Nawigacja
Maciej Pietraszczyk: Demokracja to ściema?
- Drukuj
- 23 lis 2009
- Wędrownicze rozmyślania
- 4298 czytań
- 1 komentarz
Czternastoletni Krzysiek dostał od drużynowego zadanie: ułożyć stos na wieczorne ognisko. Miał to być element próby ćwika. Ogarnęły go mieszane uczucia. Z jednej strony takie zadanie, to zaszczyt i dowód zaufania dla jego wiedzy i umiejętności, a z drugiej strach przed kompromitacją, bo do tej pory Krzysiek samodzielnie ognisk nie układał.
Osiemnastoletni Krzysztof na zbiórce namiestnictwa harcerskiego w hufcu usłyszał, że zgodnie z Podstawami Wychowawczymi ZHP i Statutem Związku powinien promować wśród harcerzy przywiązanie do wartości demokracji. Namiestnik naciskał na niego w tej sprawie w związku z jego próbą przewodnikowską. Ogarnęły go mieszane uczucia. Z jednej strony zdecydowanie opowiada się za demokracją i uważa, że młodych trzeba uczyć jak z niej skorzystać, a z drugiej - jedynym znanym mu wzorem demokratycznych reguł działania są telewizyjne pyskówy Bardzo Ważnych Panów Posłów. Przecież nie będzie harcerzy uczył uprawiania pyskówek.
Po obiedzie Krzysiek poszedł za namiot z zeszytem i długopisem i oddał się pracy koncepcyjnej. Postarał się przypomnieć sobie, jak ognisko układali jego zastępowy i drużynowy, jakie zbierali drewno, jak układali stos, jak tłumaczyli kolejność i skład poszczególnych warstw. Od razu w punktach notował w zeszycie cały algorytm budowy ogniska.
Wieczorem Krzysztof obłożył się książkami, statutami i tonami BARDZO WAŻNYCH DOKUMENTÓW ZHP, BEZ KTÓRYCH NIC BY SIĘ NIE STAŁO i zaczął żmudne poszukiwania wzorców do realizacji wyznaczonego mu celu. Największy problem polegał na tym, że nikt mu nigdy nie pokazał, co to jest demokracja.
W zuchach nie był, więc nie bardzo wiedział jak działa Krąg Rady. Zresztą obserwując zuchowych wodzów widział wyraźnie, że są oni dla swoich zuchów półbogami decydującymi o wszystkim. Słyszał jak wodzowie zuchowi z rocznym wyprzedzeniem planują jakie decyzje zuchy podejmą na Kręgu Rady. Zuchowa demokracja jawiła mu się więc jak jedna wielka ściema i pozór.
W drużynie harcerskiej, a potem starszoharcerskiej owszem, istniała Rada Drużyny, ale jej działanie nie różniło się specjalnie od działania Kręgu Rady. Drużynowy mówił zastępowym jakie decyzje mają podjąć, a oni szanując jego autorytet decydowali jak chciał. Jeśli któryś się sprzeciwiał, to szybko przestawał być zastępowym, a jego miejsce zajmował kolega, który drużynowemu nie przeszkadzał.
Coś się miało zmienić w gromadzie wędrowniczej i na początku rzeczywiście wydawało się, że drużynowy będzie liczył się z ich głosem. Szybko jednak znów okazało się to pozorem.
Krzysztof ucieszył się więc, gdy w klasie maturalnej został drużynowym drużyny harcerzy. Wreszcie będzie miał coś do powiedzenia. Takie prawo dawał mu Statut ZHP. Niestety, nim zdążył wziąć udział w pierwszym w swoim życiu Zjeździe Hufca usłyszał, że to nie dla niego, bo Zjazd ZHP pozbawił go prawa wyborczego. Znów więc jest czarnym mułem do roboty, a nie partnerem do współdecydowania.
Próbę przewodnikowską otworzył co prawda jeszcze przed objęciem drużyny, ale do jej zamknięcia ma jeszcze ponad pół roku. A przez ten czas musi pokornie kłaść uszy po sobie, bo jak będzie "skakał", to zamkną mu ją negatywnie pod byle pretekstem. Na każdym kroku słyszy, że pokorne cielę dwie matki ssie. No może i ssie, ale pozostaje cielęciem.
