- Drukuj
- 08 paź 2015
- Prosto w oczy !
- 3957 czytań
Naczelny Sąd Harcerski Porażka czy może ... Wzór ?
Ponieważ nie używam fb (dlaczego - to sprawa na osobny artykuł), czasem ponoszę koszty takiego postępowania w postaci częstego odsunięcia od nurtu zdarzeń dotyczących ZHP. Trochę mi tego szkoda, ale cóż, coś za coś :) W każdym razie, jestem co prawda obok głównego nurtu informacyjnego, jednak dzięki temu, że mam paru przyjaciół, całkiem niedaleko. Podsyłają mi oni, co ciekawsze "kąski" rodem z fb, dzięki czemu i ja mam szansę włączyć się do dyskusji.
W ostatnim czasie, moją uwagę przykuła sprawa dotycząca Naczelnego Sądu Harcerskiego, a związana z jedną z uchwał tegoż. Chodzi konkretnie o uchwałę dotyczącą kadencyjności. Moje zdanie na temat kadencyjności w tym artykule nie odgrywa żadnej roli, więc pominę swoje przemyślenia na ten temat, a skupię się na czymś zupełnie innym.
Otóż mocno poruszyło mnie zdanie wpisane przez jednego z Harcmistrzów. Poruszyło mnie tym bardziej, że Harcmistrz ten jest człowiekiem cechującym się logicznym myśleniem, co wcale nie jest takie częste - a szkoda. O co chodziło? O najnowszą interpretację zapisów Statutu ZHP, dotyczących kadencyjności.
Według obowiązującej do tej pory interpretacji, jeśli kadencja komendanta zostanie przerwana, nawet tuż przed Zjazdem, nie można jej uznać za pełną kadencję i komendant może pełnić swoją funkcję dalej. Proste? No, proste i przejrzyste - jak mogłoby się wydawać. Ale dość nagle, NSH podjął Uchwałę, w której stwierdza, że jednak wcale nie. Otóż NSH w nowej Uchwale oznajmia nam że:
1. W przypadku, gdy komendant hufca, pełniący funkcję przez swoją drugą kadencję, bezpośrednio następującą po wcześniejszej pełnej kadencji sprawowania tej funkcji, zrezygnuje z mandatu komendanta hufca w okresie wyznaczonym przez Radę Naczelną ZHP na zorganizowanie zjazdów hufców i przed momentem odbycia zjazdu zwykłego hufca, jego drugą kadencję uznaje się za pełną i nie przysługuje mu bierne prawo wyborcze w wyborach na komendanta tego samego hufca.
2. Postanowienia punktu 1 niniejszej uchwały stosuje się odpowiednio do komendanta chorągwi.
3. Uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia.
No i poszło... Zaczęły się dyskusje, że to bzdura, że nie zmienia się zasad w czasie gry, że przecież jak zrezygnował to kadencja nie będzie pełna, a NSH to w ogóle żenada i wstyd...
Sprawa dotyczy jednej z naszych władz, a więc postanowiłem się jej przyjrzeć i rozpoznać o co tu tak naprawdę "biega". Bo wbrew pozorom problem nie jest wcale prosty. To znaczy jest, ale nie jest :)
Dlaczego tak twierdzę? Cóż, moim zdaniem dlatego, że dokładnie ten sam problem dotyka całej polskiej władzy sądowniczej. Jest przy tym jednak drobna, drobniutka różnica, która winna sprawiać, że ten problem nie dotyczy przynajmniej Sądów Harcerskich, ale o tym napiszę później. Na razie skupmy się na ogólnym problemie polskiego sądownictwa.
