Nawigacja
"Dwójka" śródecka i komandorska
- Drukuj
- 28 lut 2010
- O Metodzie
- 6142 czytań
- 0 komentarzy
HR: Twoja drużyna jest jedną z najstarszych w Wielkopolsce. Kiedyś była nazywana „Śródecką Dwójką” – od początków w 1913 roku aż po lata 60-te była związana głównie z poznańską dzielnicą Śródka. Śródka to bardzo interesująca dzielnica – kiedyś samodzielne miasto z prawami miejskimi, przez cały okres zaborów dzielnica stuprocentowo polska, pełna zabytków z czasów przedrozbiorowych, niezamożna, ale bardzo patriotyczna, rzemieślnicze przedmieście Poznania, charakteryzująca się bardzo silną więzią lokalnej społeczności. Jak wyglądają dziś związki 2 PDH z Śródką?
Pwd. Tomasz Koprowski, drużynowy 2 PDH „Komandorzy” im. Kazimierza Wielkiego: Ze Śródki mamy dziś dwójkę czy trójka zuchów w naszej gromadzie zuchowej przy 2 PDH. Obecna Śródka jest dzielnicą starszych ludzi - mieszka tam bardzo mało rodzin z dziećmi w wieku zuchowym i harcerskim, nie ma tam już od bardzo dawna szkoły podstawowej. Jest Szkoła Muzyczna, ale ona jest ponadrejonowa.
Dziś nasza obecność na Śródce to głównie przypominanie historii. Mamy tam 4 tablice pamiątkowe. Jedną w Szkole Muzycznej, która kiedyś była Szkołą Powszechną nr 3, przy której działała nasza drużyna przed wojną i zaraz po wojnie. Drugą na kościele Św. Małgorzaty, poświęconą poległym harcerzom ze Śródki. Trzecią na kamienicy, gdzie podczas okupacji druh Zygmunt Radtke przechowywał sztandar drużyny (sam zginął w obozie koncentracyjnym jako dawny powstaniec wielkopolski). Czwartą na kamienicy, w której działał po wojnie chór harcerski. Staramy się tam podkreślać harcerskie tradycje, na 95-lecie drużyny zorganizowaliśmy przemarsz z Katedry, przez Most Jordana, przez wszystkie harcerskie miejsca pamięci na Śródce.
HR: Śródka: patriotyczna, potem zmarginalizowana, uchodząca za niebezpieczną. W okresie PRL była zaniedbana. Ostatnio się mówi o programie rewitalizacji. Ale czy on się uda? Zwłaszcza że chyba raczej widać porażki - kawiarnio-antykwariat już upadł, legendarne kino „Malta” ma być zamknięte...
TK: Śródka jeszcze niedawno była rzeczywiście dzielnicą „gdzie się nie chodzi”, teraz już nie jest tam niebezpiecznie. Ale to dzielnica niestety wyglądająca na wymierającą. Nie wiem czy program rewitalizacji to jakoś zmieni...
HR: Od reaktywacji w 1990 roku, 2 PDH jest związana raczej już nie ze Śródką, a z pobliską Komandorią, stąd obecne miano drużyny. Jakie to środowisko, jak się tam pracuje?
TK: Komandoria to bloki z lat 60-tych i 70-tych XX w. Wszyscy tu się znają. Zbudowane dla pracowników Pometu, Łożysk Tocznych, Centry, a także dla kolejarzy i policjantów. Kiedyś były silne antagonizmy: „bloki policyjne” kontra „niepolicyjne”. Sam się wychowałem w takim „normalnym” tzn. niepolicyjnym i dobrze to pamiętam. Ale jest tu w ogóle, na tym osiedlu, silna aktywność społeczna. Jesteśmy częścią tego osiedla. Wielu mieszkańców kiedyś przewinęło się przez harcerstwo – może nie wynieśli w 100% z harcerstwa tego o co chodzi, ale mają pewien sentyment.
