Nawigacja
Damian Grzegorczyk: Turystyka w głębi duszy
- Drukuj
- 23 mar 2008
- Specjalność...
- 3822 czytań
- 0 komentarzy
Podzielę się swoją refleksją na temat turystyki, czyli wędrowania po Polsce. Bardzo cenię sobie wszystko co Polskie. Muzyka, kultura, film, sztuka, zabytki, miasta, krajobrazy, itp. Swoją przygodę z turystyką, taką amatorską dosyć na swój sposób oryginalną, zacząłem podczas próby na HO, dzięki jednemu zadaniu. Po skończeniu próby, jak zobaczycie dalej wędruję, chociaż tego to może na pierwszy rzut oka nie widać, ale co jakiś czas, jak tylko mogę - organizuję jakieś wędrówki. Wcześniej na forum hufca miałem dość obszerny wątek na temat swoich wędrówek. Stałymi bywalcami byli tam m.in. Dziubek z Jedyneczki, Isiek, Fox z Nieprzemakalnych, Gosia z naszego szczepu. Potem i Dono z Kalisza zaczął ze mną wędrować i udało nam się przewędrować 50 km. Na poczatku moich wędrówek , już zauważyłem co przeciętny człowiek traci z oczu. Ludzie wyjeżdżają do różnych modnych miast zabytkowych, gdzieś daleko, poza kraj, żeby patrzeć na cudze piękno, lecz nie znając swojego. Najmocniej to poczułem podczas mety swojej wędrówki (którą powtarzałem parokrotnie) z Ostrowa - trasą rowerową do Antoniego, ale zatrzymując się u mojego bardzo bliskiego kolegi w Dębnicy, na jego działce. Tam jest jedyne jezioro, woda śródlądowa, gdzie występuje morskie ptactwo. Coś niebywale pięknego. W życiu bym o tym się nie dowiedział, gdyby nie zapalnowana wyprawa. Swoje wędrówki zawsze skupiałem na okolicach Ostrowa Wielkopolskiego. Często celem, albo punktem etapowym były takie miejscowości jak Raszków, Skalmierzyce, Michałków, Lewków, Wysocko Wielkie, Antonin, Wtórek. Jednak nie tylko na nich się kończyło, ponieważ dookoła jest zawsze masa wsi, masa ścieżek polnych, ścieżek leśnych, obfitujących w przyrodę, wsi obfitujących w spokój, w charakterystyczny wiejski krajobraz polskiej wsi, czasem jakieś ciekawostki związane z tym miejscem, zabytki o których warto wspominać, ale niestety się ich nie pamięta, nie wie o nich nic.
To pierwsze wartości mojej turystyki.
Kolejne to zdrowie i sprawność fizyczna. Powiem wam, że nie lubię biegać i nie często chwytam za rower. Ale jedno co mi sprawia satysfakcję to chodzenie, dlatego uprawiałem i uprawiam turystykę pieszą. Gdy bardzo często udawało mi się pochodzić chociaż z 10 km. po połówce Ostrowa Wlkp. czy to w zimę, czy to w jesień, to dawało to też hart ciała. Jestem bardziej odporny, ale również jestem mniej leniwy. Przez to, że przyzwyczaiłem się do długich marszów, nie jest mi trudno iść gdzieś na nogach daleko, do kogoś chociażby. Nie tak jak większość musiałaby nawet 10 min. trasę na nogach zamieniać na taksówkę, czy też na autobus. To już jest niepoważne a turystyka likwiduje takie lenistwo. Hartuje też ducha, ale o tym mówi trzecia wartość.
Przychodzi taki czas, że stajemy się starsi, a mówiąc wprost zosajemy wędrownikami. Wędrownictwo tak naprawdę nie bez przyczyny nazywa się tak a nie inaczej, lecz nie mówi wprost o tym, o czym ja teraz piszę, o wędrówce fizycznej, lecz intelektualnej, duchowej, po problemach. Jednak wędrówka fizyczna doskonale pogłębia i tą intelektualną, duchową, pomaga, iskrzy, inspiruje. Często robiłem tak, że idąc na jakąś wędrówkę, miałem temat już wcześniej przygotowany dla siebie, żeby o nim pomyśleć. Bywało też tak, że gdy mnie coś nurtowało, denerwowało, irytowało, miałem jakiś dylemat poważny, to po prostu zakładałem buty i wychodziłem z domu wędrując i wędrując.
Co chciałbym przez to powiedzieć? Że turystyka, to nie tylko puste chodzenie od punktu do punktu. To nie tylko zwykłe podnoszenia jednej nogi, a za nią drugiej, maszerowanie i maszerowanie. To przygoda, zdrowie, inspiracja myśli, hart ciała, hart ducha, czas na refleksje, to spokój wewnętrzny.
Słonko
-------------------------------------------------
Nr HR-a: 3/2008
To pierwsze wartości mojej turystyki.
Kolejne to zdrowie i sprawność fizyczna. Powiem wam, że nie lubię biegać i nie często chwytam za rower. Ale jedno co mi sprawia satysfakcję to chodzenie, dlatego uprawiałem i uprawiam turystykę pieszą. Gdy bardzo często udawało mi się pochodzić chociaż z 10 km. po połówce Ostrowa Wlkp. czy to w zimę, czy to w jesień, to dawało to też hart ciała. Jestem bardziej odporny, ale również jestem mniej leniwy. Przez to, że przyzwyczaiłem się do długich marszów, nie jest mi trudno iść gdzieś na nogach daleko, do kogoś chociażby. Nie tak jak większość musiałaby nawet 10 min. trasę na nogach zamieniać na taksówkę, czy też na autobus. To już jest niepoważne a turystyka likwiduje takie lenistwo. Hartuje też ducha, ale o tym mówi trzecia wartość.
Przychodzi taki czas, że stajemy się starsi, a mówiąc wprost zosajemy wędrownikami. Wędrownictwo tak naprawdę nie bez przyczyny nazywa się tak a nie inaczej, lecz nie mówi wprost o tym, o czym ja teraz piszę, o wędrówce fizycznej, lecz intelektualnej, duchowej, po problemach. Jednak wędrówka fizyczna doskonale pogłębia i tą intelektualną, duchową, pomaga, iskrzy, inspiruje. Często robiłem tak, że idąc na jakąś wędrówkę, miałem temat już wcześniej przygotowany dla siebie, żeby o nim pomyśleć. Bywało też tak, że gdy mnie coś nurtowało, denerwowało, irytowało, miałem jakiś dylemat poważny, to po prostu zakładałem buty i wychodziłem z domu wędrując i wędrując.
Co chciałbym przez to powiedzieć? Że turystyka, to nie tylko puste chodzenie od punktu do punktu. To nie tylko zwykłe podnoszenia jednej nogi, a za nią drugiej, maszerowanie i maszerowanie. To przygoda, zdrowie, inspiracja myśli, hart ciała, hart ducha, czas na refleksje, to spokój wewnętrzny.
Słonko
-------------------------------------------------
Nr HR-a: 3/2008
Social Sharing: |
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.