W czasie wolnym przed kolacją Krzysiek zebrał potrzebne mu patyki, ułożył w osobne sterty według sposobu palenia i zabrał się do układania ogniska. Zerkał przy tym na rozrysowany w zeszycie projekt i rozpisany algorytm działania. Wieczorem z drżeniem serca patrzył jak drużynowy przytyka zapałkę w wyznaczonym miejscu stosu. Mało nie umarł, gdy płomyk przez chwilę zachwiał się udając, że nie jest głodny drewna. Ale gdy po chwili wesołe iskry rozbiegły się po polanach, serce Krzyśka skoczyło z radości do góry.
Późno wieczorem po przeczytaniu tony papieru Krzysztof uznał, że najlepszą metodą realizacji zadania będzie wzorowanie się na zuchowym Kręgu Rady. Niech harcerze mają wrażenie, że coś od nich zależy, ale to on rządzi. Dobierze do Rady Drużyny takich zastępowych, którzy będą się z nimi zgadzali i będzie pozorował demokrację. Zresztą, przecież w hufcu komendant też otoczył się mianowanymi przez siebie kumplami, którzy zawsze przegłosują to, co on chce. W końcu demokracja to ściema.
***
Każdy tekst powinien bronić się sam. Ale czasem dla lepszego zrozumienia warto doprecyzować, co autor myślał, kiedy pisał.
Podstawą wychowania w harcerstwie, czy szerzej w skautingu, jest przykład własny. Przykład nie tylko w postawach etycznych, ale także w umiejętności działania. Zamiast opowiadać jak się bandażuje... nie, nie pokazujemy. Bandażujemy razem z harcerzami! Zamiast opowiadać jak ułożyć ognisko, układamy je razem z harcerzami. Zamiast opowiadać jak zbudować prycz, budujemy ją wspólnie z harcerzami tak, by mogli podglądać i kopiować nasze rozwiązania.
Zamiast opowiadać o demokracji, prawach człowieka, byciu obywatelem powinniśmy od zucha pomagać harcerzom stawać się obywatelami. Najpierw gromady, zastępu, drużyny, potem Związku, a na koniec Rzeczypospolitej Polskiej i Unii Europejskiej. Od rzeczy drobnych do spraw wielkich. Obywatelami, a więc nie zdyscyplinowanymi wykonawcami poleceń, a świadomymi współuczestnikami procesu decyzyjnego. Zdyscyplinowanym wykonawcą jest poddany i niewolnik. Obywatel jest współwłaścicielem. Nie ma obowiązków obywatelskich, są tylko obywatelskie prawa. I obywatelska odpowiedzialność będąca tych praw konsekwencją. Prawo wyborcze jest ich fundamentem.
Wychowanie obywatela, to konsekwentne poszerzanie zakresu decyzji, do których człowiek jest dopuszczany i jednoczesne pozwolenie na to, by ponosił swoich wyborów skutki. Prawo do decyzji i prawo do odpowiedzialności są w istocie warunkiem istnienia i funkcjonowania republiki.
Podstawą wychowania jest przykład własny. Tak jak dobrego ratownika wychowa tylko ratownik (niekoniecznie ratownik ZHP), tak jak dobrego narciarza wychowa tylko narciarz, tak dobrego, odpowiedzialnego obywatela wychowa tylko świadomy, odpowiedzialny obywatel.
Drużynowi będą umieli zgodnie z metodą skautową własnym przykładem realizować jeden z elementów Podstaw Wychowawczych tylko wtedy, gdy sami poznają czym jest dialog, jak dochodzi się do porozumienia, podejmuje decyzje i jak ponosi się ich konsekwencje. Tylko drużynowi nauczeni odpowiedzialności, odwagi i nonkonformizmu poprzez udział w procesie podejmowania decyzji w hufcach, chorągwiach i ZHP będą umieli przekazać te doświadczenia dalej. Odbierając im te prawa ryzykujemy, że wychowamy pokolenie cynicznych manipulatorów, niewolników i kieszonkowych tyranów nie potrafiących porozumieć się z nikim.
