- Drukuj
- 13 kwi 2022
- O Ruchu Harcerskim
- 1465 czytań
- 0 komentarzy
hm. Dorota Całka
Kiedy nie da się "odzobaczyć i odusłyszeć"
24 lutego 2022 już wszedł do historii harcerstwa. W ten smutny i piękny jednocześnie sposób. Już pierwszego dnia, w dniu wybuchu wojny w Ukrainie, harcerki i harcerze Związku Harcerstwa Polskiego stanęli do służby.
Jaki wymiar ma nasza służba dla uciekających przed wojną? Czy ma już dziś też wpływ na każdego z nas, harcerzy i instruktorów, który ją pełnił, pełni i zapewne jeszcze długo będzie to robił?
Kiedy w 2017 roku przyjmowaliśmy Strategię ZHP zgodziliśmy się, że chcemy aby ZHP był skuteczny wychowawczo, sprawny w działaniu i odpowiedzialny społecznie. Wciąż jednak mieliśmy problem z tym, jak tego dokonać. Jak sprawić, by drużyny działały w tym właśnie duchu. Jednak trwająca kadencja zaczęła zaskakiwać nas niespodziewanymi wydarzeniami. Najpierw trwająca ponad 2 lata pandemia. Wiemy, że dla wielu harcerzy 2 lata to większość z czasu, jaki spędzą w harcerskim mundurze, nie znają więc niemal innego niż to pandemiczne harcerstwo. Tymczasem, gdy pandemia jeszcze się nie skończyła wybuchła wojna w Ukrainie.
Trzeci rok z rzędu dotyka więc ich lęk, stres a równocześnie potrzeba bycia na pierwszej linii potrzeb i wsparcia. Kiedy nasi harcerze oddolnie, w drużynach organizowali się do służby w walce z pandemią, kiedy szyli setki tysięcy maseczek, robili zakupy dla seniorów, organizowali zdalne zajęcia i korepetycje dla dzieci wiedziałam, że stanęliśmy na wysokości zadania. Że służba stała się żywym elementem naszego działania. Jestem przekonana, że czas tego kryzysu mogliśmy jeszcze lepiej wykorzystać dla wzmocnienia harcerstwa. Przywrócenia do życia systemu zastępowego, powrotu do działania w naturze, leśnego obozowania drużyn. To niestety się nie wydarzyło. Jednak służba, potrzeba niesienia pomocy bliskim była wyjątkowa w tym czasie. To była służba wyjątkowo trudna. Zwykle pomagamy będąc z człowiekiem. Tu pomoc polegała na jego unikaniu. To rzadka niezwykle rzeczywistość. Trudno się do niej przyzwyczaić i ją zaakceptować.
Tym trudniej było zapewne młodym ludziom odpowiedzieć na potrzeby lutego 2022. Przed nami z dnia na dzień wyrosła niewyobrażalna wcześniej potrzeba niesienia służby milionom uchodźców z Ukrainy. I nagle te same dzieci i młodzież, którzy przez ostatnie 2 lata byli zamknięci w domach, mieli trudność z komunikacją z rówieśnikami, stanęli twarzą w twarz z tragedią. Twarzą w twarz z matkami z dziećmi na ręku i jedną reklamówką jako dobytkiem życia. Czy to mogło być zwykłe doznanie? Czy mogło nie odcisnąć piętna? Otóż nie mogło. Bo to, z czym mierzymy się na służbie Ukrainie przerasta często siły dorosłych instruktorów, którzy niejedno już w życiu widzieli i przeżyli. Poziom emocji jest jak wulkan, który nagle wybucha i rozlewa się lawą łez, smutku, bezradności. Jeśli tak dotyka dorosłych, jak reagować ma na ten bezmiar cierpienia młodzież, która nagle została postawiona przed rzeczywistością „putinowskiego wyzwolenia i pokoju”.
Na naszych oczach harcerska młodzież błyskawicznie dojrzewa. Dojrzewa ramię w ramię ze swoimi ukraińskimi koleżankami i kolegami. Zderzenie z falą zła i konieczność zbalansowania jej większą falą dobra powoduje, że nie ma czasu na rozterki, nie ma czasu na słabość. Tu i teraz trzeba pomóc. Podać gorący posiłek, przenieść dziecko, przetransportować niepełnosprawną osobę, zorganizować noclegi, zebrać dary, posegregować je, pomóc w nauce języka, wesprzeć dobrym słowem, wciągnąć do paczki przyjaciół. Wachlarz działań w służbie rozkwita z każdym dniem stawiając przed nami coraz trudniejsze i wymagające większego zaangażowania i stabilności wyzwania. Dwukrotnie pełniłam służbę w ramach „Zastępu Granica” w Medyce i Przemyślu, jestem na służbie w swojej miejscowości. Pełniłam z naszymi harcerzami ramię w ramię służbę na każdym z tych odcinków, obserwując ich w każdym z tych działań. I choć widziałam, że było to dla nich trudne doświadczenie, to każdego dnia widziałam też w nich coraz większą dojrzałość, zrozumienie potrzeb i swej roli. Przyjeżdżali na służbę jako młodzież, wyjeżdżali jako młodzi dorośli. W każdym miejscu zdawali egzamin. Jako ludzie. Jako harcerze. „Nieść chętną pomoc bliźnim” było żywe w każdym ich uśmiechu i każdej rozmowie. Służba z jednej strony hartuje, z drugiej rozwija empatię i umiejętność budowania relacji. Naprawdę. I na zawsze.
Tego co się zobaczyło, nie da się odzobaczyć. Tego co się usłyszało, nie da się odusłyszeć.
Ta wojna i ta służba zmieni współczesne pokolenie harcerek i harcerzy. Jako pierwsi po Szarych Szeregach niosą tak realną pomoc ofiarom wojny. Zmieni to ich myślenie i działanie. Uruchomi odwagę, sprzeciw wobec zła i sprawczość dobra równocześnie.
Ale harcerze nie zrobią tego sami. Pozostawieni w służbie sami sobie, bez wsparcia dojrzałego, świadomego instruktora mogą doznać traumy. Zamiast rozwoju może nastąpić wycofanie. Dlatego tak ważne, aby do służby przystępowali przygotowani i przy wsparciu kadry, która swoim przykładem pokaże ścieżki działania, ale też budowania relacji z potrzebującym człowiekiem. Rola kadry jest tu bezcenna. Nie wolno nam jej bagatelizować. Nie wolno ze służby uczynić przygody. Z pomocy drugiemu człowiekowi chwilowej zabawy.
Dziś życie stawia przed nami kolejny gotowy scenariusz dojścia do naszego wspólnego celu. Sprawienia, aby Związek Harcerstwa Polskiego stał się organizacją skuteczną wychowawczo, sprawną w działaniu i odpowiedzialną społecznie. Czy uda się nam ten straszny kryzys obrócić w coś dobrego, tak wychowawczo jak i ku rozwojowi naszej organizacji? Szare Szeregi potrafiły. Bierzmy z nich przykład. 20 tysięcy harcerek i harcerzy z ZHP od początku lutego robi to każdego dnia.
hm. Dorota Całka
.
Social Sharing: |