Jest tu coś w rodzaju „społeczeństwa obywatelskiego”, grupa ludzi którzy starają się coś zrobić dla osiedla,. Wielu z nich to „socjaliści”, tj. są związani z SLD, ale staramy się nie patrzeć na przynależności partyjne, a na konkretną działalność. Rada Osiedla Komandoria-Podwale pozyskała grant na stworzenie świetlicy środowiskowej dla młodzieży – powstało miejsce, gdzie młodzież z osiedla mogła przyjść codziennie, jest stół do pingponga, turnieje gier, zajęcia plastyczne, spotkania z ciekawymi ludźmi. My się też w to włączamy, także z pomocą „Wiarusów” – seniorów naszej drużyny. Jeden z nich np. był dyplomatą polskim w Kenii oraz w Nigerii i zorganizował dla tutejszych dzieci zajęcia o Afryce. Przy naszej harcówce organizujemy ogniska, uczestniczymy w festynach osiedlowych.
Bardzo dobrze układa się współpraca ze Szkołą Podstawową nr 85. Nasza własna harcówka w pobliskim parku to budynek typu pawilon w opłakanym stanie – z lat 60-tych, postawiony wtedy jako prowizorka. Nie można tam dokonać żadnych trwałych inwestycji, bo sprawy własnościowe terenu są nieuregulowane. Zimą się tam nie da odbywać zbiórek, ale przygarnia nas szkoła. Udostępnia miejsce na zbiórki, 95-lecie drużyny zorganizowaliśmy w Szkole, nawet nocowali tu ludzie z całej Polski. Teraz korzystamy także z pomieszczeń Rady Osiedla, tam odbywają się zbiórki.
HR: „Dwójka” jest znana jako drużyna utrzymująca silną więź ze swymi seniorami...
TK: Krąg Seniorów 2 PDH „Wiarusy” to weterani harcerstwa jeszcze sprzed wojny – już bardzo nieliczni albo z lat zaraz po wojnie, tj. z lat 1945-1948. Kilka lat temu ich współpraca z czynną drużyną była bardziej intensywna, ostatnio się zmniejszyła z naturalnych powodów. W ostatnich latach mieliśmy kilka pogrzebów... Seniorzy nie są już tak aktywni jak kiedyś, coraz mniej z nich ma siły na częsty kontakt z drużyną. Rok 2009 to był pierwszy rok, kiedy nas nie odwiedzili na obozie. Tym niemniej wciąż możemy na nich liczyć, a oni na nas. Z pomocą - także finansową – seniorów wydaliśmy książkę na 95-lecie drużyny.
HR: Czy „balast historii” wam nie ciąży? Czy oczekiwania seniorów nie rozmijają się czasem z poglądami obecnych instruktorów i harcerzy na kształt drużyny?
TK: Na początku po reaktywacji drużyna miała rogatywki, potem zmieniono na berety, bo tak chciała większość. Ja tego dokładnie już nie pamiętam, ale chyba seniorzy nie mieli tu żadnych obiekcji. Oni rozumieją, że drużyna musi się rozwijać z myślą o dzisiejszej młodzieży. Niektórzy z nich są mimo szacownego wieku są zresztą bardzo młodzi duchem – np. druh Rybacki - niejednego dzisiejszego nastolatka przewyższa umiejętnościami w pracy na komputerze... Co do tych rogatywek, to raczej niektórzy instruktorzy z obecnego pokolenia byli przeciwni odejściu od nich, a nie seniorzy.
Mamy natomiast zawsze dylemat w Dzień Zaduszny. Tego dnia zawsze tradycyjnie seniorzy organizują mszę za poległych i zmarłych Dwójkowców, a jednocześnie jest Apel Poległych w hufcu pod pomnikiem harcerskim nad Jez. Maltańskim. Raczej chodzimy z drużyną na hufcowy apel poległych – to jest atrakcyjniejsze dla harcerzy, poza tym więź z tradycją drużyny jest ważna, ale też ważne jest by nie alienować się z hufca, by uczestniczyć we wspólnocie hufca.
