Nawigacja
Kamila Wajszczuk: Z Pomarańczarnią przez dziesięciolecia
- Drukuj
- 02 lut 2011
- Szperanie w historii
- 3776 czytań
- 0 komentarzy
W 1920 roku powstała w Gimnazjum im. Stefana Batorego w Warszawie drużyna harcerska. Tak rozpoczynają się losy środowiska harcerskiego znanego jako "Pomarańczarnia", do którego ma zaszczyt należeć również autorka tego tekstu. Przez dziewięćdziesiąt lat, jakie minęły od tego czasu, wydarzyło się wiele w historii szczepu, w życiu ludzi, którzy go tworzyli i tworzą, w historii Polski. Od listopada 2010 r. byli i obecni harcerze "Pomarańczarni", świętowali jubileusz, wspominając tych, którzy byli przed nimi i ciesząc się na nadchodzące kolejne lata.
Zanim spotkaliśmy się na obchodach, pokazaliśmy wszystkim warszawiakom, kim jesteśmy. Na początku listopada pojawiła się niedaleko Placu Zamkowego wystawa fotograficzna, prezentująca w wymuszonym przez okoliczności skrócie dzieje środowiska. Nie wiemy, ile osób ją obejrzało, ale mamy nadzieję, że podobała się warszawskim i przyjezdnym spacerowiczom.
Uroczyste obchody rozpoczął capstrzyk na w Kwaterze Szarych Szeregów w symbolicznym dniu - 23 listopada. Wspominaliśmy bohaterów Wojennej Pomarańczarni, ale i wszystkich innych "pomarańczowych", którzy odznaczyli się bohaterstwem - tych, którzy walczyli w kampanii wrześniowej, w Europie Zachodniej - jak lotnik "Bob" Próchnicki - i tych, których zamordowało NKWD i jego odpowiednik w "nowej" powojennej Polsce. Na capstrzyku byli wędrownicy, kadra szczepu i niemałe grono "dinozaurów" i seniorów.
Kilka dni później - 27 listopada - odbyła się centralna część obchodów. Rozpoczęliśmy je od mszy świętej w Archikatedrze św. Jana na warszawskim Starym Mieście. Po mszy - wspólne zdjęcie na dziedzińcu Zamku Królewskiego. Niemal każdy chce zrobić sobie także zdjęcie z wyjątkowym gościem naszego dziewięćdziesięciolecia - phm. Zbigniewem Makowieckim, drużynowym z lat 1936-37, który na tę okazję specjalnie przybył z Londynu. Chwilę później zuchy, harcerze i wędrownicy udadzą się na grę po mieście, która przybliży im jeszcze bardziej historię szczepu. Zaś towarzystwo mniej lub bardziej dorosłe - pooglądać wystawę przed kościołem św. Anny, na kawę i plotki, do domu i gdzie kogo poniosło.
Następny wspólny punkt programu dopiero po południu. Spotykamy się "tam, gdzie zawsze", czyli w gmachu Gimnazjum i Liceum im. Stefana Batorego. Zaczynamy od apelu, na którym jakoś mieścimy się w szkolnej auli. Apel trochę potrwać musi, bo to nie tylko regularne szczepowe sprawy, ale i listy z życzeniami, wystąpienia, wyróżnienia i podziękowania. Po apelu pora na urodzinowy tort, oczywiście w jedynie słusznym pomarańczowym kolorze.
Po torcie czas na rozmowy w gronie dawno nie widzianych przyjaciół i wizyty w przygotowanych na tę okazję przez drużyny kafejkach. Przy okazji - okazja do kupienia jedynych w swoim rodzaju szczepowych breloczków i kubków. Chwilę później znów spotkanie w auli - kominek, na którym można było usłyszeć wypowiedzi kilkorga byłych komendantów szczepu, a na sam koniec - nocne śpiewanki.
Jak świętować, to świętować... 22 stycznia spotkaliśmy się znów w "Batorym" na balu karnawałowym "Pomarańczarni". Wytańczyliśmy swoistą podróż w czasie - muzycznie przesuwając się od współczesności do lat, w których powstawało nasze środowisko. Kulminacyjnym elementem był polonez, w czasie którego okazało się, że harcerzom nawet awaria nagłośnienia nie straszna - mogą sami zaśpiewać odpowiednią melodię - a także tort. W kuluarach jak zwykle pogaduchy, a na parkiecie tańce do rana.
