Nawigacja
Anna Wittenberg: Gdzie jest projekt?
- Drukuj
- 30 wrz 2009
- O Metodzie
- 3552 czytań
- 0 komentarzy
Ponad sześćdziesięciu wolontariuszy z Estonii, Polski, Słowacji, Czech, Włoch i Węgier. Ponad pięciusetletnie zamki. Ponadprzeciętnie dobra zabawa - to słowacki sposób na skauting. Podczas, gdy nasi sąsiedzi stawiają na działanie, my wciąż przede wszystkim dyskutujemy.
W te wakacje po raz kolejny słowaccy skauci zaprosili wolontariuszy do udziału w projekcie "Save the medieval heritage". W ciągu dwóch tygodni spędzonych w Zilinie i Banskiej Stiavnicy, młodzi ludzie z niemal całej Europy brali udział w rekonstrukcji średniowiecznych zamków, poznając przy tym Słowację i siebie nawzajem.
Wolontariusze pracowali cztery dni w tygodniu po około 6 do 8 godzin. Do ich głównych zadań należało przygotowywanie miejsc pod wykopaliska, wycinanie zagradzających drogę do zamków krzaków, pomoc w drobnych pracach restauracyjnych. Po każdych dwóch dniach pracy przychodził czas na jednodniową przerwę, podczas której można było skorzystać z propozycji organizatorów projektu lub zrobić coś na własną rękę.
Słowaccy organizatorzy zadbali o wszystko - począwszy od noclegów w komfortowych i pięknie położonych miejscach (przez pierwszy tydzień u podnóży Małej Fatry, później w jednym z najbardziej urokliwych miast kraju) poprzez transport do zamków, odpowiednie narzędzia do pracy, zapewnienie wyżywienia i wody przez cały dzień aż do pełnej refundacji kosztów pobytu wolontariuszy, ich przejazdu na Słowację i 85 euro kieszonkowego na drobne wydatki.
Koszty projektu Slovensky Skauting pokrył z dotacji z programu "Młodzież w Działaniu" oraz środków pozyskanych od sponsorów. W ten sposób, dzięki wysiłkom kilku osób, ponad 60 miało darmowe wakacje. Jakie jeszcze korzyści przyniósł ten projekt?
Przede wszystkim sprawił, że młodzi ludzie - uczestnicy docenili siłę wspólnego działania. Dzięki nim udało się odnaleźć kilka kilogramów średniowiecznej ceramiki, udostępnić zwiedzającym jeden zamek (wcześniej porastały go krzaki), przywrócić porządny wygląd ogrodowi największej Kalwarii na Słowacji. Każdy z wolontariuszy mógł mieć poczucie, że miał swój udział w ocaleniu europejskiego dziedzictwa. Po drugie dzięki programowi wolontariusze niesamowicie się ze sobą zaprzyjaźnili. Ludzie zaczęli nawzajem odwiedzać się w swoich krajach, mimo że od projektu minęły dwa miesiące, wciąż nie ma końca komentarzom na Facebooku.
Niewątpliwie organizatorzy musieli włożyć w projekt wiele pracy - jego przygotowanie trwało kilka miesięcy. Z pewnością przez jeszcze kilka tygodni będzie trwała jego ewaluacja i rozliczenia z Unią Europejską. Jak sami jednak stwierdzili - było warto, bo atmosfera, jaka stworzyła się w jego trakcie była naprawdę niepowtarzalna.
Słowaccy skauci wprowadzają w życie motto WOSM: "Tworzymy lepszy świat". Dzięki ich kolejnym akcjom z pewnością ludzie stają się bardziej odpowiedzialni za otaczającą ich rzeczywistość, projekty niosą też realne korzyści dla lokalnej społeczności. Szkoda, że z podobnych możliwości tak mało korzysta się w ZHP. Wydaje mi się, że czasem zapominamy, że jesteśmy organizacją pozarządową z ogromnym potencjałem do działania i zapleczem ludzkim. Nadal nie nauczyliśmy się wykorzystywać unijnych programów i nadal nie potrafimy zawalczyć o pieniądze na realizację naszych marzeń. Warto jednak przyjrzeć się słowackiemu sposobowi działania i wreszcie wziąć z niego przykład. Bo dzieciaki w naszej organizacji zostają nie dlatego, że ktoś dyskutuje co z nimi robić, tylko dlatego, że z nimi działa.
pwd. Anna Wittenberg - pełnomocnik Komendanta Hufca Warszawa Mokotów ds. zagranicznych.
