- Drukuj
- 29 maj 2016
- Prosto w oczy !
- 3560 czytań
- 0 komentarzy
Narodowa popkultura
Krzysztof Bajerski
Nie ulega wątpliwości, że obecnie jesteśmy świadkami bardzo dużej polaryzacji polskiego społeczeństwa. Radykalizuje się prawa jak i lewa strona, a glorię każdemu uczestniczącemu w życiu publicznym przynosi tzw. zmasakrowanie/zaoranie/zniszczenie kogokolwiek innego.
Podstawowy ekwipunek politycznego rolnika – torba argumentów do zaorania
Fala tej radykalnej brutalizacji, której głównym nośnikiem są media społecznościowe, zbiera bardzo negatywne żniwo przez promowanie złych postaw. Jednak oprócz tego, w moim przekonaniu, ta pozorna klarowność i radykalność „frontów ideologicznych” zmobilizowała młodych ludzi do większego zainteresowania się sferą publiczną. Jednym z przykładów tego typu działań mogą być kibice vel. kibole, którzy z poziomu wojen klubowych coraz bardziej angażują się właśnie w manifestacje poglądów.
Ostatnie wybory w Polsce, gdzie choćby na wiec człowieka znanego w Polsce od lat, a mowa tu o Januszu Korwinie-Mikke, nagle zaczyna przychodzić rzesza młodych ludzi może być kolejnym argumentem tej tezy. Poglądy polityczne dla dużej części młodzieży stały się na nowo miejscem, gdzie trzeba się określić. Idzie za tym potrzeba rozeznania, czy właśnie nawet posiadania bagażu argumentów potrzebnych do zaorania.
Tendencja prawicowa
Również i te ostatnie wybory pokazały, że dla światopoglądowej lewicy w Polsce jest coraz mniej miejsca – pierwszy raz od 1989 roku trzeba było zastanowić się, jak poradzić sobie z układem miejsc na sali plenarnej sejmu, ponieważ nie było komu zasiąść po lewej stronie (przypomnienie – SLD i Razem nie dostały się do sejmu). I tak samo, wśród młodzieży jedną z największych obelg jest nazwanie kogoś „lewakiem”, przez co często, tak jak w przypadku sejmu, nie znajduje się już dla niego miejsca w grupie rówieśniczej.
Młodzież ma obecnie tendencje prawicowe – pozwolę sobie to stwierdzić. Nawet przerodziło się to w trend. Sklepy z odzieżą patriotyczną wyrastają jak grzyby pod deszczu, wiele organizacji młodzieżowych, które kiedyś były niszowe (jak np. ONR, MW) przeżywa rozkwit. Nawet na profilu HR-a pojawienie się przytyków do tych ugrupowań świadczy o tym, że ich działanie jest bardziej widoczne.
Nijakie harcerstwo
W tym politycznym tyglu młodzieżowych idei harcerstwo stoi raczej na uboczu. Nie jest ruchem, który w tym pobudzeniu przeżywałby rozrost. Z czego to wynika? Moim zdaniem jest to nastawienie się jedynie na pracę wychowawczą, u podstaw – bez podejmowania wielkich przedsięwzięć, przez które ruch harcerski mogłoby wyraźnie zaistnieć w sferze publicznej.
W harcerskim gronie bardzo często jest poruszany temat tego jak harcerstwo może oddziaływać na społeczeństwo. Sam przypominam sobie dwie sytuacje. Pierwsza z nich była na ostatnim zjeździe ZHR, gdzie nawiązując do postawy hm. Tomasza Strzembosza, pytano nowego Przewodniczącego, czy tak samo jak on, będzie chciał np. bronić życia (hm. Tomasz Strzembosz szedł w pierwszym szeregu warszawskiego „Marszu dla życia i rodziny”). Drugie słowa są bardziej gorzkie, a wypłynęły one z ust jednego z pierwszych naczelników ZHR podczas spotkania w ramach kursu intruktorskiego. Tłumacząc nam właśnie to jak ruch harcerski powinien oddziaływać na społeczeństwo podawał przykłady z historii – od walki o niepodległość, aż do PRL. I co istotne - właśnie PRL, a dokładnie działania Komitetu Obrony Robotników podawał jako ostatnie, realne przedsięwzięcie, zorganizowane przez harcerzy mające wpływ na losy Polski. Gdy patrzy się na dzieje KOR pod kątem harcerskim to bardzo ciekawe jest to, że w ramach tej inicjatywy działali harcerze z różnych stronnictw światopoglądowych.
