- Drukuj
- 05 kwi 2017
- Organizacja
- 2856 czytań
- 0 komentarzy
reSTRUKTURYzacja ZHP
„Dostosowanie struktury do liczebności organizacji”, „Likwidacja chorągwi”, „Redukcja biurokratyzacji” – te i podobne hasła pojawiały się i pojawiają nadal przy każdej próbie zmian w Statucie. Przyznam, że część z tych haseł jest mi bliskie. Tym niemniej w dalszej części niniejszego tekstu chcę zaprezentować przemyślenia pokazujące, w jakim zakresie te hasła wg mnie należy realizować, by nie wylać przysłowiowego dziecka z kąpielą.
Po pierwsze demokracja
ZHP jest organizacją hierarchiczną, dyrektywną, opartą na dobrze rozumianej karności, ale jest równocześnie organizacją demokratyczną, w której liderzy oraz ciała kolegialne mające ich wspierać, nadzorować i kontrolować pochodzą z wyboru. W tym zakresie ZHP wypełnia przepis Ustawy Prawo o Stowarzyszeniach mówiący, że każde stowarzyszenie jest obowiązane posiadać zarząd i organ kontroli wewnętrznej.
Wyboru dokonują zjazdy. Wyłonieni w wyborach bezpośrednich liderzy otrzymują mandat zaufania, za którym idą stosunkowo duże uprawnienia. Są one jednak ograniczone zapisami Statutu oraz podlegają nadzorowi i kontroli innych władz. Władze wybierane są przez zjazdy, zatem są (najczęściej) sobie równorzędne. Dzięki temu panuje między nimi swoista równowaga, stanowiąca właśnie o demokratycznym charakterze naszej organizacji.
Społeczny nadzór i kontrola
Harcerskie komendy, zwykle począwszy od szczebla chorągwianego, składają się głównie z pracowników etatowych. Tak musi być i myślę, że już wszyscy pogodzili się z tym, że pewnych zadań nie da się dobrze wykonywać wyłącznie popołudniami i w weekendy. Zakres kompetencji komend (zarządów) oraz budżety, którymi mniej lub bardziej swobodnie dysponują, są miarą sprawności zarządzania organizacją.
Niemniej kilkanaście lat temu, przy okazji innej dyskusji przedzjazdowej, zapadło mi w pamięć hasło: „Społeczny nadzór nad etatowymi zarządami”. I jest w tym haśle wiele mądrości. Nawet jeśli na co dzień kierują nami osoby ideowe, uczciwe, kompetentne i zorientowane wychowawczo, należy mieć świadomość, że są one mniej lub bardziej uzależnione finansowo od naszej organizacji. W szczególności dotyczy to sytuacji, gdy decyzja kolejnego zjazdu może przesądzić o przedłużeniu lub ustaniu ich zatrudnienia. Między innymi z tego powodu ich decyzje powinny być poddane społecznej kontroli i nadzorowi ze strony instruktorów, dla których harcerstwo jest wyłącznie pasją i stylem życia, a których w organizacji jest przytłaczająca większość.
Rady i komisje rewizyjne
Nadzór i kontrola, o których mowa wyżej, jest w praktyce realizowany przez Radę Naczelną, rady chorągwi oraz komisje rewizyjne wszystkich szczebli. Nadzór jest realizowany także przez odpowiednie władze wyższego szczebla, ale to nie jest temat niniejszego tekstu.
Napisałem wyżej, że uprawnienia i budżet, którymi dysponują zarządy (komendy), jest miarą sprawności zarządzania organizacją. Z drugiej strony jest jednak nadzór i kontrola, które niewątpliwie wprowadzają większą bezwładność decyzyjną, wydłużają proces decyzyjny i generalnie utrudniają zarządom pracę. Jest to zupełnie naturalne. Najszybciej podejmuje się decyzje jednoosobowo. Im więcej chętnych do współdecydowania, tym trudniej o konsensus i tym więcej czasu zajmuje wypracowanie wspólnego stanowiska. Zadaniem każdej organizacji jest znaleźć złoty środek między efektywnością zarządzania a demokratycznością procesów decyzyjnych. Jak pokazują liczne doświadczenia historyczne i obecne z Europy i świata, koncentracja zbyt dużych kompetencji w jednych rękach w dłuższej perspektywie powoduje trwałe odejście od systemu demokratycznego.
Ale jest coś jeszcze: rady i komisje mają już teraz sporo pracy. Działają w nich instruktorzy, którzy z racji pełnienia służby społecznie mają ograniczone możliwości czasowe. Mówi się jednak o pomyśle połączenia tych dwóch władz. Jeśli przy fuzji dojdzie sumarycznie do obniżenia liczby instruktorów zaangażowanych w nadzór i kontrolę, ucierpi jakość. Jeśli nie dojdzie do redukcji, koszty funkcjonowania władz nie ulegną zmianie, wtedy połącznie władz jest raczej bezcelowe.