W te wakacje po raz kolejny słowaccy skauci zaprosili wolontariuszy do udziału w projekcie "Save the medieval heritage". W ciągu dwóch tygodni spędzonych w Zilinie i Banskiej Stiavnicy, młodzi ludzie z niemal całej Europy brali udział w rekonstrukcji średniowiecznych zamków, poznając przy tym Słowację i siebie nawzajem.
Wolontariusze pracowali cztery dni w tygodniu po około 6 do 8 godzin. Do ich głównych zadań należało przygotowywanie miejsc pod wykopaliska, wycinanie zagradzających drogę do zamków krzaków, pomoc w drobnych pracach restauracyjnych. Po każdych dwóch dniach pracy przychodził czas na jednodniową przerwę, podczas której można było skorzystać z propozycji organizatorów projektu lub zrobić coś na własną rękę.
Słowaccy organizatorzy zadbali o wszystko - począwszy od noclegów w komfortowych i pięknie położonych miejscach (przez pierwszy tydzień u podnóży Małej Fatry, później w jednym z najbardziej urokliwych miast kraju) poprzez transport do zamków, odpowiednie narzędzia do pracy, zapewnienie wyżywienia i wody przez cały dzień aż do pełnej refundacji kosztów pobytu wolontariuszy, ich przejazdu na Słowację i 85 euro kieszonkowego na drobne wydatki.
Koszty projektu Slovensky Skauting pokrył z dotacji z programu "Młodzież w Działaniu" oraz środków pozyskanych od sponsorów. W ten sposób, dzięki wysiłkom kilku osób, ponad 60 miało darmowe wakacje. Jakie jeszcze korzyści przyniósł ten projekt?
Przede wszystkim sprawił, że młodzi ludzie - uczestnicy docenili siłę wspólnego działania. Dzięki nim udało się odnaleźć kilka kilogramów średniowiecznej ceramiki, udostępnić zwiedzającym jeden zamek (wcześniej porastały go krzaki), przywrócić porządny wygląd ogrodowi największej Kalwarii na Słowacji. Każdy z wolontariuszy mógł mieć poczucie, że miał swój udział w ocaleniu europejskiego dziedzictwa. Po drugie dzięki programowi wolontariusze niesamowicie się ze sobą zaprzyjaźnili. Ludzie zaczęli nawzajem odwiedzać się w swoich krajach, mimo że od projektu minęły dwa miesiące, wciąż nie ma końca komentarzom na Facebooku.
Niewątpliwie organizatorzy musieli włożyć w projekt wiele pracy - jego przygotowanie trwało kilka miesięcy. Z pewnością przez jeszcze kilka tygodni będzie trwała jego ewaluacja i rozliczenia z Unią Europejską. Jak sami jednak stwierdzili - było warto, bo atmosfera, jaka stworzyła się w jego trakcie była naprawdę niepowtarzalna.
Słowaccy skauci wprowadzają w życie motto WOSM: "Tworzymy lepszy świat". Dzięki ich kolejnym akcjom z pewnością ludzie stają się bardziej odpowiedzialni za otaczającą ich rzeczywistość, projekty niosą też realne korzyści dla lokalnej społeczności. Szkoda, że z podobnych możliwości tak mało korzysta się w ZHP. Wydaje mi się, że czasem zapominamy, że jesteśmy organizacją pozarządową z ogromnym potencjałem do działania i zapleczem ludzkim. Nadal nie nauczyliśmy się wykorzystywać unijnych programów i nadal nie potrafimy zawalczyć o pieniądze na realizację naszych marzeń. Warto jednak przyjrzeć się słowackiemu sposobowi działania i wreszcie wziąć z niego przykład. Bo dzieciaki w naszej organizacji zostają nie dlatego, że ktoś dyskutuje co z nimi robić, tylko dlatego, że z nimi działa.
pwd. Anna Wittenberg - pełnomocnik Komendanta Hufca Warszawa Mokotów ds. zagranicznych.
Social Sharing: |
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.