HR: „Dwójka” jest znana z ożywionej współpracy z innymi organizacjami społecznymi, z PCK, Bractwem Kurkowym i innymi. Jak to wygląda w szczegółach?
TK: Współpraca z Polskim Czerwonym Krzyżem zaczęła się w 1999 roku, gdy razem z PCK organizowaliśmy akcję dla dzieci – uchodźców z Kosowa, dostaliśmy wtedy plakietki UNHCR. Potem zaczęliśmy razem z PCK zabezpieczać „Poznań Maraton” (którego trasa zwykle przebiega przez nasz teren działania), i uczestniczyć w akcjach krwiodawstwa. Nie chcę mówić, że to nasza drużyna zainicjowała krwiodawstwo w hufcu, bo już wcześniej byli instruktorzy-krwiodawcy, ale na pewno w jakimś stopniu je rozpropagowaliśmy. Powstał nawet Harcerski Klub Honorowych Dawców Krwi, wprawdzie ten twór szybko upadł, ale akcje krwiodawstwa z dużym udziałem harcerzy trwają nadal. Zapraszamy też regularnie instruktorów PCK na nasze zbiórki.
Współpraca z Bractwem Kurkowym zaczęła się od kontaktów prywatnych, oni nas zaprosili do siebie, potem zorganizowali dla naszej drużyny strzelanie. Kontakty były intensywne, nie chciałbym może nadużywać słowa „przyjaźń”, ale dobre koleżeństwo, dobre relacje. Odwiedzaliśmy się nawzajem na takich spotkaniach jak opłatek, spotkanie przed Wielkanocą itd. Bardzo miłym gestem było, gdy na 95-lecie drużyny Bracia Kurkowi podarowali nam replikę miecza z czasów Kazimierza Wielkiego.
HR: Czy jesteś zadowolony z obecnego stanu współpracy z tymi organizacjami?
TK: Życie weryfikuje pewne działania, trzeba co jakiś czas dokonywać oceny i modyfikować kierunki pracy. Na pewno chcemy utrzymać współpracę z PCK co najmniej na takim poziomie jak teraz, tj. Maraton, krwiodawstwo i szkolenia. Osłabła trochę współpraca z Bractwem Kurkowym – ponieważ to co oni proponują, nie do końca odpowiada młodszym harcerzom. Ich imprezy są dość długie, długo się czeka od samego strzelania do finału – podsumowania, dla harcerzy bywa to nudne. Chciałbym nawiązać współpracę ze Strażą Pożarną – na razie była jedna wizyta z drużyną w Szkole Aspirantów Pożarnictwa, może się uda to rozwinąć. Jest też pomysł w drużynie, by spróbować pójść w specjalność konną – trochę w nawiązaniu do przedwojennych tradycji. To będzie wymagało nowych działań, nowych kontaktów. No przede wszystkim i z innej płaszczyzny – skauting. Chcemy wejść bliżej w kontakty i współpracę ze skautami z zagranicy, bo do tej pory nie działaliśmy szerzej w tym kierunku, poza oczywiście kontaktami na takich imprezach jak Zlot Kielce 2007.
HR: Dziękuję za rozmowę!
