- Drukuj
- 09 gru 2017
- Prosto w oczy !
- 4128 czytań
- 0 komentarzy
Krzyż harcerski nie może iść w szeregu razem z „falangą” ani krzyżem celtyckim
Od kilku lat w Polsce narasta potrzeba afirmacji tożsamości narodowej: mamy większą potrzebę identyfikacji ze wspólnotą narodową, z bohaterami narodowymi i symbolami. Demokracja i republika musi się opierać na trzech filarach: wolności, równości i braterstwie. W III RP 1989-2015 sporo mówiono o wolności, znacznie mniej o równości i braterstwie, zrozumiałe jest więc, że deficyt tych dwóch ostatnich jest odczuwalny. Nie jest ani niezwykłe, ani złe, że znaczna część młodzieży woli dziś rotmistrza Pileckiego czy powstańców wielkopolskich od antybohaterów lat 90-tych takich jak Franz Maurer czy Adaś Miauczyński.
Jednocześnie jednak pojawiają się postawy i całe środowiska szowinistyczne i ksenofobiczne. To nie tylko idee i hasła, ale także konkretna fizyczna przemoc: pobicia, napaści, obelgi pod adresem osób o innym niż biały kolorze skóry, czy wobec wszelkich mniejszości, cudzoziemców, sąsiadów Polski, a także Polaków mających inne wyobrażenie tożsamości polskiej i patriotyzmu.
Patriotyzm od szowinizmu i ksenofobii powinna oddzielać wyraźna czerwona linia. Dla instruktorów Związku Harcerstwa Polskiego powinna ona być dość łatwa do odnalezienia i niejako naturalna. Tą linię powinny wyznaczać podstawowe dokumenty programowe i ideowe ZHP i światowych organizacji skautowych, do których ZHP należy. Do fundamentalnych zasad światowego skautingu należy otwartość i braterstwo ponad podziałami rasowymi, etnicznymi i religijnymi, szacunek dla wszystkich ludzi oraz odpowiedzialność wobec społeczeństwa na wszystkich szczeblach: rodziny, wspólnoty lokalnej, państwa i całego świata. Podstawowe dokumenty ZHP – od Prawa Harcerskiego przez Statut po Podstawy Wychowawcze mówią wyraźnie o afirmacji wspólnoty narodowej oraz jednocześnie o braterstwie ogólnoludzkim. Statut ZHP wyraźnie stwierdza, że do celów organizacji należy: „3) upowszechnianie i umacnianie w społeczeństwie przywiązania do wartości: wolności, prawdy, sprawiedliwości, demokracji, samorządności, równouprawnienia, tolerancji i przyjaźni, 4) stwarzanie warunków do nawiązywania i utrwalania silnych więzi międzyludzkich ponad podziałami rasowymi, narodowościowymi i wyznaniowymi”.
Polska nie była, ani nie jest państwem, w którym żyją tylko etniczni Polacy. Przedwojenne harcerstwo w niewielkim tylko stopniu zdołało się otworzyć na mniejszości. Dziś to zadanie jest znów do wykonania. Tu i teraz w drużynach harcerskich są osoby należące do mniejszości narodowych, pochodzące z mniejszości, lub mające rodzinne korzenie za granicą, czasem mające inny kolor skóry niż ten który dominuje w naszym kraju. Odpowiedzialność za dochowanie fundamentalnych zasad skautingu to nie tylko sucha formalność. Harcerstwo może być narzędziem włączania do polskiej wspólnoty wszystkich młodych ludzi o najróżniejszych korzeniach, może być narzędziem we wspaniały sposób promującym polską kulturę i historię. Także dlatego nie jest obojętne, do jakich bohaterów harcerstwo się odwołuje.
Niedawno w „Harcerzu Rzeczypospolitej” pojawił się artykuł Piotra Paterka, postulujący brak sprzeczności między ideami i ideałami ruchu harcerskiego oraz ruchu narodowego. Wiele tez tego artykułu budzi głębokie zdumienie, wiele sprzeciw.
