- Drukuj
- 15 mar 2023
- Harcmistrzowskie przemyślenia - na nowym tropie ?
- 985 czytań
- 0 komentarzy
Szanowne Druhny i Druhowie,
„Podajmy sobie dłonie i mocny zwiążmy krąg,
niech iskra twórczej pracy przenika z rąk do rąk!
Romantyzm naszych marzeń w powszedni wplećmy dzień,
chodźmy dalej, chodźmy wyżej, ponad cień!”
Mimo wielkich chęci nie mogę wziąć udziału w Waszej Konferencji - w tym terminie będę prawdopodobnie pływał po morzach i oceanach. Pozwolę sobie zabrać głos w dyskusji w formie tego listu.
Puszczaństwo ma różne oblicza i różne tradycje, bogatą historię i znaczne osiągnięcia.
Do rodziny puszczańskiej zaliczam tych wszystkich, którzy żyją za pan brat z naturą, kochają ją i czerpią z niej swoje witalne siły. Skauci, harcerze, woodcraftowcy, survivalowcy, bushcraftowcy - wszyscy oni w ten czy inny sposób praktykują puszczaństwo. W tym szerokim rozumieniu jest to ruch ludzi blisko związanych z przyrodą.
Istnieje też wąskie rozumienie puszczaństwa, jako ruchu woodcraftowego, stworzonego przez Ernesta Setona; ruchu, który wypracował swoje metody, zasady i tradycje, stając się opartym na obcowaniu z przyrodą woodcraftowym systemem wychowawczym.
Podobnie rzecz się ma z harcerstwem. Harcerstwo również w osiąganiu swoich celów – ukształtowania dzielnego i prawego człowieka - sięga do puszczaństwa i poprzez obcowanie z przyrodą, poprzez system prób na stopnie i sprawności, stworzyło swój własny harcerski system wychowawczy.
Oba systemy mają dużo podobieństw, ale też i różnice. Wychodzą z tych samych, humanistycznych założeń, powstały w podobnym czasie i próbują uzyskać efekty wychowawcze w mniej więcej ten sam sposób.
Jednak są to systemy różne, niejako równoległe, które posługują się innymi narzędziami metodycznymi i kładą akcenty w innych miejscach, starając się zrealizować postulat wychowania harmonijnej jednostki.
Nie wydaje mi się celowe przenoszenie rozwiązań metodycznych z jednego systemu wychowawczego do drugiego. Myślę, że każdy z nich ma swoją specyfikę, wady i zalety, a oba są wewnętrznie spójne w swojej budowie.
Przenoszenie rozwiązań między tymi dwoma systemami nie wydaje mi celowe. I tu, jak sądzę, różnię się w poglądach z inicjatorami niniejszej konferencji. Jeżeli dobrze odczytuję Wasze intencje, uważacie, jakoby „zaciągnięcie” z woodcraft pewnych rozwiązań metodycznych do harcerstwa miało poprawić stan puszczaństwa w harcerstwie.
Przypuszczam, że nie spowoduje.
Nie dlatego, żebym uważał system woodcraftowy za gorszy, żywię duży szacunek zarówno do jego twórcy Ernesta Setona, jak i do uczestników woodcraftu, życzę im powodzenia i jak zawsze pozdrawiam zawołaniem „Pod błękitnym niebem”.
Moim zdaniem problem stanu puszczaństwa w harcerstwie leży gdzie indziej i jest dużo poważniejszy, wręcz fundamentalny.
Stan puszczaństwa, czyli harcerstwa, czyli puszczaństwa w harcerstwie (wszystkie powtórzenia zamierzone), jest obecnie bardzo niski i ocena ta nie dotyczy żadnej konkretnej organizacji, a całego ruchu harcerskiego. Ze świecą szukać małych, samodzielnych, puszczańskich obozów drużyn, dominują zgrupowania i „obozy” odbywające się w bazach hufcowych.
Ale nie chodzi tylko o obozy i biwaki.
