- Drukuj
- 03 mar 2009
- Kształcenie Mistrzów Harców
- 2750 czytań
- 0 komentarzy
Z "mroków" przeszłości wyciąamy czasem c00ś co w dalszym ciągu jest aktualne. Poniższy tekst dotyka problemu do którego zaliczamy również sprawy związane z projektem 35+ oraz ze zmianami w systemi9e stopni instruktorskich.
Minęło 7 lat a problemy wciąż te same pomimo różnych uchwał Zjazdowych...
Zjazd za pasem. Ale wbrew pozorom nie jest dla mnie najwazniejszą rzeczą kwestia tego kto zostanie na tym zjeździe wybrany. Ważniejsze jest chyba na jakie funkcje w ogóle będzie można wybierać. Nowy zjazd ma przynieść nowy statut, a raczej nowy kształt organizacji. Jak daleko pójdą te zmiany - nie wiadomo, liczmy na to, że ockniemy się i przegłosujemy taki kształt organizacji który zwalczy ileś patologii, taki który przyczyni się do tego, aby organizacja nie skurczyła się do zera. Zmian oczekiwałbym wiele, ale nie będę ich wszystkich wypisywał w jednym miejscu. Natomiast z chęcią porozmawiałbym o niektórych z nich.
Nie wiem - łudzę się ciągle, że lista ta jest dobrym miejscem na rzeczową instruktorską dyskusję o niektórych z tych zmian. Na początek proponuję jedną z ważniejszych rzeczy - kategorie członkowskie. Nie chcę pisać na razie felietonu, gdyż rozmowa w komentarzach pod artykułem jest mniej wygodna :) Mam nadzieję że podejmiecie temat.
*** Jakie mamy problemy?
Pierwszym, zdefiniowanym przeze mnie problemem - o którym zresztą już pisałem - jest fakt, iż zbiór KADRA i zbiór INSTRUKTORZY to coraz bardziej zbiory rozłączne. Mamy bardzo dużo kadry bez stopnia instruktorskiego (40% drużynowych o ile mnie pamięć nie myli), mamy też pokaźny zbiór instruktorów, którzy albo nie pełnią funkcji, albo pełnią funkcje niewychowawcze. A przecież komendant hufca może tylko "w uzasadnionych przypadkach" mianować drużynowego nie-instruktora.
Wiele spraw w związku odnosi się do grupy INSTRUKTORÓW, która obecnie obejmuje także osoby nie pełniące żadnych funkcji, a jedynie wyrażające wolę bycia w ZHP - choć nie pełnią żadnej funkcji.
Drugim problemem jest postulowane niejednokrotnie rozdzielenie funkcji wychowawczych od organizacyjnych. Czy powinniśmy tego dokonać? Czy powinny iść za tym zmiany, w choćby czynnym prawie wyborczym? I jak tą granicę poprowadzić?
*** Mam propozycję rozwiązania pierwszego problemu, z drugim mam ciągle trudności. Z jednej strony młodzi wędrownicy zostają drużynowymi bez zdobycia przewodnika. Czemu? Może nie mogą z tym zdążyć (muszą już objąć drużynę, a zdobywanie pwd trwa rok lub dłużej), a może gdzieniegdzie jest taka moda i norma, że pwd zdobywa się już w trakcie prowadzenia drużyny?
A co z osobami z zewnątrz - mam 35 lat, chcę zostać drużynowym. Czy muszę przedtem przez rok zdobywać pwd? Gdzie, w domu, z rodziną? ;) A może umożliwić zostanie instruktorem PRZED zdobyciem pwd? I tak, de facto, spora część funkcji instruktorskich to właśnie ludzie bez podkładek. Ktoś powie - "obniżasz poziom". Nie do końca. Wiem, że było to już dyskutowane, ale dla mnie wprowadzenie takiego wczesniejszego schodka wydaje się sensowne. Zostanie instruktorem następowałoby po odbyciu odpowiedniego kursu, być może też po przejściu odpowiedniej próby - jednak krótszej niż rok. Nie wiem czy miałaby to być kolejna (a raczej wczesniejsza) podkładka - wiem, niektórym Organizator i biała podkładka źle się kojarzą. Można też "obniżyć progi" pwd i pozostawić dwa realne stopnie instruktorskiego rozwoju - phm i hm (jak przed wojną). A może to "szkolenie instruktorskie" połączyć z kursem drużynowych? Nie wiem... Wiem natomiast, że z drugiej strony, chciałbym aby praktycznie NIE BYŁO możliwości mianowania nie-instruktora na funkcję instruktorską. Już teraz jest obowiązek przeszkolenia na funkcję, ale chciałbym skasowania tej furtki.