W imieniu HR rozmawiał Grzegorz Skrukwa
Fotografie - archiwum 2 PDH
(2 Drużyna Skautów im. Kazimierza Wielkiego powstała w 1913 roku w wyniku podziału na trzy drużyny pierwszej poznańskiej drużyny skautowej „Piast”. „Dwójka” objęła wówczas młodzież rzemieślniczych przedmieść północno-wschodniego Poznania: Śródki, Chwaliszewa, Zawad. Latem 1914 jako pierwsza drużyna w Wielkopolsce zorganizowała obóz wędrowny. Prawie wszyscy „dwójkowcy” brali udział w Powstaniu Wielkopolskim 1918/1919 – kilku zginęło, kilku zostało odznaczonych. Okres międzywojenny to czasy rozkwitu „Dwójki”, która rozrosła się do rozmiarów Gniazda (Szczepu) a potem Hufca II. Właśnie przy 2 PDH powstała jedna z pierwszych w Poznaniu gromad zuchowych oraz pierwszy w Polsce zastęp głuchoniemych. Obozy „Dwójki” odbywały się w Wielkopolsce i na Kresach Wschodnich. Podczas II wojny światowej „dwójkowcy” walczyli od pierwszego do ostatniego dnia wojny, w szeregach wrześniowej Armii „Poznań”, Armii Krajowej, PSZ na Zachodzie, II Korpusu oraz poznańskich Cytadelowców oraz 1 i 2 Armii. Wielu zginęło w boju, jeszcze więcej w obozach koncentracyjnych. Rok 1945 przyniósł odrodzenie i dynamiczny rozwój drużyny, a wkrótce Szczepu. Niestety czasy stalinowskie podcięły skrzydła. ”Dwójka” po raz kolejny odrodziła się w 1956 roku, ale nie odzyskała dawnej prężności i spoistości – przyczynami była zarówno polityczna presja na harcerstwo jak i przemiany dzielnicy – Śródka była niedoinwestowana, coraz bardziej ulegała degradacji, w końcu zlikwidowano tu nawet szkołę podstawową. W latach 1970-1989 za dziedzica tradycji „Dwójki” oficjalnie uznawano działającą na nowych osiedlach Artystyczną Drużynę Harcerską „Słoneczna Pięciolinia” – miała jednak ona raczej cechy dziecięcego zespołu pieśni i tańca w stylu „Gawędy”, a nie drużyny harcerskiej. Środowisko seniorów „dwójki” zwanych potocznie Wiarusami, nie traciło jednak ze sobą kontaktu. W 1989 reaktywowano 2 PDH jako czynną drużynę harcerską – choć już nie na Śródce, a na pobliskiej Komandorii, stąd obecna pełna nazwa: 2 PDH „Komandorzy” im. Kazimierza Wielkiego. Przy niej działa także gromada zuchowa 2 NMGZ „Szare Wilczki”)
-------------------------------------------------
Nr HR-a: 1/2010
Pwd. Tomasz Koprowski, drużynowy 2 PDH „Komandorzy” im. Kazimierza Wielkiego: Ze Śródki mamy dziś dwójkę czy trójka zuchów w naszej gromadzie zuchowej przy 2 PDH. Obecna Śródka jest dzielnicą starszych ludzi - mieszka tam bardzo mało rodzin z dziećmi w wieku zuchowym i harcerskim, nie ma tam już od bardzo dawna szkoły podstawowej. Jest Szkoła Muzyczna, ale ona jest ponadrejonowa.
Dziś nasza obecność na Śródce to głównie przypominanie historii. Mamy tam 4 tablice pamiątkowe. Jedną w Szkole Muzycznej, która kiedyś była Szkołą Powszechną nr 3, przy której działała nasza drużyna przed wojną i zaraz po wojnie. Drugą na kościele Św. Małgorzaty, poświęconą poległym harcerzom ze Śródki. Trzecią na kamienicy, gdzie podczas okupacji druh Zygmunt Radtke przechowywał sztandar drużyny (sam zginął w obozie koncentracyjnym jako dawny powstaniec wielkopolski). Czwartą na kamienicy, w której działał po wojnie chór harcerski. Staramy się tam podkreślać harcerskie tradycje, na 95-lecie drużyny zorganizowaliśmy przemarsz z Katedry, przez Most Jordana, przez wszystkie harcerskie miejsca pamięci na Śródce.
