Nawigacja
hm. Gracja Bober: Kształcić znaczy oswoić odpowiedzialnie

Kształcenie = odpowiedzialne oswajanie

(Kształcić znaczy oswoić odpowiedzialnie)


Kilkanaście dni temu zakończył się kolejny kurs przewodnikowski, który miałam przyjemność organizować. Jednak był to kurs niezwykły, inny niż wszystkie ze względu na to, że po raz pierwszy przyszło mi pełnić inną rolę nić drużynowej. Jako „świeża” komendantka zgrupowania Kursów Przewodnikowskich „Cztery Żywioły” miałam wiele obaw czy podołam, czy zdążę ze wszystkim na czas.

Mimo ogromu pracy mojej i świetnego zespołu najtrudniejszym było dla mnie to, że w tym roku będę miała mniejszy kontakt z kursantami, co zawsze było dla mnie ogromną radością. Czułam, że prowadzenie pojedynczych zajęć w obu drużynach to nie to samo. Na szczęście mimo wszystkich obaw kurs dał mi niemniej mniej radości i satysfakcji a przede wszystkim poczucie dobrze wykonanego zadania. Mimo, że nie pełniłam funkcji drużynowej (komendantki kursu) usłyszałam słowa, które dały mi temat na ten tekst: „chcę być takim instruktorem jak ty”. W pierwszej chwili gdy to się słyszy człowiekowi zaczyna z radości szybciej bić serce, następnie czuje, że zrobił dobrą robotę, dopiero na końcu przychodzi uczucie strachu, Strachu związanego z odpowiedzialnością za osobę, która nas jako wzór sobie obrała. Ten strach sprawił, że zaczęłam się zastanawiać jaki powinien być kształceniowiec, jak powinien się zachowywać i czym kierować. W przemyśleniach towarzyszył mi Mały Książę oraz wspomnienia z kursów na których byłam kursantką lub kadrą.


Wszyscy dorośli byli kiedyś dziećmi, ale niewielu z nich pamięta o tym.”

Kształceniowiec jest pełnoletni, z pewnością posiada już jakieś doświadczenie. Ukończył ileś kursów, rozwijających go jako instruktora, harcerza i człowieka. Każdy kolejny kurs jest inny ale mimo to, nie towarzyszą im już takie emocje jak pierwszy odbyty kurs, któremu towarzyszyły być może euforia i strach. O tym nie do końca się pamięta, może nie chce się pamiętać. Przecież to było dawno temu, kiedy jeszcze niewiele wiedział.

I tu następuje zderzenie. Na kurs przyjeżdża 16-17 latek. W większości przypadków to jego pierwszy „ważny” kurs. Przecież w przyszłości ma zostać instruktorem. Być może przyjechał, bo ktoś mu kazał – komendant hufca, drużynowy. A może bardzo chciał - sam z siebie.

Na ile kształceniowiec jest w stanie pamiętać o tych emocjach? Na ile potrafi znaleźć się na tą chwilę w sytuacji kursanta? Być może na początku kursu odbywa się apel, ognisko lub pierwsze zajęcia. Ile w tym czasu na przywitanie się, podanie ręki lub uśmiech skierowany do każdego z nich? Czy myślałeś kiedyś o tym by zapytać o ulubioną potrawę zamiast pełnionej funkcji?


Decyzja oswojenia niesie w sobie ryzyko łez”

Kształcenie tak jak i oswajanie niesie ze sobą pewne ryzyko, ma sprawić, że kursant przestanie się obawiać tego co ma być. Stopniowo zanika brak zaufania, poczucie bycia obcym. Kursant zaczyna odnajdować się w swoim zastępie, drużynie. Zaczyna nawiązywać znajomości, dowiadywać się czegoś o innych kursantach.

