Nawigacja
Michał "Lutek": Forum Programowe w Załęczu - subiektywnie.
- Drukuj
- 28 mar 2009
- O Ruchu Harcerskim
- 3752 czytań
- 0 komentarzy
Forum Programowe w Załęczu - subiektywnie.
Program w każdej organizacji to to, co przyciąga znaczną większość jej przyszłych członków, bo właśnie jego realizacja to pierwszy kontakt "tych innych" z jej członkami i głoszonymi przez nich ideami
Czasem powinniśmy się cieszyć, że pewne formy są niewidoczne na zewnątrz. Takim "klasycznym" przykładem stało się moim zdaniem ostatnie "Forum programowe", które odbyło się marcu w Załęczu Wielkim. Spotkanie, które rzeczywiście było efektem "głosu ludu" - który coraz głośniej mówi o inspiracjach programowych -
tylko, że dla harcerskiej władzy jakby nie do końca zrozumiałym językiem. Programować, inspirować czy zostawić to drużynom i drużynowym, jak na razie nierozstrzygnięty dylemat a stanowisko Gieki , a może jego brak pozostawia wiele do życzenia. Moim zdaniem, Forum tych wątpliwości nie rozwiało.
Zaczynając jednak od początku, należy zaznaczyć, że każdy programowiec został doceniony i uznany za osobę bardzo mobilną i mającą nieskończone pokłady czasu wolnego. Podniesieniem naszej wartości było ogłoszenie zaproszeń na "Forum" na 3 tygodnie wcześniej, niestety Polska nie jest mała, ani też komendanci nie zatrudniają wszystkich programowców na etatach w ZHP, czego efekt mogli zobaczyć organizatorzy - zjawiła się 1/8 tych, którzy powinni tam być.
Pierwszy wieczór w gronie czternastu osób toczył się nawet interesująco, rozmowami o oczekiwaniach środowisk wobec wydziału programowego, drugi natomiast zaskoczył nas, ale nie zajęciami, tylko pogodą, bo wystąpiły jakieś nieskoordynowane i zaskakujące zjawiska na niebie i ziemi.
Jak napisano na zhp.pl odbyło się RPG (role playing game) , czyli gra w wirtualnym świecie - stuprocentowa racja bo to nie mogło by się zdarzyć w normalnym świecie, a zaczęło się od niezbyt udanej próby przekazania nam, jak "ciężko ma" drużynowy.
Trzy zespoły dostały analizy drużyn, w których roiło się od błędów, a niektóre określenia były prawie tak dokładne jak rozpoznania lekarskie, a nawet dane z teczek SB, do tego trzech aktorów grało dzieci i młodzież chcącą wstąpić do tej drużyny - przedstawiających swoje zainteresowania, itp.
Organizatorzy założyli, że na tej podstawie grupy opracują harmonogram działań drużyny i główne założenia planu pracy, konia z rzędem temu, kto przez godzinę to wykona w sposób należyty.
Grupa w której miałem przyjemność działać, stanęła kadrze "okoniem", stwierdzając zgodnie z prawdą, że nie można wykonać zadania z prawie wszystkimi niewiadomymi.
Kolejna stacją, było spotkanie z trzema moderatorami, którzy pragnęli omówić tworzenie programu na trzech poziomach: hufca, chorągwi i GK. O ile dwaj pierwsi moderatorzy byli z komunikacją na "Ty", tak trzeci dawał do zrozumienia, że ma pewien ukryty cel i "nie zawaha się do niego dojść" , czyli każde odmienne zdanie było naprowadzane na prostą, z iście prokuratorskim dążeniem do udowodnienia "programowi" winy.
Tą stację podsumowano, krótko w kilku ogólnikach z każdej grupy, udowadniając efekt "piramidy" różnicowany w zależności od poziomów związku ( co do tworzenia i inspirowania programu - program idzie od drużynowego w górę).
Podczas prac, nikt nie pokusił się o dokładne wynotowanie wątpliwości i poddanie ich dyskusji jak też i pomysłów i tez grup, a jedna grupa nawet mogła się dowiedzieć, że chciała "godzić ogień z wodą", ponieważ nie miała "jedynego słusznego zdania" i nie dążyła po nitce do celów....prowadzącego.
Na koniec tego wszystkiego na uczestników czekała "wiśnia na torcie", jak się okazało znaleziono lek na całą programową gnuśność, który "był zgodny" z oczekiwaniami wyrażonymi podczas prac w grupach.
Nowością na harcerskim rynku programowym ma być RAP - narzędzie do oceny stanu programu, jak dotąd wykorzystywany przez Region Europejski WOSM i podobno, przynoszące znaczną poprawę działań programowych, a przez co wzrost liczebny.
