- Drukuj
- 18 kwi 2017
- Pedagogika w kraju i na świecie
- 2440 czytań
- 0 komentarzy
O przemocy i dręczeniu szkolnym
Jak co roku, w dwa ostatnie weekendy września (oraz tydzień między nimi), w Warszawie odbywa się Festiwal Nauki. Tegoroczna edycja to już jego dziewiętnasta odsłona. Tradycyjnie harmonogram imprez liczy sobie ponad 400 pozycji, a wśród nich pokazy, wykłady, warsztaty, gry oraz wykłady.
Jednym z wykładów, który mnie zaciekawił był ten wygłoszony przez dr Agatę Komendant-Brodowską z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego pt. „Między głosem sumienia a więzami przyjaźni – o przemocy szkolnej”. Temat zainteresował mnie z tego względu, że będąc kadrą Związku (w tym drużynową) mam codzienny kontakt z młodzieżą szkolną i ich problemy szkolne przekładają się również na ich funkcjonowanie w ramach drużyny. Poza tym (oby nie!) przypadki przemocy i dręczenia mogą się również pojawić w zastępie/drużynie – więc dobrze byłoby wiedzieć jak sobie z tym radzić.
Na początek należy sobie postawić pytanie: cóż to jest to dręczenie szkolne (ang. bullying)? Żeby przemoc i agresja mogły być nazwane dręczeniem muszą być spełnione 3 warunki łącznie:
1) musi zachodzić dysproporcja między agresorami a ofiarami (wiek, waga-wygląd, wiedza, charakter, również liczebność);
2) musi być to długotrwały proces, a nie pojedyncze przypadki użycia przemocy;
3) zjawisko ma charakter grupowy – służy utrzymywaniu atmosfery zastraszenia w grupie.
Najważniejsza teza, która wynikała z badań socjologicznych jest taka, że celem agresora nie jest cierpienie ofiary (to jest niejako efekt uboczny jej działań), tylko uzyskanie uprzywilejowanego statusu w grupie i kontrola nad nią, np. dziewczyna A krytykuje co i rusz dziewczynę B, że ma brudne włosy, że ma podarte i niemodne ubranie, że chodzi 3 dni z rzędu w tym samym; w efekcie po jakimś czasie dziewczyny C, D, E – też należące do tej grupy osób – zaczynają się 3x zastanawiać zanim coś na siebie nałożą, czy dziewczyna A skrytykuje je albo co na to powie. Dziewczyna A osiągnęła swój cel – grupa jest pod jej wpływem i kontrolą.
W procesie dręczenia każdy zaangażowany występuje w jednej z trzech ról: jest albo agresorem/dręczycielem albo ofiarą albo świadkiem. Rola świadka jest, wbrew pozorom, bardzo ważna – świadkowie mają ogromny wpływ na zachowanie agresora – mogą go albo zachęcić (nic nie robiąc lub go wspierając – wtedy przechodzą do roli kolejnych agresorów) albo zniechęcić (od słownej dezaprobaty „Odpuść sobie, przestań się wygłupiać” do pacyfikacyjnej reakcji fizycznej – pobicia takiego agresora, pokazania mu, kto tu jest silniejszy i rządzi).
W większości przypadków świadkowie pozostają bierni, a więc wspierają agresora w jego działaniach – dręczyciel bardzo często manipuluje nimi idąc metodą małych kroczków i sprawdzając na ile sobie może pozwolić. Jednak, co wynikło z badań ankietowych, świadkowie uważają proces dręczenia i przemocy za przykry i niepożądany. Dlaczego więc nic nie robią? Czynniki, które determinują taką, a nie inną postawę, są następujące:
a) świadkowie nie lubią ofiary,
b) boją się agresora,
c) nie wiedzą jak zareagować,
d) nikt inny nie reaguje.
Warto zwrócić uwagę na ten ostatni czynnik – to samo można zauważyć np. przy zagrożeniu życia i potrzebie udzielania pierwszej pomocy; większość ludzi patrzy na innych co zrobią i dostosowuje się do ich działania. Zjawisko to nosi nazwę konformizmu (o tym, czy sam konformizm jest dobry czy zły decyduje sytuacja, ponieważ jeżeli wszyscy w grupie działają pozytywnie, to dostosowanie się do niej spowoduje więcej dobrych rzeczy, jeżeli w grupie wszyscy działają negatywnie, to i efekty działań negatywnych się pogłębią). W naszym przypadku wszyscy wiedzą, że się źle dzieje, wszyscy chcieliby coś z tym zrobić, ale nikt nic nie robi, ponieważ tak myśli każdy z grupy. Jak temu zaradzić?
