Nawigacja
Damian Grzegorczyk: Wulgaryzmy?
10 X 2007 / www.slonek.ovh.org

Już jakiś czas kłócę się z otoczeniem, że nie ma brzydkich słów, zwanych wulgaryzmami. Najgorzej jest z rodzicami, konserwatystami i ludźmi, którzy nie potrafią spojrzeć na to z innej, może....prawidłowej perspektywy. Oczywiście - mojej perspektywy, ichoć pewnie nie tylko ja na to tak patrzę, ale mimo to uważam że jest ona jak najbardziej odpowiednia.

Tak naprawdę zaczęło się od głupiego żartu, który kiedyś mi opowiedział Kala jak czekaliśmy na autobus z Lamek, wracając od naszej koleżanki. Historyjka wygląda następująco. Wyobraźcie sobie Polaka jadącego na rowerze, w pewnym momencie zahacza o krawężnik i przewraca się w dość tragiczny sposób. Pytanie teraz brzmi co powie? Ału, boli mnie, czy ku.... Wszyscy, którzy to usłyszeli z moich ust, odpowiedzieli tak samo jak ja, czyli stawiając na drugą odpowiedź. No, znalazła się jedna osoba, która kiedyś przy ognisku była zszokowana moim słownikiem i na moje pytanie odpowiedziała również dla mnie szokująco, stawiając pierwszą opcję. Zdarzają się wyjątki, ale o tym później. Od tej sytuacji, zacząłem myśleć nad tym poważniej, czy wręcz odwrotnie, o tym, co reprezentują sobą słowa wulgarne. Ciekawym do tego uzupełnieniem była piosenka zespołu Dezerter - nie ma brzydkich słów, są tylko brzydkie myśli i faktycznie coś w tym jest.

Nie uznaję wulgaryzmów, ponieważ nie istnieją dla mnie, przynajmniej w takiej postaci w jakiej teraz są. Są to słowa, które są przez społeczeństwo uznane jako nieprzyzwoite, ordynarne, brzydkie, niewłaściwe, niekulturalne. Jeżeli miałbym zwracać uwagę na to, jakimi są według potocznego rozumienia wulgaryzmy, to na pewno uważam że.... ich nie ma. Wulgaryzmy są dla ludzi, tak samo jak alkohol, który trzeba umieć pić, trzeba umieć się z nim bawić. Kto nie umie - przegrywa. Są to słowa, które są wyrażane przez emocje ludzkie tak samo jak popularniejsze i bardziej akceptowane słowo: "kurde" ale też i inne: "ała, kurka wodna, cholera, szlag" i inne zwroty, które są charakterystyczne dla jakiegoś człowieka, czy też grupy społecznej.

Dlaczego w zasadzie ludzie używają dzisiaj wulgaryzmów? Jest to fajne, powszechne, męskie, podniosłe, cwaniakowate. Ludzie używają ich by coś podkreślić: sytuację, słowo, swoje ego, swój wiek albo też "nadważyć" sobie właśnie wiek, swój wizerunek. Można więc już zwrócić uwagę, że wulgaryzmy używane są w sytuacjach, które są spowodowane jakimiś emocjami charakterystycznymi czyli: złością, agresją, itp. Dlatego między innymi wulgaryzmy są złe, bo te cechy są złe i ludzie wolą ich nie akceptować, więc jakiekolwiek reakcje towarzyszące tym emocjom również nie są akceptowane. Można by rzecz, że to się tyczy głównie osób dorosłych, bo dzieci i młodzież, które również używają słów wulgarnych, znają je od swoich rodziców, kolegów, sąsiadów, rodziny, z filmów, muzyki, środków masowego przekazu, itp. Źródeł więc mamy masę, więc na pewno nikt nie jest w stanie "zakręcić kurek " lejących się wulgaryzmów na nasze społeczeństwo. Nie jest to również powód do tego, by nie zastanowić się - czy nie zaakceptować tego zjawiska, tolerować, wdrożyć to w słownik języka polskiego. Nie, nie tak do tego tematu podchodziłem, ale pewnie przeciwnicy mogą tak sobie to tłumaczyć. Mam wiele innych argumentów, by nie używać takiego, bezsensownego.

Zastanawiało mnie od początków moich refleksji, skąd te wulgaryzmy się biorą? Co one wcześniej oznaczały? Mówiłem sobie, uzasadniałem sobie, że ktoś sobie stwierdził iż brzmią w jakiś sposób brzydko i to się przyjęło, bo podobne były do "złych" rzeczy, emocji, brzydkich, "nieczystych" rzeczy i być może również kościół pomógł w tym, żeby odciąć ludzi od takich nieczystych wyrażeń. Tak jakby był to zakazany owoc. Tak, słowo zakazane, pomyślcie sobie, jak można zakazać coś mówić, jakieś słowo, to po pewnym czasie odpowiecie sobie, że to paranoja.