Przede wszystkim prawie całkiem zanikła świadomość celów i metod harcerskich. W konsekwencji znajomość harcerskiego systemu wychowawczego, który - w najogólniejszym skrócie - polega na oparciu wychowania o intensywne, pełne trudu, przeciwności i przygód życie na łonie natury (czyli na puszczaństwie!), uległ prawie całkowitemu zapomnieniu. Życie, które przez borykanie się z własnymi słabościami w trudnych warunkach terenowych, ma doprowadzić do ukształtowania jednostki ponad przeciętnej fizycznie, intelektualnie, duchowo i społecznie stało się prawie całkowicie obce współczesnym harcerzom.
Wielkim celem harcerstwa jest wszak odnowa moralna społeczeństwa i do tego zadania potrzebni są wyjątkowi, odpowiednio przygotowani ludzie.
Gdy na początku XX wieku Baden-Powell zastanawiał się, jak ukształtować takich ludzi, jak dać ojczyźnie wyjątkowych obywateli, udzielił odpowiedzi: „through bushcraft”, czyli przez puszczaństwo. Tak też zatytułował swoją książkę: Scouting for boys. A handbook for instruction in good citizenship through bushcraft.
To właśnie system „będący zaprzeczeniem nauczania”, system prób i gier na łonie przyrody, gdzie, jak wiemy, człowiek musi borykać się z trudnościami życia w terenie, jest istotą skautingu, a co za tym idzie - harcerstwa. Parafrazując słowa Naczelnego Skauta – to nie poprzez defilady, konferencje, struktury, bazy hufcowe, zajęcia świetlicowe, rekolekcje, żebraniny, jedynie dobrą zabawę, to nie poprzez „wspieranie wszechstronnego rozwoju”, czy formację harcerstwo może osiągać niesamowite rezultaty. Może się to stać jedynie „przez pełne przygód życie na łonie natury”.
Obecnie mamy do czynienia ze zredukowaniem celów, a za tym metod stosowanych w harcerstwie. Skarlały albo do „wspierania wszechstronnego rozwoju” , albo do formacji religijno – patriotycznej, której nie zawaham się nazwać indoktrynacją.
W obu tych przypadkach cały sens i wielki cel harcerstwa został porzucony na rzecz dobrej zabawy, prowadzenia ciekawych zajęć (także outdorowych) z jednej strony, a z drugiej do udziału w różnorakich akcjach propagandowych, w których harcerki i harcerze poprzez demonstrowanie wartości mają jakoby stać się lepsi.
To piramidalne nieporozumienie.
Nie mam nic przeciwko „wspieraniu wszechstronnego rozwoju” młodzieży i myślę, że jest wiele fundacji i stowarzyszeń, które właśnie tym się zajmują – popieram je i życzę powodzenia. Nie mam też nic przeciwko formacji, dopóki odbywa się w zakonach, albo w organizacjach religijnych.
Harcerstwo stawia sobie jednak o wiele wyższe cele, a co za tym idzie - również dużo wyższe wymagania. Harcerstwo jest wyjątkowe zarówno na poziomie celów jakie sobie stawia – celów niebotycznych, pozornie nieosiągalnych - jak na poziomie metod, bo pracuje z młodzieżą całkiem odwrotnie niż szkoła, stowarzyszenia, organizacje społeczne i religijne. Harcerstwo rzuca młodemu człowiekowi wyzwanie do stawiania sobie wysokich celów i do heroicznej pracy nad sobą, bowiem chce odmienić społeczeństwo, tak żeby było w nim więcej sprawiedliwości, wolności, dobra, radości, szczęścia i jasności.
To trudna droga. To nie jest propozycja dla każdego. Baden- Powell mówił, że “…do skautów może się zapisać każdy, ale nie każdy zostanie skautem”. Skautem zostanie ten, kto podejmie wyzwanie pracy nad sobą, służby dla Polski i bliźnich. Nie bez powodu Małkowski pisał o tym, że skauting może okazać się tym archimedesowym punktem na którym może oprzeć się wychowanie nowego typu obywatela. A jedynym znanym nam sposobem na ukształtowanie jednostek gotowych podjąć takie wyzwanie jest właśnie puszczaństwo.
