- Drukuj
- 19 lis 2016
- Szperanie w historii
- 3020 czytań
- 0 komentarzy
Reaktywowanie ZHP (XI-XII 1956 )
hm. Bogusław Rybski
(fragment wydawnictwa: Komendanci Chorągwi Krakowskiej ZHP z lat 1956–1996 o swojej pracy)
(...) Na początek kilka uwag, tytułem wprowadzenia. Po likwidacji ZHP z końcem 1949 roku “harcerstwo” działało w latach 1950-1956 w ramach Związku Młodzieży Polskiej jako Organizacja Harcerska ZMP (OH ZMP), kierowana przez wydziały harcerskie zarządów ZMP, a od końca sierpnia 1956 jako półautonomiczna Organizacja Harcerska Polski Ludowej (OHPL).
Nadchodziła “odwilż”, zbliżał się Polski Październik, budziły się nowe nadzieje i możliwość usamodzielnienia. Skorzystała na tym również OHPL, chcąca się oderwać od rozlatującego się ZMP. Zaczęto “uharcerzać się”, wprowadzać metodykę harcerską, podniesiono górna granicę wieku z 14 do 16 lat i co najważniejsze zwrócono się do dawnych instruktorów ZHP z propozycją podjęcia pracy. Akces zgłosiło wielu zuchmistrzów, którzy jako pierwsi (ze względu na wiek członków drużyn OH) podjęli współpracę. Powstała Komenda Główna OHPL, a następnie Komendy Wojewódzkie. W Krakowie komendantką została Zofia Popisowa.
Tymczasem również w Krakowie dał się odczuć powiew Polskiego Października. Instruktorzy ZHP spotykali się, dyskutowali, nawiązywali kontakty. Na spotkaniu w dniu l listopada 1956 w klubie sportowym "Kolejarz" za Halą Targową na Grzegórzkach po raz pierwszy rozważaliśmy możliwość reaktywowania Związku Harcerstwa Polskiego. Również nowa Komenda Wojewódzka OHPL dążyła do nawiązania z nami rozmów. Z ich inicjatywy spotkaliśmy się w dniu 14 listopada 1956 w “Klubie Dziennikarzy” (róg ulic Sławkowskiej i Szczepańskiej). Wywiązała się bardzo ostra dyskusja. Chcąc jednak znaleźć możliwość porozumienia, powołaliśmy wspólną komisję.
To wyprzedzenie jest bardzo charakterystycznym faktem i jest w tym duża zasługa druha Mariana Wierzbiańskiego. To była bardzo znacząca postać, będąca dla mnie przykładem pomysłowości, a także umiejętności prowadzenia rozgrywek politycznych i towarzyskich. Przed wojną był on członkiem Głównej Kwatery, a jego małżonka Jadwiga - Naczelniczką Harcerek. Były to już dla nas postacie historyczne. W momencie, kiedy zaczynałem pełnić funkcję komendanta chorągwi, miałem 34 lata. I w tym wieku byli pozostali. A taki Marian Wierzbiański liczący 54 lata, to był dla nas człowiek niezwykle poważny.
Stwierdził on, że reaktywowanie ZHP jest prawnie możliwe, podobnie jak dokonane w 1944 roku “powołanie z powrotem do życia Stowarzyszenia Wyższej Użyteczności ZHP” przez Kierowników Resortów Oświaty i Administracji PKWN. Zgodnie z obowiązującym nadal “Prawem o Stowarzyszeniach” były one wydzielone ze “zrzeszeń”, do których należały związki zawodowe, partie polityczne wraz z organizacjami młodzieżowymi, jako z ich przybudówkami jak np. ZMP wraz z OH i OHPL. Powiedział nam, że udał się do rejestru stowarzyszeń, gdzie okazało się, że ZHP nie został wykreślony z rejestru Stowarzyszeń Wyższej Użyteczności. A więc został tylko zawieszony politycznie w swej działalności, a nie rozwiązany administracyjnie. Ewentualne reaktywowanie ZHP stwarzało zupełnie inną sytuację - dawało pełną niezależność prawną.. Opierając się na tym, proponowali Wierzbiańscy reaktywować harcerstwo, odchodząc od koncepcji OHPL-u wtedy, kiedy myśmy już na szczeblu zarządu krakowskiego ze sobą rozmawiali.