Pod pojęciem ruchu narodowego lub synonimicznie nacjonalizmu polskiego, autor rozumie nurt polityczny w Polsce, do którego zalicza kolejne wcielenia organizacyjne Narodowej Demokracji, a dalej Obóz Wielkiej Polski, Obóz Narodowo-Radykalny i Narodowe Siły Zbrojne. Tak rozumiany nurt to ciąg prowadzący, niestety ku coraz bardziej wykluczającemu modelowi patriotyzmu, by powiedzieć o tym łagodnie.
Narodowa Demokracja (Liga Narodowa od 1893, Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne od 1897) miała niewątpliwe zasługi dla uformowania się nowoczesnej tożsamości narodowej Polaków obejmującej także chłopów i robotników. Miała wielkie zasługi dla podtrzymywania polskości na ziemiach zaboru pruskiego. Miała także ogromny wkład w utrzymanie w ogóle wspólnej tożsamości Polaków ponad granicami rozbiorowymi. Położyła też ogromne zasługi dla sprawy polskiej w okresie I wojny światowej – w wielkim stopniu dzięki Romanowi Dmowskiemu i Józefowi Hallerowi Polska została uznana w 1918 roku za państwo Ententy, i w wielkim stopniu dzięki nim uzyskała w miarę korzystne rozwiązania na konferencji wersalskiej w kwestii ziem zaboru pruskiego i w kwestii granicy zachodniej. Narodowi demokraci byli współtwórcami i współobrońcami niepodległej Polski. Jednocześnie jednak immanentną cechą narodowej demokracji był antysemityzm. Można się zgodzić, że do około połowy lat 20-tych miał on raczej wymiar polityczny i może nie był najważniejszym rysem endecji.
Mniej więcej do 1926 roku obóz narodowy (działający w II RP jako Związek Ludowo-Narodowy, od 1928 – Stronnictwo Narodowe) był jeszcze obozem narodowo-demokratycznym, łączącym nacjonalizm z politycznym i ekonomicznym liberalizmem. Antysemityzm występował w różnym natężeniu, lecz wtedy jeszcze zasadniczo odrzucano przemoc. Jednocześnie endecja budowała RP jako wykluczające państwo narodowe – jej dziełem było ograniczanie szkolnictwa mniejszości narodowych i założenie, że mniejszości narodowe nie mają prawa współudziału w rządzeniu Polską. W 1922 roku zamordowano pierwszego Prezydenta Rzeczypospolitej Gabriela Narutowicza – właśnie dlatego, że wybrany był także głosami mniejszości. Udział w nagonce i wytworzeniu atmosfery, w której ten mord stał się możliwy, mieli niestety także współtwórcy harcerstwa polskiego – Józef Haller i Kazimierz Lutosławski.
W 1922 roku powstała Młodzież Wszechpolska – organizacja od początku antysemicka. Postulowała numerus clausus, czyli kwotowe ograniczenie możliwości studiowania dla Żydów. Antysemityzm tu miał już charakter typowo rasistowski – chciano na uczelniach czysto polskiej i aryjskiej „rzeczypospolitej akademickiej”.
Kolejnym wcieleniem ruchu narodowego był Obóz Wielkiej Polski (1926-1933). Całkowicie zasadnie można go określić mianem organizacji faszyzującej. Faszyzm – za jedną z najaktualniejszych definicji autorstwa Rogera Eatwella, to: 1) holistyczny (integralny) nacjonalizm i tworzenie „nowego człowieka”, plus 2) „trzecia droga” społeczno-gospodarcza (nie liberalny kapitalizm i nie państwowy socjalizm), plus 3) hierarchia i charyzmatyczne przywództwo, plus 4) pojmowanie narodu lub rasy jako głównej siły sprawczej historii w ten sposób, że konieczne są przygotowania do wojny i agresji.
