- Drukuj
- 14 mar 2008
- Prawo i Przyrzeczenie
- 3525 czytań
- 0 komentarzy
Pytanie -
czy zmieniać Prawo Harcerskie
- jest jednym z kluczowych pytań, jakie stawia sobie dziś spora część instruktorów ZHP, mając zresztą różne intencje.
Niektórzy uważają, i głosy takie pojawiają się już od kilku lat, że prawo jest niezrozumiałe, bo używa przestarzałych zwrotów. Te same argumenty były podnoszone zresztą cztery lata temu podczas dyskusji nad systemem metodycznym (dyskusji momentami dość mocno manipulowanej, co dowiodłem kiedyś w innym miejscu w internecie). Że niektóre słowa, np. nazwy stopni, są śmieszne, bo prawie tak stare jak Bogurodzica, a my musimy być nowocześni. Mówiono i pisano wtedy, że np. nazwa stopnia "ćwik" jest be, bo kojarzy się z ćwokiem i proponowano zastąpić ją nazwą "odkrywca", bo bardziej neutralna. Na szczęście tradycyjne, pierwotne, używane od początków harcerstwa nazwy stopni dało się obronić, chociaż w pewnym momencie byliśmy bardzo blisko powrotu do głębokiego Gomułki.
Ja wtedy krzyczałem, że to, że jeśli drużynowy, harcerski wychowawca, nie zna etymologii harcerskich słów, nazw którymi się posługuje, to to jest jakaś totalna porażka całego związku. To dowód wieloletnich, karygodnych zaniedbań w kształceniu, i pewnie też efekt przerwania harcerskiej sztafety pokoleń. Dla wyjaśnienia: ćwik to harcerz wyćwiczony, rozumie się w zasadzie samo przez się, prawie tak jak że samochód sam chodzi. Pisano o tym w niejednym harcerskim podręczniku, a ci, którzy je czasem czytają, nie mają na ogół problemów z tym prostym skojarzeniem.
Podobnie myślę, że jest z Prawem Harcerskim. Jeśli kogoś drażni w Prawie określenie "rycerski", a takie głosy się pojawiają, to znaczy, że jest na bakier z historią, że chyba nie słuchał nigdy i nie opowiadał żadnej gawędy, że prawdopodobnie w jego drużynie ognisk nie rozpoczyna się tradycyjną harcerską pieśnią. Prawdopodobnie też nie wie on, skąd się wzięło zawołanie "czuwaj" i pewnie też nie ma pojęcia, kto jest świętym patronem skautingu i harcerstwa, a Zawiszę zna wyłącznie z relacji telewizyjnych z sejmu. Hmmm, w każdym razie porażka.
Przez ostatnich kilkanaście lat wielu instruktorów ZHP, nawet tych mających wpływ na program, podejmujących decyzje o charakterze naszego działania, o jego formach, zapominało, że praktycznie od początku Prawu Harcerskiemu towarzyszyły komentarze harcerskich autorytetów - twórców harcerstwa, wybitnych instruktorów, kapelanów. Na szczęście podczas ostatniego zjazdu ZHP udało się o tym przypomnieć, a nawet wpisać do dokumentów zjazdowych zalecenie dla władz związku, aby te komentarze przypominały i upowszechniały. I to się już w jakimś stopniu dzieje.
Należy sobie zdawać sprawę z tego, że Prawo jest i powinno być lakoniczne. Krótkie, a zarazem wypełnione treścią. Łatwe do zapamiętania i zrozumiałe. Komentarze do Prawa nie są Prawem, ale pomagają je zrozumieć, wyjaśniają o co chodzi, jeśli jakiś zapis Prawa budzi wątpliwości.
Rolą komentarzy jest właśnie nadążanie za zmianami, jakie niesie ze sobą życie. Harcerze od samego początku walczyli z wszelkiego rodzaju uzależnieniami, przypomnijcie sobie, co w różnych miejscach pisał o tym np. Andrzej Małkowski. Przez kilkadziesiąt lat harcerze wychowani na Małkowskim, Schreiberze i Piaseckim, ks. Lutosławskim itp. na ogół rozumieli to bez problemu. Potem jednak przyszły czasy, gdy tych instruktorów i ich podręczników przywoływać nie chciano. A wśród harcerskich, nazwijmy to, wychowawców znaleźli się sekretarze i milicjanci, którym nie chodziło o dawanie harcerzom własnego osobistego przykładu, tylko o coś zupełnie innego. Przerwy na papieroska podczas harcerskich zjazdów czy spotkań instruktorskich, które przed wojną byłyby czymś absolutnie nie do przyjęcia, w tym gronie stały się czymś oczywistym i naturalnym. Dzisiaj jest z tym lepiej niż przed kilkunastu laty, ale wciąż się zdarzają.