W dniu 22 listopada powstał w Warszawie Komitet Organizacyjny Harcerstwa, w skład którego weszli m.in. Zofia Zakrzewska, Wiktoria Dewitzowa (z KG OHPL), Stanisław Broniewski, Aleksander Kamiński, w tym również dwaj krakowianie: Jerzy Majka i Roman Muranyi. Komitet ten wydał deklarację o odnowie harcerstwa w ramach OHPL-u i wezwał do współpracy byłych instruktorów ZHP. Jego członkowie rozjechali się do Komend Wojewódzkich OHPL celem rozpropagowania tej idei i zdobycia poparcia ze strony dawnej kadry ZHP.
W tej roli przyjechał 26 listopada do Krakowa Aleksander Kamiński, aby spotkać się z mieszkającymi tu instruktorami ZHP, pełniącymi dawniej funkcje we władzach Związku (Jadwiga i Marian Wierzbiańscy, Maria i Henryk Kapiszewscy) oraz z dwoma instruktorami z młodego pokolenia (Stanisław Porębski i Bogusław Rybski). Tutaj, wykorzystując argumenty Mariana Wierzbiańskiego o ciągłości prawnej ZHP, przekonano go o konieczności reaktywowania ZHP. Spotkał się zatem z odmową poparcia stanowiska KOH, który reprezentował. W dniu 28 listopada KOH przestał działać. Próba uzgodnienia stanowisk w wąskim gronie reprezentantów różnych nurtów nie powiodła się. Był to pierwszy sukces środowiska krakowskiego.
Tymczasem u nas odbyło się wiele rozmów, mniej lub bardziej miłych, ale w każdym razie znalazł się consensus. Decydującym było spotkanie w dniu 4 grudnia w Sali Kopernikańskiej w Collegium Novum na Uniwersytecie Jagiellońskim, na którym zapadły uchwały o reaktywowaniu ZHP i powołaniu wspólnej z OHPL Komendy Chorągwi ZHP w Krakowie. Wystosowano pismo do ministra oświaty oraz zaapelowano do wszystkich środowisk harcerskich w Polsce o podjęcie akcji reaktywowania ZHP na ich terenach. Było to pierwsze w PRL zadziałanie metodą faktów dokonanych. Już w następnym dniu 5 grudnia doszło do pierwszego posiedzenia komendy chorągwi, na którym ustalono jej skład z hm Marianem Wierzbiańskim jako komendantem.
Na Krajowy Zjazd Działaczy Harcerskich w Łodzi 8-12 grudnia 1956, nazwany potem "Zjazdem Łódzkim", pojechała Komenda Chorągwi Krakowskiej w dwóch zespołach. Jeden zespół nazwijmy go lewicowy pojechał na tą część, która zgromadziła lewicowców, a my jako ten drugi - prawicowy byliśmy po stronie prawicowej. Tak więc mieliśmy od razu po obu stronach swoich ludzi, którzy dogadali się. Burzliwe dyskusje kuluarowe i plenarne, co zrobić: czy reaktywować ZHP, czy uharcerzać OHPL, doprowadziły przy udziale ministra oświaty Władysława Bieńkowskiego do kompromisu. Był to kompromis, który przez jednych będzie potępiany, a przez drugich - uznawany za obojętny. Nie jest moim celem go oceniać, ale dla mnie to było kolosalne zwycięstwo. W ówczesnej sytuacji politycznej, zmiana nazwy OHPL na Związek Harcerstwa Polskiego to już było coś. Jeżeli odznaką tej nowej organizacji zostaje krzyż harcerski, jeżeli przywraca się mundur harcerski oraz metodykę i tradycje byłego ZHP, to możemy się zgodzić na wszystko inne, co strona przeciwna proponuje.
