdy ogarniam sytuację środowiska hufcowego, jak to wygląda dookoła, to łapię się za głowę, że to nie harcerstwo - to coś innego, odchodzącego od harcerstwa. Niby podobnego (z wierzchu), ale konstrukcja totalnie inna. Czytając "Skauting dla chłopców" BiPi, "O metodzie harcerskiej i jej stosowaniu" Ewy Grodeckiej, czy też artykuły, teksty, wypowiedzi instruktorów harcerskich z RPM Kręgu Płaskiego Węzła, zadaję sobie pytanie:"gdzie ja jestem?!"
Ponad 100 lat temu pewien człowiek wpadł na pewien pomysł. Zbadał go, opracował, opisał go, opublikował, rozpowszechnił. To metoda skautowa. Trafiła do Polski, razem z fundamentami. Ówcześni skautmistrzowie potrafili wybudować dom na tych fundamentach. Dzisiaj jednak mam wrażenie, że aktualni harcmistrzowie budują inne domki, nie na tych samych fundamentach, a nawet na żadnych.
pwd. Damian Grzegorczyk HO
Drużynowy 14 DHS, Szczep WIGRY Ostrów Wielkopolski
Marzy o obejściu pieszo całej Polski naokoło wzdłuż granicy :-)
-------------------------------------------------
Nr HR-a: 1/2009
Social Sharing: |
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.