Moim zdaniem Prawo powinno być niezmienne. Konstans. Jeśli coś ma być naszym drogowskazem, wskazówką, to nie może być raz takie, raz siakie. Północ jest północą, gwiazda polarna nie lata po niebie jak kometa. Zapisy o słowie harcerza albo o czystości w myślach, mowie i uczynkach, o abstynencji - są bardzo treściwe. Rolą komentarza do Prawa i rolą drużynowego jako pierwszego wychowawcy, jest to, by pokazać, powiedzieć harcerzowi, nie tylko temu zaczynającemu dopiero swoją skautową przygodę, że w pierwszym chodzi nie tylko o prawdomówność, ale i o rzetelność, o znajomość wagi własnych słów, w obu tych punktach - o nieprzeklinanie, nierozpowszechnianie złych opinii, plotek, pomówień, a w drugim także o panowanie nad popędami, zachciankami, o bycie wolnym. Bo jak mówili elsowie: "wolni wybawicielami ludów". I każdy rodzaj wolności jest tu wskazany, wolność od wszelkich pokus: od używek takich jak kawa czy herbata, od hazardu, od narkotyków, ale i od czekolady, od zakupów, pornografii, onanizmu, od gier komputerowych czy przesiadywania w internecie. Chociaż internetu w czasach elsów i Małkowskiego nie było, pornografia nie była tak dostępna jak dziś. Większość z tych rzeczy z właściwymi proporcjami, jeśli codziennie pijesz herbatę czy wysyłasz maile, ale nie robisz tego godzinami i potrafisz się bez tego obejść, to OK. Ale niektóre uzależniają łatwiej i mocniej, może zdarzyć się, że po spróbowaniu przejdziesz "na drugą stronę mocy" i nigdy już nie będzie tak jak dawniej... Uważaj, jesteś harcerzem, czuwaj...!
Jeśli będziemy chcieli w Prawie uwzględniać wszystko, co nam przynosi cywilizacja, będzie nas co parę lat kusiło, żeby znowu przy nim pomajstrować. Tu coś dodać, tam zmienić słowo, wykreślić, wstawić. To ślepa uliczka!
W harcerstwie olbrzymią wartością jest nasza, niektórzy się znowu uśmieją, tradycja. Prawie stuletni dorobek, do którego niby chcemy nawiązywać, bo do obchodów stulecia jakoś się przygotowujemy. Ale ten dorobek wielu z nas ma chęć traktować bardzo wybiórczo. A przecież niekwestionowany, pozytywny od dziesięcioleci odbiór harcerstwa, dobry wizerunek zawdzięczamy właśnie temu, że są sprawy, w których jesteśmy stali. Stali nie tyle w formach, co w pewnych treściach, w spojrzeniu na świat, na siebie, w stosunku do ludzi. Ojcowie posyłają swoich synów do harcerstwa wierząc, że ci dostaną w nim i nauczą się tego, czego poprzednie pokolenia się w nim nauczyły i co otrzymały. Rozpoznawania kierunków bez kompasu - dosłownie i w przenośni, umiejętności pracy z innymi, radzenia sobie w trudnych sytuacjach, harcerskiego braterstwa i dumy z bycia Polakiem i skautem.
Do tej tradycji, dorobku, należy nasze Prawo. Prawo - ta właśnie treść i to spojrzenie. Prawo, które wbrew pozorom pozostało niezmienne. Bo, już o tym też pisałem w innym miejscu, zmiany w ciągu pierwszych 20 lat harcerstwa, były tak naprawdę kosmetyczne. "Harcerz" zamiast "skaut", zamiana kolejności pierwszego i drugiego punktu, i "Polska" zamiast "Ojczyzna", ze względu na jasność tego pojęcia dla mniejszości narodowych. I szlus.
