Nawigacja
Okiem hejterów, oszołomów, internetowych trolli i szkodników
Nie lubię, gdy mi mówią po imieniu, Gdy w zdaniu jest co drugie słowo "brat". Nie lubię, gdy mnie klepią po ramieniu, Z uśmiechem wykrzykując "kopę lat!"; śpiewał Jacek Kaczmarski w znakomitej piosence Włodzimierza Wysockiego. Nie lubię, nie lubimy. Nie lubimy przede wszystkim, kiedy harcerskie braterstwo wypierane jest przez różne formy kultu kolorowego sznurka. Nie lubimy, gdy któryś z równych nam w harcerskiej służbie braci zaczyna otaczać się dworem klakierów i potakiwaczy i oczekuje szczególnych hołdów tylko dlatego, że wspólnie na kilka lat pozwoliliśmy mu kierować naszą instruktorską i harcerską wspólnotą. Nie lubimy też, gdy dobrowolność zostaje zastąpiona płatnym przymusem (nie dość, że muszę, to jeszcze mam za to płacić), a pracę wychowawczą zastępuje fun i gadżetomania mylona z nowoczesnością. Nie lubimy, a wręcz nie trawimy wszechogarniającej beztroski, nieodpowiedzialności i bylejakości prowadzących do kolejnych tragedii. A co lubimy? Lubimy, gdy drużynowy rozumie co dzieje się w jego drużynie i kto kogo kocha, a kto kogo lubi. I gdy potrafi przeprowadzić sobie na własny użytek fachowe badanie socjometryczne. Lubimy też odkrywać zapomniane ścieżki harcerstwa. Tym razem odkurzamy ścieżkę sportową i Harcerskiej Służby Ruchu Drogowego. Lubimy również, gdy drużynowy potrafi korzystać z dokumentów ZHP oraz wie jak ułożyć się ze szkołą, żeby obie strony miały z tego korzyść . Lubimy, nie, UWIELBIAMY obozowanie i umiejętność radzenia sobie w terenie. I lubimy wędrowników wykorzystujących wędrówkę do wniknięcia w siebie lub pełniących służbę. To lubię, rzekłem, to lubię (A. Mickiewicz). Cóż, rzeczywistość jest taka, że jeśli lubi się słodkie, to siłą rzeczy nie lubi się gorzkiego, a kto lubi słońce, nie znosi deszczu.

Social Sharing: Facebook Google Tweet This

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.