Dlatego chylę czoła przed inicjatorami i organizatorami niniejszej konferencji i zabieram głos.
Próba przywrócenia harcerstwu puszczaństwa musi być fundamentalną zmianą jakościową w świadomości celów i metod harcerskich wśród instruktorów. Bez tego, próby inplantacji zewnętrznych oznak czy narzędzi metodycznych (np. z woodcraftu) nic nie zmienią. Staną się kolejnym, stosowanym bezrefleksyjnie anturażem dla zajęć świetlicowych, kolejnym projektem, systemem odznak, a istota i sens puszczaństwa w harcerstwie dalej będą nieobecne.
Harcerstwo potrzebuje dzisiaj, jak zawsze gdy popadało w kryzys, powrotu do korzeni, czyli - tak, do puszczaństwa! Jeżeli chcemy, aby tak się stało, to odnowa musi przyjść od wewnątrz – z szeregów braci instruktorskiej.
- Pierwszym, zasadniczym krokiem powinna być rewizja świadomości celów harcerstwa i znajomości jego systemu wychowawczego wśród instruktorów. Bez zrozumienia, jaki jest cel harcerstwa i w jaki sposób należy do niego dążyć nigdy nie uzyska się odpowiedniego wysiłku i zaangażowania instruktorskiego w dzieło ruchu harcerskiego.
Jak pisał Małkowski : „Ukochanie i odczucie idei bardziej ją wcieli w życie niż najokrutniejsze regulaminy.” Konieczne jest odejście od zredukowanych celów harcerstwa („wspieranie wszechstronnego rozwoju” czy „formacja”) na rzecz kształtowania jednostki ponadprzeciętnej o określonych jasno cechach. Opis tych cech znajdziemy w najlepszej i najważniejszej, w mojej ocenie, książce o harcerstwie autorstwa Marka Gajdzińskiego – „Harcerski system wychowania”. Nakreślony tam ideał wychowawczy wyrasta ponad aktualnie obecne w świadomości instruktorskiej cele harcerstwa.
- Drugim krokiem na drodze odrodzenia harcerstwa powinien być zwrot instruktorów w kierunku puszczaństwa, czyli spowodowanie, aby każdy kto chce być instruktorem harcerskim stał się puszczaninem. Bez umiejętności życia terenowego, bez licznych wędrówek, biwaków i małych puszczańskich obozów, nie może być powrotu do znaczenia harcerstwa w społeczeństwie. Tą drogę powinien przejść każdy harcerz, szczególnie ten który pełni służbę instruktorską i ma być przykładem dla młodzieży. Każdy, kto w sposób harcerski chce pracować z młodzieżą, powinien zrozumieć i zaakceptować fakt, że harcerskie wychowanie to wychowanie puszczańskie.
Krok ten nie wymaga żadnych nowych regulaminów, odznak, struktur czy pieniędzy. Po prostu – instruktorzy, którzy chcą przywrócić harcerstwo do jego doniosłej
społecznej roli powinni zacząć jeździć do lasu i tam biwakować. Po co? Po to, żeby nabyć umiejętności i zachowań puszczańskich i żeby w dalszej kolejności założyć drużyny i swoim przykładem pociągnąć młodzież do życia puszczańskiego. Można zebrać kilku instruktorów, można pojechać samemu. To naprawdę bardzo proste. Wymaga jedynie odwagi. „Jeśli cię ta praca nęci nie czekaj na „warunki”, lecz sam uczyń, co jest w twojej mocy, ażeby zostać skautem; zbierz kilku przyjaciół i utwórz z nimi patrol starając się rozumnie uczyć go skautowania, pomagania innym i sprawności skautowych.” (A. Małkowski, Jak skauci pracują, Kraków 1914, s. 312)
- W kolejnym, trzecim etapie, gdy już będziemy mieli grono instruktorów gotowych do pracy zgodnej z puszczańskim/harcerskim systemem wychowawczym, można stopniowo w przeciągu dwóch - trzech lat przestawić organizacje harcerskie na harcerski system wychowawczy. Jego jądrem powinny być samodzielne drużyny organizujące małe, puszczańskie obozy, spędzające czas nie w harcówkach i świetlicach czy na defiladach, ale w lesie na biwakach, gdzie wśród szumu drzew i na świeżym powietrzu wykuwać będą swoje charaktery. Drużyny te powinny być prowadzone przez dorosłych, w pełni świadomych celów i metod drużynowych – puszczan, samodzielnie kształtujących swój warsztat metodyczny. Wszelkie pozostałe struktury i agendy powinny być zredukowane w maksymalnym stopniu, a te niezbędne - takie jak hufce, czy chorągwie - powinny służyć pracy w drużynach. Uwolnione od fasadowych i pozornych działań rzesze instruktorów mogą, po przejściu przez „szkołę” puszczaństwa, wrócić do pracy w drużynach.