Pytanie, czy tego chcemy?
phm. Maciej Pietraszczyk
Osiemnastoletni Krzysztof na zbiórce namiestnictwa harcerskiego w hufcu usłyszał, że zgodnie z Podstawami Wychowawczymi ZHP i Statutem Związku powinien promować wśród harcerzy przywiązanie do wartości demokracji. Namiestnik naciskał na niego w tej sprawie w związku z jego próbą przewodnikowską. Ogarnęły go mieszane uczucia. Z jednej strony zdecydowanie opowiada się za demokracją i uważa, że młodych trzeba uczyć jak z niej skorzystać, a z drugiej - jedynym znanym mu wzorem demokratycznych reguł działania są telewizyjne pyskówy Bardzo Ważnych Panów Posłów. Przecież nie będzie harcerzy uczył uprawiania pyskówek.
Po obiedzie Krzysiek poszedł za namiot z zeszytem i długopisem i oddał się pracy koncepcyjnej. Postarał się przypomnieć sobie, jak ognisko układali jego zastępowy i drużynowy, jakie zbierali drewno, jak układali stos, jak tłumaczyli kolejność i skład poszczególnych warstw. Od razu w punktach notował w zeszycie cały algorytm budowy ogniska.
Wieczorem Krzysztof obłożył się książkami, statutami i tonami BARDZO WAŻNYCH DOKUMENTÓW ZHP, BEZ KTÓRYCH NIC BY SIĘ NIE STAŁO i zaczął żmudne poszukiwania wzorców do realizacji wyznaczonego mu celu. Największy problem polegał na tym, że nikt mu nigdy nie pokazał, co to jest demokracja.
W zuchach nie był, więc nie bardzo wiedział jak działa Krąg Rady. Zresztą obserwując zuchowych wodzów widział wyraźnie, że są oni dla swoich zuchów półbogami decydującymi o wszystkim. Słyszał jak wodzowie zuchowi z rocznym wyprzedzeniem planują jakie decyzje zuchy podejmą na Kręgu Rady. Zuchowa demokracja jawiła mu się więc jak jedna wielka ściema i pozór.
W drużynie harcerskiej, a potem starszoharcerskiej owszem, istniała Rada Drużyny, ale jej działanie nie różniło się specjalnie od działania Kręgu Rady. Drużynowy mówił zastępowym jakie decyzje mają podjąć, a oni szanując jego autorytet decydowali jak chciał. Jeśli któryś się sprzeciwiał, to szybko przestawał być zastępowym, a jego miejsce zajmował kolega, który drużynowemu nie przeszkadzał.
Coś się miało zmienić w gromadzie wędrowniczej i na początku rzeczywiście wydawało się, że drużynowy będzie liczył się z ich głosem. Szybko jednak znów okazało się to pozorem.
Krzysztof ucieszył się więc, gdy w klasie maturalnej został drużynowym drużyny harcerzy. Wreszcie będzie miał coś do powiedzenia. Takie prawo dawał mu Statut ZHP. Niestety, nim zdążył wziąć udział w pierwszym w swoim życiu Zjeździe Hufca usłyszał, że to nie dla niego, bo Zjazd ZHP pozbawił go prawa wyborczego. Znów więc jest czarnym mułem do roboty, a nie partnerem do współdecydowania.
Próbę przewodnikowską otworzył co prawda jeszcze przed objęciem drużyny, ale do jej zamknięcia ma jeszcze ponad pół roku. A przez ten czas musi pokornie kłaść uszy po sobie, bo jak będzie "skakał", to zamkną mu ją negatywnie pod byle pretekstem. Na każdym kroku słyszy, że pokorne cielę dwie matki ssie. No może i ssie, ale pozostaje cielęciem.
W czasie wolnym przed kolacją Krzysiek zebrał potrzebne mu patyki, ułożył w osobne sterty według sposobu palenia i zabrał się do układania ogniska. Zerkał przy tym na rozrysowany w zeszycie projekt i rozpisany algorytm działania. Wieczorem z drżeniem serca patrzył jak drużynowy przytyka zapałkę w wyznaczonym miejscu stosu. Mało nie umarł, gdy płomyk przez chwilę zachwiał się udając, że nie jest głodny drewna. Ale gdy po chwili wesołe iskry rozbiegły się po polanach, serce Krzyśka skoczyło z radości do góry.