W tym miejscu, muszę zaznaczyć, że wszystko to co napiszę to mój prywatny pogląd, do którego mam prawo i który ukształtował mi się w ciągu wielu lat. Moim zdaniem, podstawowy problem z polskimi sądami, a właściwie to z całym wymiarem sprawiedliwości, to kwestia pryncypiów. Bardzo często występuje brak zrozumienia przez Sąd, co jest ważne z takiego zwykłego, ludzkiego punktu widzenia. I generalnie nie ma w tym nic dziwnego. Miast dbać, by Sędziowie byli ludźmi o mocnym kręgosłupie moralnym, posiadającymi jasne i określone wartości, wciskamy młodym kandydatom na prawników podczas studiów, nieprzerwanie od wielu lat, że najważniejsze jest prawo i to ono musi być na pierwszym miejscu. To oczywisty wielki błąd logiczny, gdyż prawo ma służyć określonym celom i dlatego te cele zawsze stoją wyżej, niż samo narzędzie. Bo właśnie o tym należy pamiętać. Prawo to narzędzie do osiągnięcia konkretnych celów i samo w sobie jest niczym więcej.
Dlaczego tak się dzieje, to zupełnie inna sprawa. Źródeł tego należy szukać w naszej najnowszej historii. Takie, a nie inne umiejscowienie prawa miało określone cele. Dzisiaj, pomimo faktu, że żyjemy w wolnej, niepodległej Polsce, niestety jakoś, tak chyba "z rozpędu", takie ustawienie prawa jest stanowczo zbyt często praktykowane. Stąd dość częsty pogląd, u wielu ludzi mających do czynienia z naszym polskim systemem prawnym, mieszczący się w słowach: "czego jak czego, ale sprawiedliwości to tam nie ma".
Po tej uwadze dotyczącej polskiego wymiaru sprawiedliwości (chociaż chyba tu powinno zamiast sprawiedliwości być prawo - niestety), łatwiejszy wydaje się do zrozumienia fakt, że omawiane stanowisko NSH według wielu osób, jest błędne. To oczywiście jest wrażenie pozorne, bo jak napisałem wyżej, w prawie nie chodzi o prawo, a o to czemu ono ma służyć. Tyle, że to i tak właściwie jest bez znaczenia, bo przecież jakoś tak w całej sprawie umyka nam pewien "drobny" szczegół. Otóż jeśli tylko przeczytamy dokładnie nazwę naszego Sądu to zawiera ona w sobie pewne słowo. Chodzi mi oczywiście o przymiotnik - HARCERSKI.
Co to znaczy? Cóż takiego z sobą niesie? Kiedyś, w życiu nie wpadłbym na pomysł, by ten temat rozwijać, ale dzisiaj, w świetle wielu faktów, czuję się wręcz w obowiązku rozwinąć właśnie ten wątek.
Już od ładnych paru lat w ZHP, w różnych miejscach, pojawia się magiczne słowo "profesjonalizm". Najczęściej jednak w ustach ludzi go używających, oznacza zupełne amatorstwo i brak kompetencji. Próbuje się na grunt harcerskiej metody przeszczepiać różne "wynalazki" pochodzące z innych systemów wychowawczych i logistycznych. Powiedzmy przekornie - ze świata poza harcerskiego.
I dobrze, bo przecież harcerstwo nie ma monopolu na świetne pomysły, choć istotą naszej metody jest wyprzedzanie świata! Problem w tym, że zdecydowana większość tych pomysłów, w naszym harcerskim świecie, tak naprawdę, jest odtwórcza i słabo pasująca do istoty naszej metody pracy i stylu życia. Po prostu implementatorzy w dziedzinie harcerskiej wiedzy są... amatorami i nie rozumieją niestety wielu spraw, bo mają braki w swym harcerskim "warsztacie". Próbują zastąpić braki w swych umiejętnościach, różnymi zapożyczeniami z zewnątrz. Stąd ten "profesjonalizm" jest tak naprawdę amatorstwem, w najgorszym rozumieniu tego słowa.