I drugi aspekt: jeśli ktoś kandyduje do komisji rewizyjnej, wie, że będzie się zajmował wizytacjami, kontrolą finansów, sprawami gospodarczymi. Jeśli ktoś kandyduje do rady, ma nieco inne oczekiwania – ma wizję kierunków, w którym ZHP powinien się rozwijać i chce je wprowadzać w życie oraz chce decydować o sprawach najważniejszych dla Związku lub chorągwi. Instruktorzy w obu przypadkach są wyspecjalizowani w swoich zakresach działań. Gdy zespoły te zostaną połączone, a sposób wyboru władz nie ulegnie zmianie, instruktorzy będą kandydować w ciemno, nie wiedząc, czym dokładnie będą się zajmować. Zmiana będzie więc ze szkodą dla jakości pracy.
Niezależne sądy
Czy sądy harcerskie muszą być władzą statutową wybieraną przez zjazdy? To jest dyskusyjne. Wybór przez zjazd daje jednak niezależność. Czy sądy muszą być niezależne? Sądy rozstrzygają spory, których najczęstszą stroną jest komenda lub komendant odpowiedniego szczebla. Aby móc być obiektywnym wobec czyichś podjętych już decyzji, niezależność jest warunkiem koniecznym. Ale nie wykluczone, że można ją realizować w inny sposób. Przykładem może być tu komisja stopni instruktorskich, która jest powoływana przez komendanta, ale ma praktycznie pełną autonomię – jej decyzje tylko w niektórych przypadkach można podważyć i to nie na zasadzie ostatecznego rozstrzygnięcia a skierowania do ponownego rozpoznania. Zatem nie wykluczam, że obecna formuła powołania sądów harcerskich nie jest jedyną możliwą.
Kolegialność
Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z dużą firmą, z fundacją, miastem, gminą, z inną dużą organizacją czy z ZHP właśnie, wszędzie tam system zarządzania wygląda następująco: działanie operacyjne, bieżące kierowanie organizacją jest powierzone niewielkiemu, sprawnie działającemu zarządowi. Gdy zaś chodzi o decyzje o charakterze strategiczne, długofalowe, organizacja odwołuje się do zbiorowej mądrości i powierza decyzję dużemu ciału kolegialnemu – radzie. Z tego rozgraniczenia wynika jeszcze jedna zależność: jeden organ wyznacza cele, a drugi je realizuje i z realizacji celu rozlicza się przed tym pierwszym. I jest to z korzyścią dla organizacji – podkreślam: każdego typu organizacji.
W przypadku harcerstwa jeszcze jedno jest ważne: harcerstwo jest oparte na dobrowolnej przynależności i aktywności poszczególnych członków. Więź ze strukturą, z Organizacją buduje się m.in. w oparciu o przeświadczenie, że mam poczucie wpływu na to, w jakim kierunku mój hufiec, moja chorągiew, czy cały ZHP zmierza. Często, np. na poziomie hufca, możliwe jest wyrażanie swojego zdania bezpośrednio, im wyżej w strukturze, tym częściej jest to możliwe tylko za pośrednictwem wybieranych przedstawicieli do poszczególnych władz. Ale im większe grono osób, uczestniczących w podejmowaniu decyzji (czy to jako decydent czy choćby konsultant), tym więcej osób z tą decyzją się utożsamia i tym większe grono czuje odpowiedzialność za Organizację i więź z nią.
Nawet jeśli to wszystko brzmi sztucznie, enigmatycznie i wydaje się być dalekie od naszej szarej, codziennej harcerskiej rzeczywistości, to – Druhno, Druhu – czy ta zależność nie wygląda jednak znajomo? Czy nie tak właśnie wygląda współpraca między drużynowym a radą drużyny, między szczepowym a radą szczepu?
Ktoś powie: no dobrze, ale w drużynie to jednak drużynowy ma najważniejszy głos i zwykle rada drużyny jest mu posłuszna. Zgoda, ale tylko dobry drużynowy potrafi przekonać radę do swoich pomysłów i ostateczne zdanie zawsze należy do rady. Czy ktoś widział kiedyś drużynowego gromady zuchów, który zdołałby zrealizować pomysł wbrew opinii zuchów wyrażonej w kręgu rady? Ja nie widziałem.
System ten jest więc uniwersalny. Nie tylko w różnego typu organizacjach, firmach, jednostkach samorządowych, ale od lat sprawdza się w samym ruchu harcerskim na wszystkich możliwych szczeblach.
Życzmy więc delegatom na Zjazd ZHP, aby zmieniając strukturę naszej organizacji, działali mądrze, rozważnie i z pożytkiem dla nas wszystkich.
hm. Tomasz Rawski
Social Sharing: |