Późno wieczorem po przeczytaniu tony papieru Krzysztof uznał, że najlepszą metodą realizacji zadania będzie wzorowanie się na zuchowym Kręgu Rady. Niech harcerze mają wrażenie, że coś od nich zależy, ale to on rządzi. Dobierze do Rady Drużyny takich zastępowych, którzy będą się z nimi zgadzali i będzie pozorował demokrację. Zresztą, przecież w hufcu komendant też otoczył się mianowanymi przez siebie kumplami, którzy zawsze przegłosują to, co on chce. W końcu demokracja to ściema.
Każdy tekst powinien bronić się sam. Ale czasem dla lepszego zrozumienia warto doprecyzować, co autor myślał, kiedy pisał.
Podstawą wychowania w harcerstwie, czy szerzej w skautingu, jest przykład własny. Przykład nie tylko w postawach etycznych, ale także w umiejętności działania. Zamiast opowiadać jak się bandażuje... nie, nie pokazujemy. Bandażujemy razem z harcerzami! Zamiast opowiadać jak ułożyć ognisko, układamy je razem z harcerzami. Zamiast opowiadać jak zbudować prycz, budujemy ją wspólnie z harcerzami tak, by mogli podglądać i kopiować nasze rozwiązania.
Zamiast opowiadać o demokracji, prawach człowieka, byciu obywatelem powinniśmy od zucha pomagać harcerzom stawać się obywatelami. Najpierw gromady, zastępu, drużyny, potem Związku, a na koniec Rzeczypospolitej Polskiej i Unii Europejskiej. Od rzeczy drobnych do spraw wielkich. Obywatelami, a więc nie zdyscyplinowanymi wykonawcami poleceń, a świadomymi współuczestnikami procesu decyzyjnego. Zdyscyplinowanym wykonawcą jest poddany i niewolnik. Obywatel jest współwłaścicielem. Nie ma obowiązków obywatelskich, są tylko obywatelskie prawa. I obywatelska odpowiedzialność będąca tych praw konsekwencją. Prawo wyborcze jest ich fundamentem.
Wychowanie obywatela, to konsekwentne poszerzanie zakresu decyzji, do których człowiek jest dopuszczany i jednoczesne pozwolenie na to, by ponosił swoich wyborów skutki. Prawo do decyzji i prawo do odpowiedzialności są w istocie warunkiem istnienia i funkcjonowania republiki.
Podstawą wychowania jest przykład własny. Tak jak dobrego ratownika wychowa tylko ratownik (niekoniecznie ratownik ZHP), tak jak dobrego narciarza wychowa tylko narciarz, tak dobrego, odpowiedzialnego obywatela wychowa tylko świadomy, odpowiedzialny obywatel.
Drużynowi będą umieli zgodnie z metodą skautową własnym przykładem realizować jeden z elementów Podstaw Wychowawczych tylko wtedy, gdy sami poznają czym jest dialog, jak dochodzi się do porozumienia, podejmuje decyzje i jak ponosi się ich konsekwencje. Tylko drużynowi nauczeni odpowiedzialności, odwagi i nonkonformizmu poprzez udział w procesie podejmowania decyzji w hufcach, chorągwiach i ZHP będą umieli przekazać te doświadczenia dalej. Odbierając im te prawa ryzykujemy, że wychowamy pokolenie cynicznych manipulatorów, niewolników i kieszonkowych tyranów nie potrafiących porozumieć się z nikim.
Pytanie, czy tego chcemy?
phm. Maciej Pietraszczyk
Social Sharing: |
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Warto przypominać prawdy oczywiste, gdyż zbyt wielu o nich zapomniało lub od nich odeszło. Polecam każdemu kto pracuje z zespołem harcerskim niezależnie od funkcji którą pełni. Bardzo dobry tekst. Bez polecania broni się sam.