HR: Śródka: patriotyczna, potem zmarginalizowana, uchodząca za niebezpieczną. W okresie PRL była zaniedbana. Ostatnio się mówi o programie rewitalizacji. Ale czy on się uda? Zwłaszcza że chyba raczej widać porażki - kawiarnio-antykwariat już upadł, legendarne kino „Malta” ma być zamknięte...
TK: Śródka jeszcze niedawno była rzeczywiście dzielnicą „gdzie się nie chodzi”, teraz już nie jest tam niebezpiecznie. Ale to dzielnica niestety wyglądająca na wymierającą. Nie wiem czy program rewitalizacji to jakoś zmieni...
HR: Od reaktywacji w 1990 roku, 2 PDH jest związana raczej już nie ze Śródką, a z pobliską Komandorią, stąd obecne miano drużyny. Jakie to środowisko, jak się tam pracuje?
TK: Komandoria to bloki z lat 60-tych i 70-tych XX w. Wszyscy tu się znają. Zbudowane dla pracowników Pometu, Łożysk Tocznych, Centry, a także dla kolejarzy i policjantów. Kiedyś były silne antagonizmy: „bloki policyjne” kontra „niepolicyjne”. Sam się wychowałem w takim „normalnym” tzn. niepolicyjnym i dobrze to pamiętam. Ale jest tu w ogóle, na tym osiedlu, silna aktywność społeczna. Jesteśmy częścią tego osiedla. Wielu mieszkańców kiedyś przewinęło się przez harcerstwo – może nie wynieśli w 100% z harcerstwa tego o co chodzi, ale mają pewien sentyment.
Jest tu coś w rodzaju „społeczeństwa obywatelskiego”, grupa ludzi którzy starają się coś zrobić dla osiedla,. Wielu z nich to „socjaliści”, tj. są związani z SLD, ale staramy się nie patrzeć na przynależności partyjne, a na konkretną działalność. Rada Osiedla Komandoria-Podwale pozyskała grant na stworzenie świetlicy środowiskowej dla młodzieży – powstało miejsce, gdzie młodzież z osiedla mogła przyjść codziennie, jest stół do pingponga, turnieje gier, zajęcia plastyczne, spotkania z ciekawymi ludźmi. My się też w to włączamy, także z pomocą „Wiarusów” – seniorów naszej drużyny. Jeden z nich np. był dyplomatą polskim w Kenii oraz w Nigerii i zorganizował dla tutejszych dzieci zajęcia o Afryce. Przy naszej harcówce organizujemy ogniska, uczestniczymy w festynach osiedlowych.
Bardzo dobrze układa się współpraca ze Szkołą Podstawową nr 85. Nasza własna harcówka w pobliskim parku to budynek typu pawilon w opłakanym stanie – z lat 60-tych, postawiony wtedy jako prowizorka. Nie można tam dokonać żadnych trwałych inwestycji, bo sprawy własnościowe terenu są nieuregulowane. Zimą się tam nie da odbywać zbiórek, ale przygarnia nas szkoła. Udostępnia miejsce na zbiórki, 95-lecie drużyny zorganizowaliśmy w Szkole, nawet nocowali tu ludzie z całej Polski. Teraz korzystamy także z pomieszczeń Rady Osiedla, tam odbywają się zbiórki.
HR: „Dwójka” jest znana jako drużyna utrzymująca silną więź ze swymi seniorami...
TK: Krąg Seniorów 2 PDH „Wiarusy” to weterani harcerstwa jeszcze sprzed wojny – już bardzo nieliczni albo z lat zaraz po wojnie, tj. z lat 1945-1948. Kilka lat temu ich współpraca z czynną drużyną była bardziej intensywna, ostatnio się zmniejszyła z naturalnych powodów. W ostatnich latach mieliśmy kilka pogrzebów... Seniorzy nie są już tak aktywni jak kiedyś, coraz mniej z nich ma siły na częsty kontakt z drużyną. Rok 2009 to był pierwszy rok, kiedy nas nie odwiedzili na obozie. Tym niemniej wciąż możemy na nich liczyć, a oni na nas. Z pomocą - także finansową – seniorów wydaliśmy książkę na 95-lecie drużyny.