Nie wiem czy ktoś zauważył że w Niemczech jak i w Danii jedna drużyna to często jeden powiat - mam nadzieję, że my w Związku nie dążymy do takiego rozwiązania (przykłady podaje z własnej współpracy zagranicznej).
Niestety nie było przy tym punkcie programu możliwości szerokiej dyskusji, czy ZHP chciałoby poRAPować, widać że była potrzebna widownia do zakomunikowania że wchodzimy i "bilety już kupione".
Kolejny blok zajęć zdominowała harcerska ewidencja, która nie cieszyła się szerokim zainteresowaniem (było około 30 osób), bo w części chorągwi jak i hufców było już z tego szkolenie.
Ostatni blok zajęć tego dnia okazał się "rajem" dla programu. Prezentowały się: program GK "Nasza-trasa", program ORP-M "Wspólnota Drużyn Grunwaldzkich" oraz Chorągwie Opolska i Warmińsko - Mazurska. Nie za dużo jak na ileś chorągwi i ruchów, ale w końcu mogło nie być nikogo. Widać po prostu jak stoi program w ZHP na wysokich szczeblach! A raczej chyba oczekuje na lepsze czasy.
Ognisko nad Wartą, pokazało, że jednak warto było przyjechać dla "Braterstwa" przez całą Polskę.
Ostatni dzień zawitał mglistą wizją Zlotu Kraków 2010 - "gdzieś, jakoś, po coś " a Zlot tuż, tuż - dobrze że będzie.
Jak się można było dowiedzieć, potrzebni będą skauci do zadań na Plakietkę Zlotową, tylko skąd ich tylu wziąć, aby każdy zastęp wykonał zadania.
W międzyczasie odbywały się spotkania i wystąpienia w sprawach Roku Chopinowskiego, cyberprzemocy, kont ZHP.net.pl, stopni instruktorskich, wędrownictwa itd.
Do końca dotrwało jakieś 25 osób.
Myślę, że wielu z nas zadawało sobie pytanie, które się gdzieś nadal kołacze - po co się tu konkretnie spotkaliśmy i jaki będzie ciąg dalszy programowego działania , tak nam potrzebnego ze swoją atrakcyjnością, stabilnością, ciągłością.....
Pociesza nas chyba jedno:
"Programy są różne i zmienne, ale istnieje to samo wspólne dla wszystkich źródło rzeczy: Prawo Harcerskie, metoda, system zastępowy" /Ewa Grodecka/
phm. Michał "Lutek"
Hufiec Orneta
-------------------------------------------------
Nr HR-a: 2/2009
Program w każdej organizacji to to, co przyciąga znaczną większość jej przyszłych członków, bo właśnie jego realizacja to pierwszy kontakt "tych innych" z jej członkami i głoszonymi przez nich ideami
Czasem powinniśmy się cieszyć, że pewne formy są niewidoczne na zewnątrz. Takim "klasycznym" przykładem stało się moim zdaniem ostatnie "Forum programowe", które odbyło się marcu w Załęczu Wielkim. Spotkanie, które rzeczywiście było efektem "głosu ludu" - który coraz głośniej mówi o inspiracjach programowych -
tylko, że dla harcerskiej władzy jakby nie do końca zrozumiałym językiem. Programować, inspirować czy zostawić to drużynom i drużynowym, jak na razie nierozstrzygnięty dylemat a stanowisko Gieki , a może jego brak pozostawia wiele do życzenia. Moim zdaniem, Forum tych wątpliwości nie rozwiało.
Zaczynając jednak od początku, należy zaznaczyć, że każdy programowiec został doceniony i uznany za osobę bardzo mobilną i mającą nieskończone pokłady czasu wolnego. Podniesieniem naszej wartości było ogłoszenie zaproszeń na "Forum" na 3 tygodnie wcześniej, niestety Polska nie jest mała, ani też komendanci nie zatrudniają wszystkich programowców na etatach w ZHP, czego efekt mogli zobaczyć organizatorzy - zjawiła się 1/8 tych, którzy powinni tam być.
Pierwszy wieczór w gronie czternastu osób toczył się nawet interesująco, rozmowami o oczekiwaniach środowisk wobec wydziału programowego, drugi natomiast zaskoczył nas, ale nie zajęciami, tylko pogodą, bo wystąpiły jakieś nieskoordynowane i zaskakujące zjawiska na niebie i ziemi.
Jak napisano na zhp.pl odbyło się RPG (role playing game) , czyli gra w wirtualnym świecie - stuprocentowa racja bo to nie mogło by się zdarzyć w normalnym świecie, a zaczęło się od niezbyt udanej próby przekazania nam, jak "ciężko ma" drużynowy.