W OWP był wódz i mundury, członkowie mieli być politycznymi żołnierzami – „obozowcami-bojownikami”. Państwo polskie (w którym mniejszości stanowiły około 30 procent!) w myśl programu OWP miało się stać się ekskluzywnym państwem narodowym: prawo wyborcze tylko dla znających język polski, prawo zakupu ziemi tylko dla Polaków. W najlepszym razie można to skomentować następująco: ruch narodowy który do 1918 walczył z Hakatą i germanizacją, przejął ich metody i idee. Co więcej, w OWP pojawił się postulat przypominający późniejsze ustawy norymberskie Adolfa Hitlera: podzielenie mieszkańców RP na obywateli i „przynależnych” – tymi drugimi mieli stać się Żydzi na podstawie kryterium czysto biologicznego.
OWP na pewno szedł w stronę faszyzmu, podziw dla Mussoliniego był otwarcie wyrażany, ale – jak uważa wielu polskich historyków, do faszyzmu OWP jeszcze nie doszedł, a faszystowskiej retoryki było więcej niż praktyki.
Nie da się już tego powiedzieć o kolejnym etapie ewolucji ruchu narodowego, mianowicie o Obozie Narodowo-Radykalnym (1934-1935, potem po rozłamie do 1939 dwie organizacje - tzw. ONR-ABC i ONR-Falanga). Oczywiście należy tu podkreślić, że była to organizacja rozłamowa i jej działalność nie może obciążać całego ruchu narodowego w XX wieku, zwłaszcza że tzw. „starzy endecy” wyraźnie ONR potępiali.
„Narodowy radykalizm” to określenie własne. Jak zaznaczał sam Mussolini, „faszyzm nie był na eksport”: ruchy faszystowskie w innych niż Włochy krajach szukały na ogół własnych nazw i upierały się przy rodzimej genezie. Tym niemniej w międzywojennej Polsce ONR był powszechnie postrzegany jako polski odpowiednik faszyzmu, a sami ONR-owcy nie ukrywali fascynacji faszyzmem włoskim i niemieckim narodowym socjalizmem. Program ONR był program bezdyskusyjne totalitarny: państwo miało być hierarchiczną organizacją narodu. Były mundury, było faszystowskie pozdrowienie, co więcej, były i prawdziwe bojówki typu kryminalnego – pod przykrywką podsekcji „Uczelnie Różne” Sekcji Akademickiej organizowano normalne uliczne gangi. Działalność bojówkarską prowadziło wiele ugrupowań politycznych w II RP, ale w przypadku większości była to ochrona własnych manifestacji i atakowanie zgromadzeń przeciwników. Przemoc ONR kierowała się natomiast w stronę bezbronnych i najsłabszych. Były to nie tylko ataki bombowe na sklepy żydowskie czy strzelanie z rewolwerów do manifestacji PPS, ale także ataki pałkami, żyletkami i kastetami na studentki oraz pobicia profesorów sprzeciwiających się antysemityzmowi. ONR walczył o getto ławkowe, o numerus clausus, a dalej o numerus nullus, oraz o „paragraf aryjski” na uczelniach. Idea katolickiego państwa narodowego wykluczała nie tylko Żydów – ONR protestował przeciw kandydaturze na rektora Uniwersytetu prof. Edmunda Bursche – pięciokrotnego dziekana Wydziału Teologii Ewangelickiej. Profesor Bursche zmarł w 1940 roku w niemieckim obozie koncentracyjnym Gusen. Profesor Kazimierz Bartel, bohater wojny 1919-1920, w którego dom ONR odpalił petardę, był jednym z profesorów lwowskich zamordowanych w lipcu 1941 przez Sicherheistdienst. Te dwa przykłady wyraźnie pokazują, jak ONR pojmował polskość i kogo z niej wykluczał.
Po 1935 roku nastąpił proces dalszego przechodzenia sanacji na pozycje autorytarne i jednocześnie miało miejsce pewne zbliżenie sanacji z ONR, dotąd zwalczanym. W 1937 roku przy Obozie Zjednoczenia Narodowego powołano młodzieżówkę pn. Związek Młodej Polski (ZMP), której wiceprzewodniczącym, a następnie przewodniczącym został Jerzy Rutkowski, działacz ONR. Pojawiła się perspektywa utworzenia w Polsce jednolitej, totalitarnej organizacji młodzieżowej. Działaniom tym przeciwstawił się przewodniczący ZHP Michał Grażyński, doprowadzając do zawarcia tzw. czwórporozumienia organizacji młodzieżowych (ZHP, Strzelec, Organizacja Młodzieży Pracującej i Centralny Związek Młodzieży Wiejskiej „Siew”). Akcja ta doprowadziła do zmian w kierownictwie ZMP i całego OZN, przynajmniej powstrzymując dryfowanie późnej sanacji w stronę totalitarną.