HR: Czy „balast historii” wam nie ciąży? Czy oczekiwania seniorów nie rozmijają się czasem z poglądami obecnych instruktorów i harcerzy na kształt drużyny?
TK: Na początku po reaktywacji drużyna miała rogatywki, potem zmieniono na berety, bo tak chciała większość. Ja tego dokładnie już nie pamiętam, ale chyba seniorzy nie mieli tu żadnych obiekcji. Oni rozumieją, że drużyna musi się rozwijać z myślą o dzisiejszej młodzieży. Niektórzy z nich są mimo szacownego wieku są zresztą bardzo młodzi duchem – np. druh Rybacki - niejednego dzisiejszego nastolatka przewyższa umiejętnościami w pracy na komputerze... Co do tych rogatywek, to raczej niektórzy instruktorzy z obecnego pokolenia byli przeciwni odejściu od nich, a nie seniorzy.
Mamy natomiast zawsze dylemat w Dzień Zaduszny. Tego dnia zawsze tradycyjnie seniorzy organizują mszę za poległych i zmarłych Dwójkowców, a jednocześnie jest Apel Poległych w hufcu pod pomnikiem harcerskim nad Jez. Maltańskim. Raczej chodzimy z drużyną na hufcowy apel poległych – to jest atrakcyjniejsze dla harcerzy, poza tym więź z tradycją drużyny jest ważna, ale też ważne jest by nie alienować się z hufca, by uczestniczyć we wspólnocie hufca.
HR: „Dwójka” jest znana z ożywionej współpracy z innymi organizacjami społecznymi, z PCK, Bractwem Kurkowym i innymi. Jak to wygląda w szczegółach?
TK: Współpraca z Polskim Czerwonym Krzyżem zaczęła się w 1999 roku, gdy razem z PCK organizowaliśmy akcję dla dzieci – uchodźców z Kosowa, dostaliśmy wtedy plakietki UNHCR. Potem zaczęliśmy razem z PCK zabezpieczać „Poznań Maraton” (którego trasa zwykle przebiega przez nasz teren działania), i uczestniczyć w akcjach krwiodawstwa. Nie chcę mówić, że to nasza drużyna zainicjowała krwiodawstwo w hufcu, bo już wcześniej byli instruktorzy-krwiodawcy, ale na pewno w jakimś stopniu je rozpropagowaliśmy. Powstał nawet Harcerski Klub Honorowych Dawców Krwi, wprawdzie ten twór szybko upadł, ale akcje krwiodawstwa z dużym udziałem harcerzy trwają nadal. Zapraszamy też regularnie instruktorów PCK na nasze zbiórki.
Współpraca z Bractwem Kurkowym zaczęła się od kontaktów prywatnych, oni nas zaprosili do siebie, potem zorganizowali dla naszej drużyny strzelanie. Kontakty były intensywne, nie chciałbym może nadużywać słowa „przyjaźń”, ale dobre koleżeństwo, dobre relacje. Odwiedzaliśmy się nawzajem na takich spotkaniach jak opłatek, spotkanie przed Wielkanocą itd. Bardzo miłym gestem było, gdy na 95-lecie drużyny Bracia Kurkowi podarowali nam replikę miecza z czasów Kazimierza Wielkiego.
HR: Czy jesteś zadowolony z obecnego stanu współpracy z tymi organizacjami?