Ze względu na to, że wulgaryzmami są również słowa związane ze sferą płci, czy fizjologią, być może w pewnym sensie, ułamku tego procesu, wiąża się ze wstydem generowanym wokół tych spraw. Ja, mimo że lubię czasem się "mądrze" wyrazić, szukać słowa określającego łagodniej daną część ciała, to czasem wolę to wprost powiedzieć, nawet dla podkreślenia jakieś sprawy. Zamiast więc zmuszać się do powiedzenia słowa.... piersi, które może mieć czasem zbyt "łagodny" przekaz, powiem "cycki", celowo żeby podkreślić znaczenie, lub to co chcę powiedzieć w danym zdaniu i dzięki użyciu mocniejszego wyrazu osiągnę to. Jest to emocjonalne przedstawienie swojego przekazu, który urozmaica moją wypowiedź i oto chodzi. Zamiast szukać setki słów, mówić dobre kilkanaście minut, czasem można wszystko szybciej załatwić paroma wypowiedziami, w sposób emocjonalny. To jest również naturalne, ale niektórzy jeszcze się tego wstydzą, a większość jeszcze nie akceptuje wszystkich chwytów słownictwa emocjonalnego. Z częściami ciała ludzkiego jeszcze może być inaczej, bo bardziej one mają podkreślać właśnie znaczenie tej "partii" człowieka. Inaczej jest z słowami na k.., p...., sp....., i inne zaje..... Najbardziej popularnym słowem wulgarnym w Polsce, jest słowo ku...... Ma ono tak naprawdę dwa znaczenia. Jedno z nich to ordynarne określenie...kurtyzany (ach, jak ładnie to nazwałem, widzicie potrafię). Drugim znaczeniem jest właśnie emocjonalny pokaz złych cech wypływających z człowieka, spowodowanych złością, agresją, nieczystymi intencjami, ale również zdenerwowaniem, niecierpliwością, stresem i również bólem. Wtedy kiedy nam się coś nie zgadza, coś nam nie pasuje, coś nas złości, denerwuje, boli, wtedy właśnie dochodzi najczęściej do użycia takiego "słówka". Dla mnie jest to oczywiste i jak najbardziej zrozumiałe. Dlaczego? Bo nie wstydzę się swoich emocji i nikt nie powinien się ich wstydzić, nawet jeżeli mają oznaczać coś złego, nie możemy się tego wstydzić bo takie emocje nam towarzyszą przez całe życie, czasem nawet prawie codziennie.

10 X 2007 / www.slonek.ovh.org


-------------------------------------------------
Nr HR-a: 2/2008

Social Sharing: Facebook Google Tweet This

1
sikor dnia kwietnia 11 2008 12:51:11

Dobrze że w zajawce Napisałeś "prawdy" a nie... prawdy Smile

10
MaciekP dnia kwietnia 11 2008 13:18:09

Oczywiście, masz sporo racji. Podstawowa kwestia, czy coś będzie wulgarne, czy nie zależy od kontekstu użycia. Słowo ku... w znaczeniu latawicy występuje nawet w Biblii, choć tam jest tłumaczone, jako "nierządnica". Podobnie u Kochanowskiego we fraszce "Na matematyka". I pełni tam rolę słowa-klucza pozwalającego dosadnie określić osobę sprzeniewierzającą się jakimś zobowiązaniom.
Ale używane bez celu w charakterze, ku..., przecinka jest już wulgaryzmem.

A rebours słowo "rura" w znaczeniu słupa powietrza oblanego żelazem lub plastikiem Wink będzie miało znaczenie neutralne, ale powiedzenie tak o kobiecie będzie wulgaryzmem. Bardzo wiele słów ma zarówno znaczenie pozytywne, neutralne, negatywne, jak i wulgarne jednocześnie, a wszystko zależy od kontekstu. I to kontekst decyduje o wulgarnym lub nie charakterze słowa. Słowo neutralne używane z wulgarnym znaczeniu zwulgaryzuje się (np.rura), zaś słowo wulgarne może ulec neutralizacji (np. kobieta).

Słowa wulgarne per se, to takie, które poza wulgarnym nie mają innych znaczeń. Jest ich rzeczywiście mało, co nie znaczy, że nie istnieją. Choćby ch..., który nawet w pierwotnym znaczeniu ma konotację wulgarną.

Oczywiście, prawdą jest, że większość wulgaryzmów wiąże się z czynnościami intymnymi i czystością/brudem. Ale jest to dość łatwe do wyjaśnienia poprzez zobrazowanie. Określenie kogoś mianem g... stawia go w pozycji nie tylko czegoś brudnego, czego należy się wystrzegać, żeby się nie ubrudzić, ale także czegoś, co zostało już wykorzystane, jest niepotrzebne, do wyrzucenia. Znowu mamy więc słowo-klucz pozwalający jednym wyrazem streścić większą wypowiedź. Podobnie można użyć słowa "śmieć", choć śmieć-papier nie ma takiej siły rażenia jak g...