Trzy zespoły dostały analizy drużyn, w których roiło się od błędów, a niektóre określenia były prawie tak dokładne jak rozpoznania lekarskie, a nawet dane z teczek SB, do tego trzech aktorów grało dzieci i młodzież chcącą wstąpić do tej drużyny - przedstawiających swoje zainteresowania, itp.
Organizatorzy założyli, że na tej podstawie grupy opracują harmonogram działań drużyny i główne założenia planu pracy, konia z rzędem temu, kto przez godzinę to wykona w sposób należyty.
Grupa w której miałem przyjemność działać, stanęła kadrze "okoniem", stwierdzając zgodnie z prawdą, że nie można wykonać zadania z prawie wszystkimi niewiadomymi.
Kolejna stacją, było spotkanie z trzema moderatorami, którzy pragnęli omówić tworzenie programu na trzech poziomach: hufca, chorągwi i GK. O ile dwaj pierwsi moderatorzy byli z komunikacją na "Ty", tak trzeci dawał do zrozumienia, że ma pewien ukryty cel i "nie zawaha się do niego dojść" , czyli każde odmienne zdanie było naprowadzane na prostą, z iście prokuratorskim dążeniem do udowodnienia "programowi" winy.
Tą stację podsumowano, krótko w kilku ogólnikach z każdej grupy, udowadniając efekt "piramidy" różnicowany w zależności od poziomów związku ( co do tworzenia i inspirowania programu - program idzie od drużynowego w górę).
Podczas prac, nikt nie pokusił się o dokładne wynotowanie wątpliwości i poddanie ich dyskusji jak też i pomysłów i tez grup, a jedna grupa nawet mogła się dowiedzieć, że chciała "godzić ogień z wodą", ponieważ nie miała "jedynego słusznego zdania" i nie dążyła po nitce do celów....prowadzącego.
Na koniec tego wszystkiego na uczestników czekała "wiśnia na torcie", jak się okazało znaleziono lek na całą programową gnuśność, który "był zgodny" z oczekiwaniami wyrażonymi podczas prac w grupach.
Nowością na harcerskim rynku programowym ma być RAP - narzędzie do oceny stanu programu, jak dotąd wykorzystywany przez Region Europejski WOSM i podobno, przynoszące znaczną poprawę działań programowych, a przez co wzrost liczebny.
Nie wiem czy ktoś zauważył że w Niemczech jak i w Danii jedna drużyna to często jeden powiat - mam nadzieję, że my w Związku nie dążymy do takiego rozwiązania (przykłady podaje z własnej współpracy zagranicznej).
Niestety nie było przy tym punkcie programu możliwości szerokiej dyskusji, czy ZHP chciałoby poRAPować, widać że była potrzebna widownia do zakomunikowania że wchodzimy i "bilety już kupione".
Kolejny blok zajęć zdominowała harcerska ewidencja, która nie cieszyła się szerokim zainteresowaniem (było około 30 osób), bo w części chorągwi jak i hufców było już z tego szkolenie.
Ostatni blok zajęć tego dnia okazał się "rajem" dla programu. Prezentowały się: program GK "Nasza-trasa", program ORP-M "Wspólnota Drużyn Grunwaldzkich" oraz Chorągwie Opolska i Warmińsko - Mazurska. Nie za dużo jak na ileś chorągwi i ruchów, ale w końcu mogło nie być nikogo. Widać po prostu jak stoi program w ZHP na wysokich szczeblach! A raczej chyba oczekuje na lepsze czasy.
Ognisko nad Wartą, pokazało, że jednak warto było przyjechać dla "Braterstwa" przez całą Polskę.
Ostatni dzień zawitał mglistą wizją Zlotu Kraków 2010 - "gdzieś, jakoś, po coś " a Zlot tuż, tuż - dobrze że będzie.
Jak się można było dowiedzieć, potrzebni będą skauci do zadań na Plakietkę Zlotową, tylko skąd ich tylu wziąć, aby każdy zastęp wykonał zadania.
W międzyczasie odbywały się spotkania i wystąpienia w sprawach Roku Chopinowskiego, cyberprzemocy, kont ZHP.net.pl, stopni instruktorskich, wędrownictwa itd.
Do końca dotrwało jakieś 25 osób.
Myślę, że wielu z nas zadawało sobie pytanie, które się gdzieś nadal kołacze - po co się tu konkretnie spotkaliśmy i jaki będzie ciąg dalszy programowego działania , tak nam potrzebnego ze swoją atrakcyjnością, stabilnością, ciągłością.....
Pociesza nas chyba jedno:
"Programy są różne i zmienne, ale istnieje to samo wspólne dla wszystkich źródło rzeczy: Prawo Harcerskie, metoda, system zastępowy" /Ewa Grodecka/
phm. Michał "Lutek"
Hufiec Orneta
-------------------------------------------------
Nr HR-a: 2/2009
Social Sharing: |
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.