Nie można zaprzeczyć, że harcerstwo polskie miało w swych początkach w dobie rozbiorowej i w okresie międzywojennym wiele wspólnego z polskim ruchem narodowym. Endekami byli Józef Haller, Henryk Glass, Stanisław Sedlaczek, Kazimierz Lutosławski i wielu innych wybitnych instruktorów. Nie powinno się dziś ich wypierać, ale ich pamięć kultywować świadomie, z wiedzą o negatywnych aspektach działalności ich samych i ich obozu politycznego. Dotyczyć to powinno nie tylko postaci z obozu narodowego. Michał Grażyński, przewodniczący ZHP w latach 1931-1939, był także wysokiej rangi działaczem sanacji w tym samym czasie, gdy miał miejsce proces brzeski i założenie obozu w Berezie Kartuskiej. Ale, jak mówi stare porzekadło, nie za to go cenimy. Amerykańscy skauci czczą Jerzego Waszyngtona, ale nie za to, że był właścicielem niewolników. Lutosławski był projektantem Krzyża Harcerskiego, ale także współautorem nagonki na Narutowicza i współautorem postulatu numerus clausus.
***
Kilka uwag szczegółowych do artykułu Piotra Paterka:
PP: „Która opcja polityczna przed wojną nie miała bojówek?” Nie miała ich na pewno chadecja. Bojówki ONR i SN różniły się od innych (np. sanacji czy PPS) natomiast tym, że jak wyżej podkreślono, obiektem ich ataków były osoby zdecydowanie słabsze fizycznie, a na ogół bezbronne.
PP: „Czy diaspora żydowska asymilowała się z polskim społeczeństwem?” Społeczność żydowska mieszkała w Polsce od czasów średniowiecza i do początków XX wieku była przede wszystkim grupą religijną, etnokulturową i socjokulturową, żyjącą w świecie tradycyjnym. Na początku XX wieku Żydzi znaleźli się na rozdrożu, w konieczności wyboru jednej z czterech opcji: 1) pozostanie wspólnotą religijno-etniczną żyjącą wg Tradycji, 2) asymilacja – zarzucenie (w całości lub części) dotychczasowej tożsamości, wtopienie się w otaczające wspólnoty, 3) budowa nowoczesnego narodu żydowskiego w oparciu o język jidysz i pozostanie w krajach zamieszkania, 4) budowa nowoczesnego narodu i państwa w oparciu o język hebrajski i ideę powrotu do Ziemi Izraela. Po pierwsze jednak, Żydzi nie byli jakimś jednolitym organizmem i nie mogli przegłosować, że w 100% wybiorą to czy tamto, Po drugie, realizacja tych opcji była możliwa jednak w zależności od postaw grupy większościowej w danym kraju. Znaczna część Żydów się asymilowała lub chciała asymilować, ale nie zawsze spotykało się to z przychylną postawą społeczności polskiej. Jeden z najwybitniejszych mistrzów języka polskiego, Julian Tuwim, był przez narodowców wypychany ze społeczności polskiej. Antysemitom przeszkadzał zarówno Żyd zasymilowany mówiący po polsku, Żyd niezasymilowany chodzący w chałacie i mówiący w jidysz, jak i Żyd ubierający się nowocześnie, chcący mówić w jidysz i żyć na ziemi, na której jego przodkowie żyli od 600 lat.
P.P.: „Pod czyje sądownictwo podlegali?” W II RP obowiązywało sądownictwo powszechne. Żydowski samorząd religijny (gminy żydowskie) miał kompetencje wyłącznie w zakresie religijnym i charytatywnym. Wyjątkiem było prawo małżeńskie. Do 1939 roku Polska nie zunifikowała tego działu prawa cywilnego, toteż na terenie byłego zaboru rosyjskiego i austriackiego sprawy małżeństwa były regulowane przed organem religijnym – mógł nim być ksiądz, pastor, rabin etc., zależnie od wyznania małżonków.