Strzelmy sobie w kolano
Baden-Powell w swojej wędkarskiej przenośni oddającej istotę harcerskiego wychowania radził, żeby na haczyk wędki założyć to, co zje ryba, a nie to co zjadłby rybak. Czy to też swego rodzaju wezwanie nie powinno nas motywować do wykorzystania „mody na patriotyzm” w celach lepszego oddziaływania na młodzież? Uważam, że jest to dla nas wyzwanie, któremu przez liczną konkurencję trudno sprostać. Jednak my, harcerze, z uwagi na sprawdzone sposoby i wykwalifikowaną kadrę możemy dodatkowo uchronić młodzież przed nadmierną skrajnością, które mocno już strawiły nasz naród choćby w postaci nacjonalizmu i komunizmu.
Mimo to zdarzają się strzały w kolano. Ktoś zacietrzewiony w swoich poglądach na profilu harcerskiego pisma potrafi zdetonować ładunek bez laboratoryjnych warunków. Mam tu na myśli sytuację, w której udostępnia się informację, reprezentującą tylko jedno stanowisko i zostawia się z nią czytelnika. Pismo harcerskie, którego odbiorcą są też ludzie z dopiero kształtującymi się poglądami, jest wtedy na drodze do indoktrynacji.
Co się jednak dzieje jeśli faktycznie młody człowiek o zdeklarowanym światopoglądzie widzi na stronie pisma harcerskiego logo partii, z którą nie przepada lub organizacja młodzieżowa, z którą sympatyzuję jest wyśmiewana?. Dla mnie to właśnie strzał w kolano, bo w imię potrzeby zamanifestowania swoich poglądów (sic!) na profilu pisma harcerskiego niepotrzebnie denerwuje się ludzi. Jeśli ktoś chce poczytać podobne rzeczy, to ma do tego mnóstwo portali, a pisma harcerskie ze względu na swoją wyjątkowość właśnie tej wyjątkowości poruszanych tematów (metoda, ruch, przygoda, itp.) powinny bronić.
Zacząć od patrona
Czy dziś powinniśmy kłaść większy akcent na patriotyzm? To trudne pytanie, bo ten nacisk w zależności od drużyny kładziony jest różnie. Na pewno powinniśmy dawać szansę do lepszego zrozumienia historii i właśnie roli patriotyzmu w życiu codziennym. Jest coraz więcej świąt i różnego rodzaju patriotycznych przedsięwzięć. Jednak czy tworzenie takiej „iventowej” pracy z patriotyzmem jest dobre? Trudno powiedzieć. Mnie na pewno bardzo inspiruje możliwość konkretnej pracy z patronem. Poznania historii jednego człowieka, autorytetu życia moralnego. Podążanie jego śladem, gdzie jak w grze komputerowej możemy prześledzić jego losy, zdobywać poziomy choćby przez tzw. „questy”, gdzie zadaniem może być odwiedzenie miejsca słynnej potyczki czy też miejsca urodzin. Jednostki harcerskie przyjmowały imiona wielkich Polaków już od początku swego istnienia. Mimo to ta praca z patronem trochę nam nie wychodzi… Potrafimy wymyślić idiotyczną nazwę patrolu na grę lub kurs i się tym chlubimy, a nie trudno jest dobrze pracować metodycznie z nazwą drużyny.
Uważam, że w harcerstwie jest bardzo wiele dobrych rozwiązań, które pozwalają nam wychowywać prawdziwych patriotów, ludzi dobrze służących Polsce. Czy jednak je w pełni wykorzystujemy? Czy wykorzystując je w pełni mamy szansę na przyciągnięcie do siebie większej liczby młodzieży? Czy nasze działanie będzie miało realny wpływ na dzieje Polski?
phm. Krzysztof Bajerski
---------------------------
Nr HR-a: II/2016
Social Sharing: |