Czy takie obniżenie progu z jednoczesnym przymusem (z okresem przejściowym oczywiście) ma według was sens?
W pierwszym mailu zająłem się zdefiniowaniem problemu i próbą jasnego określenia kto jest instruktorem przez pryzmat kadry. A co z rozdziałem funkcji wychowawczych od instruktorskich? Obecnie, jak już pisałem, instruktorem jest każdy kto ma stopień instruktorski i robi cokolwiek (albo choćby wyraża wolę "bycia". Spróbujmy więc podzielić tę wielką grupę instruktorów na mniejsze grupki. Co wychodzi?
a.) Instruktorzy liniowi, wychowawczy - drużynowy (czasem przyboczni, jeśli są instruktorami), komendant szczepu / zw drużyn (nie wiem?)
b.) Członkowie władz różnych szczebli
b1) - wolontariusze
b2) - zatrudnieni
c.) Instruktorzy "pomocniczy" - wolontariusze - komendanci baz, kwatermistrzowie, itp
d.) Pracownicy pomocniczy zatrudnieni w ZHP - tak jak c, ale pobierający za to wynagrodzenie - także księgowe, itp.
Może od końca.
Punkt c., a szczególnie d. - według mnie, pełnienie takiej funkcji nie powinno automatycznie oznaczać bycia instruktorem. Co więcej, przecież wiele osób pracujących na takich stanowiskach to osoby nie będące w ogóle członkami ZHP. Więc może jedynie a. oraz b. powinno automatycznie powodować, że dana osoba jest instruktorem ZHP?
To AKTUALNIE pełniona funkcja definiuje czy nim jesteś, czy nie. Jeśli przestajesz ją pełnić, to przestajesz być instruktorem. Podejmujesz się pełnienia jej kiedyś - znowu nim zostajesz. W ten sposób instruktorami są DE FACTO osoby pełniące aktualnie funkcje, nie ma czegoś takiego jak instruktor z niezaliczoną służbą instruktorską.
Co z tymi osobami, które funkcji już nie pełnią, a chcą pomagać?
Niech pomagają. Ale członkami aktywnymi przecież już nie są. To kwestia drugorzędna, stworzenie oddzielnej organizacji typu fellowship, czy coś innego. Po co więc rozróżniłem a. i b.? Otóż moim zdaniem tylko grupa a. powinna mieć czynne prawo wyborcze. To liniowi instruktorzy powinni wybierać delegatów na zjazd i decydować o tym co dzieje się w ZHP. Grupa b. jest ważna, ale ona właściwie jest mówiąc brzydko "do roboty" i usługuje grupie a.
*** Czy ma to według was sens? Wiem, że wymaga to wywrócenia do góry nogami piramidy władzy w ZHP, władze to już nie wierchuszka której trzeba salutować i stukać obcasami, to nie "generalicja" i "komendantostwo", tylko struktury wspierające grupę a. - instruktorów liniowych. I jak widzielibyście podział na te grupy? Kto gdzie? Podziały są zawsze trudne...
g00rek
P.S. Kwestię noszenia munduru zostawmy, to inna sprawa, do rozpatrywania bardziej na płaszczyźnie emocjonalnej, zresztą nikt nikomu nie zabroni założyć munduru, nawet jak już będzie w grupie z. ;)
Nr HR-a: I/2016
Social Sharing: |