PP: „Kto występował w czasie kreowania polskiej niepodległości przez dyplomację Dmowskiego z tezą, że Polski nie powinno być na mapie?” Zapewne chodzi o Lewisa Namiera (Ludwika Bernsteina), 1888-1960, brytyjskiego naukowca będącego z pochodzenia Żydem z ziem polskich, członka brytyjskiej delegacji na konferencję pokojową w Wersalu, który rzeczywiście przejawiał bardzo negatywny stosunek do państwowości polskiej, a na pewno do polskiego programu terytorialnego. Tyle tylko, że takie uogólnienie jest absolutnie fałszywe i nie do przyjęcia. Czy Namier miał jakikolwiek mandat od Żydów polskich? A czy Janusz Waluś reprezentował Polaków mordując Chrisa Haniego?
PP: „W dużym skrócie i uproszczeniu. Ludowcy mieli Bataliony Chłopskie, piłsudczycy byli trzonem AK, a Stronnictwo Narodowe założyło Narodową Organizację Wojskową.”
Skrót i uproszczenie tak daleko idące, że zamazujące prawdę i deprecjonujące Polskie Państwo Podziemne. ZWZ-AK była armią podziemną podległą legalnemu rządowi RP, który politycznie opierał się na endekach, chadekach, ludowcach i socjalistach. W rządzie tym piłsudczyków nie tylko nie było, ale byli wręcz przezeń represjonowani (np. przedwojenny przewodniczący ZHP Michał Grażyński został internowany na tzw. Wyspie Węży). W dowództwie ZWZ-AK było wielu oficerów, których można zaliczyć do „piłsudczyków” w szerszym, a czasem węższym sensie, tym niemniej sugerowanie że ZWZ-AK była jakąś ekspozyturą obozu piłsudczykowskiego to fałsz. Co więcej, członkowie aktywnej konspiracji piłsudczykowskiej (Konwent Organizacji Niepodległościowych) zostali z kierownictwa ZWZ usunięci. Także akcja konspiracyjna marszałka Rydza-Śmigłego odbywała się poza strukturami ZWZ-AK i Polskiego Państwa Podziemnego. Delegatami Rządu RP na Kraj byli kolejno Cyryl Ratajski (chadek), Jan Piekałkiewicz (ludowiec), Jan Stanisław Jankowski (chadek), Stefan Korboński (ludowiec).
Prawdą jest, że na początku okupacji działało wiele organizacji konspiracyjnych związanych z konkretnymi stronnictwami. Spośród związanych z ruchem narodowym wymienić można Narodową Organizację Bojową działającą w latach 1939-1941 na terenach wcielonych do Rzeszy Niemieckiej. Organizacja ta poniosła ogromną daninę krwi i została praktycznie zniszczona fizycznie przez Gestapo. Dziwi nawet jej niewymienienie w artykule Piotra Paterka.
Działanie „partyjnych” armii podziemnych w pierwszych latach walki jest w pełni możliwe do usprawiedliwienia. Czy można jednak tak samo usprawiedliwiać konsekwentną odmowę scalenia z AK NOW, a potem NSZ przez kierownictwo polityczne wywodzące się z ONR-ABC czyli Grupę „Szańca” i Związku Jaszczurczego? Warto tu przypomnieć, że metody działania przeciwników scalenia były typowo mafijne: kapturowe wyroki i morderstwa na własnych dowódcach. W 1944 roku mianowany przez Komendanta Głównego AK komendantem NSZ ppłk. Albin Rak, dotychczas szef sztabu NSZ, zostaje kapturowo skazany na karę śmierci przez samozwańczy sąd wojenny. Kolejny dowódca niescalonego NSZ, płk Stanisław Nakoniecznikoff-Klukowski, w 1944 zostaje zamordowany przez członka Rady Politycznej NSZ Otmara Wawrzkowicza.