Taniec ze zmianami Prawa co kilka, kilkanaście lat, zaczął się w PRL-u i był przede wszystkim wypadkową przeróżnych nacisków na harcerstwo z zewnątrz i prób oporu od wewnątrz. Raz w jedną, raz w drugą stronę. Rycerstwo i Zawisza to wylatywały, to powracały. Bóg - to wszyscy wiedzą, ale też słowo "bliźni". Była za to "walka o wolność i szczęście ludzi", "dobro społeczne" i "słuszna sprawa". Ech, można by napisać pyszny felieton!
W każdym razie zmiana zmianie nierówna. Koniecznie należy pamiętać o tym, skąd się brały! Zmiany Prawa w okresie 1911-1932 były jego wygładzaniem, dążeniem do ideału formy i treści. Zmiany w czasach PRL-u były niestety w dużym stopniu mąceniem. W tym momencie narażam się pewnie wielu. Wiem, wiem, uczestniczyli w tych zmianach również instruktorzy świadomi pierwotnych harcerskich ideałów, instruktorzy przedwojenni, wspaniałe autorytety, dobrzy instruktorzy powojenni, urodzeni w PRL-u pozytywni, którym drogie było dobro harcerstwa, w gruncie rzeczy niezależnie od ich poglądów. Ale trzeba pamiętać, że ZHP nie był całkowicie wolną organizacją, że formy działania, program, metodyka w ciągu tych kilkudziesięciu lat naszego związku i ruchu nie były wyłącznie efektem myśli i pracy instruktorów harcerskich. Że w czasach alertów, kampanii "Iskra", budowania przez harcerzy Huty "Katowice" i działania w odgórnie zadekretowanym sojuszu z innymi organizacjami młodzieżowymi, znowu ze świadomością wszystkich pozytywnych rzeczy, które się wtedy wydarzyły, o brzmieniu Prawa Harcerskiego nie decydowano w pełni u nas. Że była cenzura, i autocenzura, że pewne "wyskoki" były niemożliwe albo ryzykowne i być może niewarte zachodu.
Na szczęście do tego właściwego, niezmiennego Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego powróciliśmy kilkanaście lat temu. Z jednym zastrzeżeniem. Jest jedna zmiana, i licho wie skąd się wzięła. Gdy pytałem ludzi pamiętających różne zjazdy ZHP, w tym ten w 1991 roku, nikt nie umiał mi nic powiedzieć. Pierwszy punkt Prawa zamiast "służy Bogu i Polsce, i sumiennie spełnia swoje obowiązki" otrzymał brzmienie "służy Polsce i sumiennie spełnia obowiązki wynikające z Przyrzeczenia Harcerskiego". Dlaczego?
Wciąż zachodzę w głowę, dlaczego uczestnicy zjazdu w swej zbiorowej mądrości wybrali tylko obowiązki wynikające z Przyrzeczenia. A inne obowiązki? Te które wynikają z innych punktów Prawa? A te, które bierzemy na siebie dobrowolnie, prowadząc drużynę, szczep, ucząc się, studiując, pracując? Jakiś nieharcerski jest ten zapis, to dziwna, niewytłumaczalna dla mnie ucieczka przed zbyt szerokim ogarnięciem harcerstwem naszego codziennego życia.
Wykreślenie Boga w kontekście sporów lat dziewięćdziesiątych jakoś jestem w stanie zracjonalizować, chociaż osobiście nie całkiem akceptuję. Tym bardziej że Bóg jest obecny w Przyrzeczeniu, że uczestniczymy w Białych Służbach i pielgrzymkach, a potrzeby wychowania duchowego w harcerstwie już nie kwestionujemy. Sprawa otwartości harcerstwa dla osób niewierzących czy poszukujących to temat na oddzielną, długą dyskusję. Ale tego też nie podważymy - założyciele skautingu i harcerstwa byli ludźmi wierzącymi i religijność w harcerstwie ma swoje uzasadnienie. Zarazem jednak miejmy szacunek dla niewierzących, dla ich ścieżki przez życie, bo Naczelny Skaut i Pierwszy Harcerz też go mieli, bo jakże inaczej w każdym widzieć bliźniego i uważać za brata...
Wróćmy więc do pierwszego punktu Prawa w tradycyjnym brzmieniu (to nie jest zmiana Prawa, tylko przywrócenie!), a resztę zostawmy w spokoju.
hm. Witold Pietrusiewicz "Smyrwa"
Social Sharing: |