TK: Życie weryfikuje pewne działania, trzeba co jakiś czas dokonywać oceny i modyfikować kierunki pracy. Na pewno chcemy utrzymać współpracę z PCK co najmniej na takim poziomie jak teraz, tj. Maraton, krwiodawstwo i szkolenia. Osłabła trochę współpraca z Bractwem Kurkowym – ponieważ to co oni proponują, nie do końca odpowiada młodszym harcerzom. Ich imprezy są dość długie, długo się czeka od samego strzelania do finału – podsumowania, dla harcerzy bywa to nudne. Chciałbym nawiązać współpracę ze Strażą Pożarną – na razie była jedna wizyta z drużyną w Szkole Aspirantów Pożarnictwa, może się uda to rozwinąć. Jest też pomysł w drużynie, by spróbować pójść w specjalność konną – trochę w nawiązaniu do przedwojennych tradycji. To będzie wymagało nowych działań, nowych kontaktów. No przede wszystkim i z innej płaszczyzny – skauting. Chcemy wejść bliżej w kontakty i współpracę ze skautami z zagranicy, bo do tej pory nie działaliśmy szerzej w tym kierunku, poza oczywiście kontaktami na takich imprezach jak Zlot Kielce 2007.
HR: Dziękuję za rozmowę!
W imieniu HR rozmawiał Grzegorz Skrukwa
Fotografie - archiwum 2 PDH
(2 Drużyna Skautów im. Kazimierza Wielkiego powstała w 1913 roku w wyniku podziału na trzy drużyny pierwszej poznańskiej drużyny skautowej „Piast”. „Dwójka” objęła wówczas młodzież rzemieślniczych przedmieść północno-wschodniego Poznania: Śródki, Chwaliszewa, Zawad. Latem 1914 jako pierwsza drużyna w Wielkopolsce zorganizowała obóz wędrowny. Prawie wszyscy „dwójkowcy” brali udział w Powstaniu Wielkopolskim 1918/1919 – kilku zginęło, kilku zostało odznaczonych. Okres międzywojenny to czasy rozkwitu „Dwójki”, która rozrosła się do rozmiarów Gniazda (Szczepu) a potem Hufca II. Właśnie przy 2 PDH powstała jedna z pierwszych w Poznaniu gromad zuchowych oraz pierwszy w Polsce zastęp głuchoniemych. Obozy „Dwójki” odbywały się w Wielkopolsce i na Kresach Wschodnich. Podczas II wojny światowej „dwójkowcy” walczyli od pierwszego do ostatniego dnia wojny, w szeregach wrześniowej Armii „Poznań”, Armii Krajowej, PSZ na Zachodzie, II Korpusu oraz poznańskich Cytadelowców oraz 1 i 2 Armii. Wielu zginęło w boju, jeszcze więcej w obozach koncentracyjnych. Rok 1945 przyniósł odrodzenie i dynamiczny rozwój drużyny, a wkrótce Szczepu. Niestety czasy stalinowskie podcięły skrzydła. ”Dwójka” po raz kolejny odrodziła się w 1956 roku, ale nie odzyskała dawnej prężności i spoistości – przyczynami była zarówno polityczna presja na harcerstwo jak i przemiany dzielnicy – Śródka była niedoinwestowana, coraz bardziej ulegała degradacji, w końcu zlikwidowano tu nawet szkołę podstawową. W latach 1970-1989 za dziedzica tradycji „Dwójki” oficjalnie uznawano działającą na nowych osiedlach Artystyczną Drużynę Harcerską „Słoneczna Pięciolinia” – miała jednak ona raczej cechy dziecięcego zespołu pieśni i tańca w stylu „Gawędy”, a nie drużyny harcerskiej. Środowisko seniorów „dwójki” zwanych potocznie Wiarusami, nie traciło jednak ze sobą kontaktu. W 1989 reaktywowano 2 PDH jako czynną drużynę harcerską – choć już nie na Śródce, a na pobliskiej Komandorii, stąd obecna pełna nazwa: 2 PDH „Komandorzy” im. Kazimierza Wielkiego. Przy niej działa także gromada zuchowa 2 NMGZ „Szare Wilczki”)
-------------------------------------------------
Nr HR-a: 1/2010
Social Sharing: |
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.