PP: „Brygada Świętokrzyska NSZ – jedyna jednostka, która dotarła zgodnie z rozkazami gen. Sosnkowskiego na zachód”. Autor zapewne odwołuje się do często funkcjonującego w tekstach o Brygadzie Świętokrzyskiej zdania, jakoby w styczniu 1945 Naczelny Wódz gen. Sosnkowski wydał rozkaz mówiący o tym, że jednostki zwarte, których nie można rozformować, muszą przed frontem niemieckim przedostać się na Zachód, do Polskich Sił Zbrojnych. Tyle tylko, że gen. Kazimierz Sosnkowski przestał być Naczelnym Wodzem z dniem 30 września 1944, w związku z czym żadnego rozkazu jako Naczelny Wódz w styczniu 1945 wydać nie mógł.
Kontynuacją ruchu narodowego podczas II wojny światowej była także Konfederacja Narodu i Uderzeniowe Bataliony Kadrowe, założone przez grupę wywodzącą się z ONR-Falanga z Bolesławem Piaseckim na czele. Trzy kolejne tzw. „wymarsze Uderzenia” czyli próby rozpoczęcia wojny partyzanckiej w latach 1942-1943, podjęte bez uwzględnienia ogólnej sytuacji militarnej i całkowicie samowolnie wobec legalnego dowództwa wojskowego RP doprowadziły do bezsensownej śmierci kilkuset młodych ludzi. W 1944 roku Piasecki aresztowany przez NKWD zawiera porozumienie z generałem Iwanem Sierowem i tworzy środowisko „Dziś i Jutro”, a następnie stowarzyszenie „PAX”, pozostające częścią systemu władzy w PRL. Próba podjęcia kolaboracji z Hitlerem dokonana przez Narodową Organizację Radykalną wywodzącą się z ONR – to też część historii ruchu narodowego.
To też „egzaminy” zdane przez polskich nacjonalistów podczas II wojny światowej. Czy dobrze zdane? Są na pewno lepsze przykłady. Władysław Sznarbachowski, członek kierownictwa ONR, w 1934 więziony w Berezie Kartuskiej razem z Piaseckim, w czasie wojny staje się liberałem, po wojnie wstępuje do emigracyjnej Polskiej Partii Socjalistycznej i zostaje jednym z jej czołowych działaczy. Nie wypiera się swego życiorysu, ale w autobiografii pokazuje ciemne i najciemniejsze strony przedwojennego ruchu narodowo-radykalnego.
Powojenne prześladowania narodowców w PRL zasługują na potępienie. Postawa – większości – ludzi związanych z szeroko rozumianym ruchem narodowym zasługuje na uznanie. Stronnictwo Narodowe było jedną z partii rządu londyńskiego i Polskiego Państwa Podziemnego. Czy można równorzędnie z nimi stawiać na piedestale ONR i NSZ? Bardzo wątpliwe.
Grzegorz Skrukwa
Od Redakcji:
Artykuł druha phm. dr. hab. Grzegorza Skrukwy jest redakcyjną odpowiedzią polemiczną na tezy artykułu druha phm. Piotra Paterka, "Polski nacjonalizm".
Wybrane pozycje wykorzystane przy pisaniu niniejszego tekstu:
Eatwell Roger, Faszyzm. Historia. Poznań 1999.
Grott Olgierd, Faszyści i narodowi socjaliści w Polsce, Kraków 2006, Nomos
Tomasiewicz Jarosław, Naprawa czy zniszczenie demokracji? Tendencje autorytarne i profaszystowskie w polskiej myśli politycznej 1921-1935, Katowice 2012, Wydawnictwo UŚ
Rudnicki Szymon, Obóz Narodowo-Radykalny. Geneza i działalność, Warszawa 1985, Czyelnik
Paszko Artur, O Katolickie Państwo Narodu Polskiego. Inspiracje katolickie w ideach politycznych Grupy „Szanca” i Konfederacji Narodu, Kraków 2002, Nomos
Sznarbachowski Włodzimierz, 300 lat wspomnień, Londyn 1997, Aneks
Korboński Stefan, Polskie Państwo Podziemne, Bydgoszcz bdw., drugi obieg
Social Sharing: |