Nie jest mi trudno wyobrazić sobie, że po roku intensywnego skautowania trzech, czterech instruktorów, którzy do tej pory pisali programy w Referacie Wychowania Przyrodniczego lub byli wice-przewodniczącymi Wydziału Programowego spod ramienia, może skrzyknąć się i założyć w całkiem nowym miejscu nową drużynę harcerską. Harcerstwo robi się w drużynach. Jeżeli komuś na początku brakuje pewności siebie i odwagi może zaoferować swoją pomoc przyjmując funkcję przybocznego w jakiejś drużynie prowadzonej przez młodego drużynowego. Taka pomoc będzie nieoceniona, a posiadany stopień instruktorski ułatwi organizacje samodzielnego obozu drużyny. Nie ma nic dziwnego w tym, że 50-cio letni Harcmistrz będzie przybocznym u 18-to letniego drużynowego, który zdobywa Przewodnika. Generałowie Aleksandra Wielkiego byli przeciętnie trzy razy starsi od niego.
Oczywiście należy się liczyć z tym, że w pierwszym momencie taka operacja spowoduje odpływ jakiejś ilości instruktorów i dzieci z szeregów organizacji harcerskiej. Nie szkodzi.
W harcerstwie nie chcemy dzieci tylko chcemy harcerzy.
Na ich miejsce przyjdzie młodzież, która obecnie szerokim łukiem omija harcerstwo twierdząc, że do harcerstwa idą ci, którzy nie potrafią sobie sami zorganizować fajnych wakacji. Młodzież ponadprzeciętna, szukająca wyzwań i przygód, wrażeń, a nie jedynie dowartościowania poprzez dziwny organizacyjny ubiór. Młodzież, której trzeba dać nieprzeciętne przeżycia i niebanalne wymagania. Oni pociągną za sobą resztę.
Ten krok - jak poprzednie - jest prosty i też nie wymaga żadnych nakładów, struktur i regulaminów. Nie wymaga też etatowych pracowników, a każdy harcerz może niedrogo wyposażyć się w podstawowy ekwipunek biwakowy i ubranie z demobilu. W efekcie organizacja małych, puszczańskich/harcerskich obozów drużyn nie będzie już nieprzekraczalną barierą - tak mentalnie jak i organizacyjnie czy finansowo. Samodzielny obóz drużyny jest wyjątkowo skuteczny wychowawczo, prosty w organizacji i tani. Powstała we wrześniu nowa drużyna może swobodnie pojechać w następne wakacje na swój samodzielny obóz. Jak to zrobić opisałem w swojej książce „Obóz drużyny harcerzy w XXI wieku”.
Mam nadzieję, że uczestnicy Konferencji skorzystają z mojego głosu i czas spędzony wśród szumu drzew i szmeru wiatru natchnie ich do rozpoczęcia zmian i odnowy harcerstwa. Puszczaństwo jest jądrem tematu. Rozmowy przy ognisku bywają jednak bardzo niebezpieczne – można dojść do nieoczekiwanych wniosków.
„Najmilej nam się gwarzy w tę letnią, jasną noc – młodzi, starzy z ognia czerpią swoją moc”.
Wrocław 28 lutego 2023
Marek Kamecki
Social Sharing: |