Jest jeszcze jeden element naszych obchodów, którego premiera przesuwa się, bo... chcemy być bardzo skrupulatni. To książka o historii szczepu, od dłuższego czasu przygotowywana przez Komisję Historyczną przy Radzie Harcerskiej Fundacji "Pomarańczarni". Jej próbna wersja pojawiła się w listopadzie - przejrzawszy ją, tyle osób zapragnęło coś dodać od siebie, że... termin wydania wciąż się zmienia. Jedno jest pewne - jak tylko wyjdzie, czytelnicy "Harcerza Rzeczypospolitej" na pewno się o tym dowiedzą.
hm. Kamila Wajszczuk
zdjęcia: Edyta Chaczyńska
Zanim spotkaliśmy się na obchodach, pokazaliśmy wszystkim warszawiakom, kim jesteśmy. Na początku listopada pojawiła się niedaleko Placu Zamkowego wystawa fotograficzna, prezentująca w wymuszonym przez okoliczności skrócie dzieje środowiska. Nie wiemy, ile osób ją obejrzało, ale mamy nadzieję, że podobała się warszawskim i przyjezdnym spacerowiczom.
Uroczyste obchody rozpoczął capstrzyk na w Kwaterze Szarych Szeregów w symbolicznym dniu - 23 listopada. Wspominaliśmy bohaterów Wojennej Pomarańczarni, ale i wszystkich innych "pomarańczowych", którzy odznaczyli się bohaterstwem - tych, którzy walczyli w kampanii wrześniowej, w Europie Zachodniej - jak lotnik "Bob" Próchnicki - i tych, których zamordowało NKWD i jego odpowiednik w "nowej" powojennej Polsce. Na capstrzyku byli wędrownicy, kadra szczepu i niemałe grono "dinozaurów" i seniorów.
Kilka dni później - 27 listopada - odbyła się centralna część obchodów. Rozpoczęliśmy je od mszy świętej w Archikatedrze św. Jana na warszawskim Starym Mieście. Po mszy - wspólne zdjęcie na dziedzińcu Zamku Królewskiego. Niemal każdy chce zrobić sobie także zdjęcie z wyjątkowym gościem naszego dziewięćdziesięciolecia - phm. Zbigniewem Makowieckim, drużynowym z lat 1936-37, który na tę okazję specjalnie przybył z Londynu. Chwilę później zuchy, harcerze i wędrownicy udadzą się na grę po mieście, która przybliży im jeszcze bardziej historię szczepu. Zaś towarzystwo mniej lub bardziej dorosłe - pooglądać wystawę przed kościołem św. Anny, na kawę i plotki, do domu i gdzie kogo poniosło.
Następny wspólny punkt programu dopiero po południu. Spotykamy się "tam, gdzie zawsze", czyli w gmachu Gimnazjum i Liceum im. Stefana Batorego. Zaczynamy od apelu, na którym jakoś mieścimy się w szkolnej auli. Apel trochę potrwać musi, bo to nie tylko regularne szczepowe sprawy, ale i listy z życzeniami, wystąpienia, wyróżnienia i podziękowania. Po apelu pora na urodzinowy tort, oczywiście w jedynie słusznym pomarańczowym kolorze.
Po torcie czas na rozmowy w gronie dawno nie widzianych przyjaciół i wizyty w przygotowanych na tę okazję przez drużyny kafejkach. Przy okazji - okazja do kupienia jedynych w swoim rodzaju szczepowych breloczków i kubków. Chwilę później znów spotkanie w auli - kominek, na którym można było usłyszeć wypowiedzi kilkorga byłych komendantów szczepu, a na sam koniec - nocne śpiewanki.
Jak świętować, to świętować... 22 stycznia spotkaliśmy się znów w "Batorym" na balu karnawałowym "Pomarańczarni". Wytańczyliśmy swoistą podróż w czasie - muzycznie przesuwając się od współczesności do lat, w których powstawało nasze środowisko. Kulminacyjnym elementem był polonez, w czasie którego okazało się, że harcerzom nawet awaria nagłośnienia nie straszna - mogą sami zaśpiewać odpowiednią melodię - a także tort. W kuluarach jak zwykle pogaduchy, a na parkiecie tańce do rana.
Jest jeszcze jeden element naszych obchodów, którego premiera przesuwa się, bo... chcemy być bardzo skrupulatni. To książka o historii szczepu, od dłuższego czasu przygotowywana przez Komisję Historyczną przy Radzie Harcerskiej Fundacji "Pomarańczarni". Jej próbna wersja pojawiła się w listopadzie - przejrzawszy ją, tyle osób zapragnęło coś dodać od siebie, że... termin wydania wciąż się zmienia. Jedno jest pewne - jak tylko wyjdzie, czytelnicy "Harcerza Rzeczypospolitej" na pewno się o tym dowiedzą.
hm. Kamila Wajszczuk
zdjęcia: Edyta Chaczyńska
Social Sharing: |
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.