Teraz wracamy do kwestii NSH. Czym powinien się kierować w swojej pracy Naczelny Sąd HARCERSKI? No czym? Jedynie prostym interpretowaniem określonych zapisów naszego wewnątrzorganizacyjnego prawa, czy też powinien jednak również być HARCERSKI, chociażby dlatego, że wśród kryteriów oceny danej sprawy uwzględnia również ocenę tej sprawy pod kątem Ideałów zawartych w naszym HARCERSKIM prawie?. Czy NSH ma być ślepy na CWANIACTWO (nie wykluczam, że czasem wręcz wymuszone jakąś trudną sytuacją) dzięki któremu OBCHODZI SIĘ POSTANOWIENIA ZJAZDU? Zjazdu, a więc naszej najwyższej władzy? Tak? Tak ma to wyglądać? A gdzie honor, uczciwość i takie tam inne wartości, w duchu których mamy wychowywać? Co z kluczowym w metodzie harcerskiej przykładem osobistym? Jaka więc jest rola Naczelnego Sądu HARCERSKIEGO w organizacji wychowawczej... pracującej metodą harcerską?
Tak wiem, że moje słowa są ostre i bezkompromisowe, ale jak nazwać inaczej fakt rezygnowania z pełnienia funkcji komendanta hufca czy chorągwi, na krótko przed Zjazdem, po to by kadencja nie była uznana za pełną i by można tą funkcję pełnić praktycznie w nieskończoność? No bo przed następnym Zjazdem znowu można zrezygnować nie? Bo dlaczego nie? Przecież zamiast rezygnować można było zwołać Zjazd Zwyczajny, bo terminy na to spokojnie pozwalały.
Jeżeli jeszcze zestawimy to wprost właśnie z możliwymi datami Zjazdów hufców wynikającymi z odpowiedniej uchwały Rady Naczelnej ZHP, to co otrzymujemy? Jakim słowem należy nazwać kombinację z rezygnacją w celu umożliwienia ponownego wyboru, wbrew zasadom obowiązującym w naszej Organizacji? Przecież to można nazwać jedynie... Chociaż nie, wcale nie jedynie. Słów na określenie takiego postępowania jest wiele, a więc wstawię może kropki i sam sobie Czytelniku wpisz w tym miejscu, właściwe słowo ….......................... Tylko proszę pamiętaj o prawie harcerskim i o tym do czego nas ono zobowiązuje. Tak wiem. W sposób istotny ogranicza to Twoje możliwości, ale cóż. Taką drogę sobie Wybrałeś nie? ;)
Czyli może jednak Naczelny Sąd Harcerski powinien być również ostoją naszych ideałów. Wyznacznikiem harcerskiej moralności i harcerskiego stylu? Przecież to zespół harcmistrzów, którzy z samego założenia powinni być ludźmi, dla których harcerskie ideały są wyznacznikiem drogi życiowej. Jak więc można oczekiwać, że Sąd Harcerski będzie "falandyzował" w meandrach interpretacyjnych, zamiast czysto i jasno wypowiedzieć się, że po prostu takie postępowanie, jest nieuczciwe i w ogóle nie harcerskie. Że to zwykłe oszustwo i cwaniactwo nie mogące mieć miejsca w Harcerskiej Organizacji Wychowawczej!
I tu dochodzimy do miejsca w którym należy sobie powiedzieć, że niestety jak dotąd NSH sobie na takie oczekiwania nie zapracował. Przecież już kiedyś wydał interpretację na omawiany temat. I była ono zupełnie niezgodna z harcerskim duchem. Łamała bezpardonowo intencje Zjazdu...
No cóż, każdy ma prawo do błędu, a ja osobiście zawsze wolę pisać o błędach w świetle widzialnej poprawy i powrotu na właściwą, harcerską ścieżkę. Pozostaje tylko życzyć z uśmiechem, Druhnom i Druhom z NSH, trzymania się Harcerskiego kursu. Bo jak mawiał profesor Bartoszewski:
… Napisałem sporo rzeczy lepszych i gorszych, ale źródłem prawdziwej satysfakcji jest dla mnie to, że nie muszę się niczego, co napisałem, wstydzić albo marzyć, aby zapadło się pod ziemię.
I zdecydowanie warto o tym pamiętać.
Hm. Janusz Sikorski
Social Sharing: |