Jak wiadomo, grupa społeczna jaką jest klasa, zastęp, drużyna, czy ogólnie grupa ludzi czymś ze sobą związana, to zlepek różnych charakterów, różnego doświadczenia życiowego, różnych nakazów i zakazów moralno-etycznych. W grupie więc powinny pojawić się osoby, które zareagują jako pierwsze („bohaterowie”) – tzn. takie, dla których nakaz moralny jest ważniejszy od opinii reszty grupy („mam w nosie, co powiedzą inni”), będą też osoby ze środka („jak ktoś zareaguje to ja też” przy czym liczba „ktosiów” dla ludzi jest różna – jeden zareaguje jak zareaguje 1 osoba, a inny będzie czekał aż połowa grupy), będą również outsiderzy, którzy nawet palcem nie kiwną w żadnym wypadku. Obecność tych „bohaterów” jest istotna, bo jak mówił klasyk „na każdym zebraniu jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć pierwszy” („Rejs”). Ale może być tak, że sam jeden nic nie zrobi. Tzn. reakcja będzie na przemoc, ale niewystarczająca i umrze praktycznie w zarodku.
Co zrobić w takim razie dalej? Wiemy, że wszyscy świadkowie chcieliby zareagować, ale tego nie robią. Wiemy też, że w grupie znajdzie się jakiś „bohater”, który weźmie na siebie pierwszy ruch. Ale żeby ruch przyniósł lepszy efekt i dał większe prawdopodobieństwo, że uda się rozwiązać sytuację, pojedyncze jednostki z tego środka („chciałbym, ale nie reaguję”), powinny wiedzieć o sobie wzajemnie – tzn. każdy musi mieć ŚWIADOMOŚĆ tego, że inny chciałby zareagować – nie PRZYPUSZCZENIE, nie ZAŁOZENIE, ale PEWNOŚĆ. A pewność można uzyskać tylko wtedy, kiedy się rozmawia – powinni się więc spotkać tacy świadkowie, którzy chcieliby zareagować, być może zwołani przez owego „bohatera” i zastanowić się nad tematem „Słuchajcie, zauważyłem/zauważyłam, że mamy tu taki problem. Czy Wy go też widzicie? Czy też chcecie zareagować?”. Prawdopodobnie w takiej sytuacji okaże się, że jednak tych, co chcą zareagować jest więcej niż jedna osoba – a jak wiadomo „w kupie siła”. Wtedy też, można przejść do drugiej części spotkania pt. „JAK zareagować”.
Każda z osób, jak wspomniałam, ma pewne progi reakcji (jest to wypadkowa między normami społecznymi danego człowieka a konformizmem) – próg reakcji określa przy ilu reagujących znajomych dana osoba zareaguje (jest to oczywiście trochę uproszczone, bo pomija się wiele innych czynników na to się składających, np. siłę więzi z poszczególnymi znajomymi), ale ilustruje schemat zachowania; np. próg reakcji 0,2 oznacza, że jeżeli zareaguje 20% moich znajomych, to ja też zareaguję (czyli wystarczy 1 na 5 lub 2 na 10), próg 0,4 – to 40% (2/5 lub 4/10 – czyli trudniej i wolniej reaguje), próg reakcji zbliżony do zera, oznacza, że nie będę się oglądała na innych, tylko robiła swoje (tu mamy tych naszych „bohaterów”).
Przyjrzyjmy się rysunkowi nr 1.
Rysunek nr 1
Czerwona kropka, to „bohater”, zielone – to świadkowie. Układ między nimi jest taki, że Bohater zna wszystkich i lubi wszystkich, natomiast świadkowie lubią tylko bohatera, ale nie ma między nimi wzajemnych połączeń. Zakładamy, że zielone kropki, to są te średniaki, mające próg reakcji od 0,1 do 0,5. Co się dzieje w takiej sytuacji? Dla zielonych kropek KAŻDY z jego znajomych (czyli 1 sztuka) zareagował – czyli oni też zareagują. Przyjrzyjmy się zmodyfikowanemu rysunkowi, gdzie relacje zachodzą również między zielonymi kropkami (rys. 2).