Oczywiście, możesz twierdzić, że jest inaczej, ale to nie zmienia rzeczywistości, podobnie jak twierdzenie, że Ziemia jest płaska nie zmieni faktu, że jest kulista.Smile

12
slonko dnia kwietnia 11 2008 17:24:21

Jeżeli chodzi o przecinkowanie, to rónież w konsewkencji wyjaśnienia wulgaryzmów jako uczucia-słowa, ma to uzasadnienie. Jakie? Jeżeli ktoś mocno się uderzy w nogę, bo często bez przerwy z nadgryźniętą miną, złością mówi "ała, ałłł, ała, boli" itd. przez dłuższy czas, tak jakby po przecinku. Tak samo będzie, gdy sytuacja będzie warunkowała reakcję pewnych emocji, to tak samo występują po przecinku słowa-uczucia, zwane powrzechnie wulgaryzmami.

12
slonko dnia kwietnia 11 2008 17:25:39

Dodatkowo, kiedyś ktoś skomentował na mojej stronie ten tekst tak:
Ze względu na następujące fakty pochodzenia zwulgaryzowanych polskich słów z oryginalnych praindoeuropejskich słów:

1. chu***, choina pochodzi od słowa *sk(h)woj-, needle, thorn , czyli igła, cierń (nie powiązane oryginalnie z pisiakiem)

2. ku***, kura pochodzi od słowa *kr17;er-, head, horn, czyli głowa, róg (nie powiązane oryginalnie z nierządnicą)

3. je* pochodzi od słowa *jebh- to copulate , czyli spółkować - jedyne alternatywy w praindoeuropejskim to *eibh- i *oibh-, także oznaczające spółkowanie, zatem to w zasadzie jedyne istniejące słowo praindoeuropejskie na współżycie płciowe, dlatego że oprócz tych trzech słów nie ma w praindoeuropejskim innych alternatyw, jest to w zasadzie jedyna nazwa spółkowania, z braku alternatyw konieczna w praindoeuropejskim do uzywania, oczywiście nie jako przekleństwo tylko nazwa własna, np. w niewulgarnych rozmowach Praindoeuropejczyków o spłodzeniu potomstwa

4. pierd pochodzi od słowa *perd- to break wind, czyli uwalniać wiatr (nie powiązane oryginalnie z współżyciem płciowym)

5. piz*** pochodzi od słowa *piz**- vulva, czyli srom, praindoeuropejski nie posiada innych nazw na określenie sromu, więc z braku alternatyw jest to nazwa konieczna w praindoeuropejskim do używania oczywiście nie jako przekleństwo tylko nazwa własna np. w niewulgarnych rozmowach Praindoeuropejczyków o miesiączkach czy porodach

Żródło tu: http://www.utexas.edu/cola/centers/lrc/ielex/PokornyMaster-X.html

nasuwa się wniosek, że z chwilą poznania oryginalnej pierwotnej natury zwulgaryzowanych polskich słów, wychodzi na jaw fakt, że technicznie nie da się ich używać jako przekleństw, gdyż ich pierwotne niewulgarne znaczenie na to nie pozwala, a używając ich jako wulgaryzmów tak naprawdę się plugawi pierwotne całkiem zwyczajne prasłowa pozbawione oryginalnie wulgarnego ładunku z powyższch powodów.
zedytowano - sikor

10
MaciekP dnia kwietnia 11 2008 17:41:40

Ale - abstrahując (bęc, a jak się dowiem, co znaczy "abstra", to ci dołożęWink) - z przytoczonego słownika wynika, że polski jest całkiem bliski praindoeuropejskiemu. Smile

1
sikor dnia kwietnia 11 2008 17:42:21

Co nie zmienia sytuacji że używanie słów powszechnie uznawanych za nieprzyzwoite przez harcerza jest niedopuszczalne i złe. Zarówno w mowie jak i w piśmie.

12
slonko dnia kwietnia 11 2008 18:05:01

Druhu Sikorze, dlaczego? Bo tak? Bo kultura od nas tego WYMUSZA?

12
slonko dnia kwietnia 11 2008 18:11:47

Aaa, chciałbym wyjaśnić dlaczego w czystej postaci umieścilem słowo-uczucia. Nie pisałem ich w sensie praktycznym, czyli nie używałem ich do podkreślenia czegoś, tylko były takim obiektem, załącznikiem do tekstu, dlatego stwierdziłem że ocenzuruję tego. Nie chcę poddawać się dzisiejszej niejasnej dla mnie przestrzeni kultury.

1
sikor dnia kwietnia 11 2008 19:14:04

No cóz... od cywilizowanego człowieka wymaga się różnych rzeczy. Nie kradnie się, nie bije innych, nie je rękami brudnymi z kupy, itd, itp. Harcerze wymagaja od siebie jeszcze więcej, po co ? By ulepszać świat. By zostawić go po sobie chociaż troche lepszym. Używanie rynsztokowego języka świadczy po prostu o braku kultury danego człowieka.

12
slonko dnia kwietnia 11 2008 19:17:33

Druhu, ale my tutaj nie chcemy dyskutować o tym jak jest. Tylko dlaczego tak jest. Powyższy druha komentarz nie wnosi nic do rzeczy i nic nie uzasadnia.

Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.