Strona przeciwna w pierwszym rzędzie lansowała zmianę, która już została wprowadzona w 1949 roku to znaczy koedukację. Nie koedukację jednostek harcerskich czyli drużyn, ale hufców i chorągwi. Przecież i dzisiaj ZHR pracuje na statucie rozdzielczym. Wtedy dla nas to też było zaskakujące, ale przekonani argumentacją Władysława Bieńkowskiego "Czy mamy tyle kadry, żeby bawić się w męskich i żeńskich naczelników, komendantów itd.?" przyjęliśmy tą koedukację z dużym zadowoleniem.
Uchwalono “Deklarację Ideową ZHP”, w której było powiedziane że ZHP jest organizacją świecką, pracującą pod ideowym przewodnictwem PZPR, a która służyła jako namiastka statutu przez prawie cztery lata. Przez ten długi okres czasu Związek pracował bez statutu. Przyjęliśmy to jako rzecz naturalną i możliwą do realizacji. I każdy z tej deklaracji ciągnął trochę tu, trochę tam. Wiadomo, że te interpretacje mogły być różne. Przeważająca część instruktorów zgodziła się, że w istniejącej sytuacji politycznej najważniejszy jest dostęp do pracy z młodzieżą.
Zjazd wybrał Przewodniczącym Naczelnej Rady Harcerskiej - Aleksandra Kamińskiego, a Naczelnikiem Harcerstwa - Zofię Zakrzewską. Do NRH wybrani zostali dwaj instruktorzy z Krakowa - hm Władysław Szczygieł i hm Tadeusz Rokossowski.
Nasza, powołana już wcześniej komenda chorągwi bezzwłocznie po Zjeździe podjęła pracę. Zespół ludzi, który rozpoczął pracę w 1956 roku pod kierownictwem Mariana Wierzbiańskiego, właściwie pracował przez cały ten okres tj. do listopada 1959 roku. Należeli do nich: Anna Andrusikiewicz jako zastępca programowy, ja jako kierownik wydziału organizacyjnego, a później zastępca komendanta chorągwi, Leon Dmytrowski jako kierownik wydziału zuchowego, Jerzy Parzyński - wydziału osobowego, Krystyna Gorgoń - wydziału finansowo-gospodarczego i Pucek [hm. Władysław Piliński - przyp.red.] - odpowiedzialny za obozy. Te sześć osób przez cały czas działało. Dorobek tej komendy chorągwi w przeważającej części jest ich zasługą.
I jeszcze jedna uwaga. Jeśli popatrzymy na skład komendy chorągwi, to zauważymy, że brakuje tu kobiet. Komenda poza dwiema kobietami jest męska. Dlaczego? Jest to bardzo znamienne i do dzisiaj się odbija. Mianowicie harcerki nie włączyły się w rewolucyjny nurt odrodzenia harcerstwa w Krakowie. Stanęły bokiem i mimo, że druhna Wierzbiańska nawoływała tę kadrę pośrednią pomiędzy nami a nią do powrotu, nie udało się jej. W zuchach owszem pokazała się jedna czy druga druhna, ale właściwie gros druhen-seniorów do dzisiaj stoi na stanowisku, że współpraca nie powinna była iść w tym kierunku, w jakim poszła. Dlatego też w przyszłości mieliśmy poważne problemy z naborem drużynowych i instruktorek na funkcje w drużynach żeńskich. Tu nam na szczęście pomogły najmłodsze wówczas druhny. I tak uratowaliśmy poziom drużyn. (...)
hm. Bogusław Rybski HR
(fragment wydawnictwa: Komendanci Chorągwi Krakowskiej ZHP z lat 1956–1996 o swojej pracy, 1999, [red.] Wojtycza J., Wojtycza K., 1999, Kraków, Komenda Chorągwi Krakowskiej ZHP im. T. Kościuszki, ss. 132 + 4 nlb.)
---------------------------
Zainteresowanym "niuansami" negocjacji i działań poprzedzających reaktywowanie ZHP w 1956 roku polecamy artykuł opublikowany na naszych łamach w 2009 roku >>> Bogusław Molenda, Andrzej Bukowski, Bogusław Rybski: Krakowskie reaktywowanie ZHP w grudniu 1956
---------------------------
Nr HR-a: II/2016
Social Sharing: |