Rysunek nr 2
Tu również Bohater ma niski próg reakcji, ale jak reagują pozostali? Każdy Zielony ma 3 znajomych (Bohatera i 2 innych Zielonych), jeżeli próg reakcji Zielonych będzie 0,2 – to wystarczy, że reagujących będzie 1 (czyli wystarczy sam Bohater), ale jeżeli próg będzie 0,5, to potrzeba już dwóch reagujących; jeżeli taki próg będzie miał KAŻDY zielony, to w takiej sytuacji nie zareaguje nikt, poza Czerwonym.
Skomplikujmy układ znajomych i zobaczmy co stanie się w takiej sytuacji (rys. 3).
Rysunek nr 3
Przyjmijmy, że każda Zielona kropka ma próg reakcji 0,25 (czyli 25% przyjaciół zareaguje, to ja też). Mamy Czerwonego, który reaguje zawsze. Jak będzie szła kaskada reakcji? Najpierw zareaguje Zielony po prawej stronie czerwonego (bo 1>0,25). W drugiej kolejności zareagują dwaj pozostali znajomi Czerwonego (0,5 >0,25). Następna będzie pierwsza od prawej zielona kropka w górnym rzędzie (rys. 4).
Rysunek nr 4
I na tym reakcja łańcuchowa się zatrzyma. Dlaczego? Dlatego, że u wszystkich potencjalnych następnych Zielonych kropek próg reakcji jest wyższy niż liczba znajomych którzy zareagowali (0,2<0,25). Taka sytuacja nazywa się „blokującym klastrem”.
Inny przykład to pokazanie, w jaki sposób różnica progów reakcji wpływa na jej rozejście się po grupie.
Rysunek nr 5
Na rysunku 5 macie grupę, w której próg reakcji dla wszystkich jest taki sam i wynosi 0,3 (rys. 5). Łatwo policzyć, że 0,25<0,3, czyli Zielony po lewej stronie od Czerwonego nie zareaguje, w rezultacie nie zareaguje również cała reszta tego klastra. Ale modyfikując współczynnik progu reakcji tak, że 2 Zielone kropki (prawa, czyli sąsiadująca i górna) będą miały 0,2, a pozostałe 2 – 0,4, otrzymamy w rezultacie reakcję wszystkich osób ze sobą powiązanych (bo 0,33>0,2 dla obu kropek 0,2, a jak zareagują obie, to dwie pozostałe mają nierówność 0,66>0,4) – rysunek 6.
Rysunek nr 6
Jakie z tego wynikają wnioski?
1) Być może zaskakujący – zbyt duża integracja w grupie uniemożliwia i blokuje reakcje członków tej grupy; jest zbyt dużo osób, na które oglądać się będzie konkretny człowiek i jego próg reakcji (mimo, że względnie może być niski), jest i tak wyższy niż liczba osób, które zadziałały.
2) Bohater powinien mieć kontakt z ludźmi, którzy są osobami wpływowymi, tzn. mają z jednej strony niski próg reakcji, a z drugiej względnie sporą (3-5 osoby) liczbę znajomych.
3) Struktura grupy wpływa na stopień zaangażowania i szybkość reakcji – jeżeli świadkowie są oporni, to sieć powinna być mniej zagęszczona, natomiast jeżeli świadkowie są chętni do reakcji, to może być bardziej gęsta.
4) Świadkowie w procesie dręczenia są bardzo ważni i powinni wiedzieć o tym, że od ich zachowania zależy zachowanie agresora.
5) Często czynnikiem blokującym reakcję jest konformizm oraz struktura grupy
6) Należy poprawiać komunikację w ramach grupy (rozmowa o problemie)
Jakie są rozwiązania na przyszłość?
1) profilaktyka – pogadanki z grupami o ważności świadków procesu
2) projekty i zadania między grupowe – tak, żeby wzmocnić kontakty między grupami, a poniekąd osłabić więzy w danej grupie.
3) praca nad normami etyczno-moralnymi (w naszym wypadku realna i świadoma praca z prawem harcerskim)
4) praca nad poczuciem własnej wartości poszczególnych członków grupy, tak, żeby w działaniach nie oglądali się na innych.
Tyle ode mnie. Mam nadzieję, że chociaż część z Was opisany w tym artykule problem zainteresuje i przyniesie jakieś pozytywne efekty.
phm. Agnieszka Fietkiewicz-Zapalska
(na podstawie wykładu i schematów dr Agaty Komendant-Brodowskiej)
-------
artykuł ukazał się w 2015 roku na portalu harcownik24.pl (harcerski portal hufcaZHP Pruszków)
Social Sharing: |