Kształceniowiec od początku zakłada, że tak będzie. Wie, że istnieje coś takiego jak proces grupowy, przecież uczył się o tym na kursie i miał okazję go prześledzić „na żywo” podczas innych kursów. Wie, że nie zawsze wszyscy będą ze sobą szczęśliwi. Wie, że przyjdzie moment kiedy pojawi się burza. Czasami widząc, że drużyna tak dobrze się dogaduje sam próbuje wkładać kij w mrowisko. Czemu nie poeksperymentować, sprawdzić czy zadzieje się jak w książce, którą czytał przed kursem.. Kto wie..

Kursant zaczyna się dobrze czuć w nowym otoczeniu, poznaje zasady, ludzi, plan dnia – zaczyna się oswajać. Widzi, że razem z nim znalazło się na kursie wiele osób, pochodzących z różnych miast, drużyn. Widzi też, że wszyscy są tak jak on harcerzami i w przyszłości chcą być instruktorami. Dowiaduje się nowych rzeczy, bierze udział w dyskusjach, zajęciach, na których nie zawsze zgadza się z innymi. Wtedy dochodzi do wyczekiwanych przez kształceniowca piorunów. Kształceniowiec tego wyczekiwał, obserwował i eksperymentował. Dla kursanta to ogromne przeżycie. Szuka sojuszników, argumentów obwiniających innych a nie jego. Przestaje czuć się dobrze w grupie. Być może uznaje, że faktycznie się mylił i przyzna się do tego sam. A może dopiero w wyniku interwencji kadry burza ucichnie i wszystko wróci do normy.

Z jakimi emocjami to się wiąże? Czy kształceniowiec pamięta o rozmowie, wsparciu? Czy ogranicza się do obserwacji procesu? Czy jest w chwili gdy jest potrzebny? Czy kształceniowiec pamięta, jak bardzo kosztowny jest konflikt i ile to kosztuje jego uczestników? Czy oswajając bierze pod uwagę dobro kursanta czy chce potwierdzać wyuczone teorie?


Geograf jest zbyt ważną osobistością, by mógł sobie pozwolić na łazikowanie”

Kształceniowiec wie jakie zajęcia musi poprowadzić, przecież wszystko określa standard. Podzielił się zajęciami z pozostałymi członkami kadry kursu. Przygotowuje zajęcia, zbiera materiały, przygotowuje pytania, które mają sprawić, że kursant powie to czego on oczekuje. Kształceniowiec jest nauczycielem i obserwatorem. Czy tego oczekuje kursant?

Kursant uczestniczy w zajęciach, przecież jest to warunkiem ukończenia kursu. Nie może pozwolić sobie na „oblanie”. Mimo, że czasem ciążą mu powieki stara się uważnie słuchać i wykonywać polecenia. Zaczyna rozumieć o co chodzi w poruszanych tematach. Odpowiada na pytania tak jak podpowiada mu serce czy rozum? Ile w tych odpowiedziach jest szczerości a ile chęci spełnienia oczekiwań kształceniowca?

Kurs jest pełen różnych form a może wszystko dzieje się w harcówce? Czy myślałeś kiedyś o tym podczas przygotowywania zajęć? Czy zawsze obierasz rolę nauczyciela czy planując zajęcia pamiętasz o zasadach dobrej zbiórki? Bo czym innym są zajęcia jak nie zbiórką tylko inną? Czy bierzesz udział w życiu drużyny kursowej czy jesteś tylko od poprowadzenia zajęć? Czy formy, które stosujesz zaskakują, pozwalają zrozumieć to co chcesz przekazać? Czy uczą, angażują każdego?

Kształceniowcu, ile wkładasz w to serca, w jakim stopniu w tym kursie uczestniczysz? Czy pozwalasz sobie na szaleństwa?

 

Należy wymagać tego, co można otrzymać. Autorytet opiera się na rozsądku.”

Kształceniowiec jest na kursie po to by kursanta czegoś nauczyć. Kursant powinien wiedzieć, że „nauczyciel” poświęca swój czas po to by kursant w przyszłości został instruktorem. Kursant powinien go szanowac za to, że jest, mówić Czuwaj! i być aktywny na jego zajęciach, w końcu to kurs.

Kursant bacznie obserwuje, zbiera informacje, słucha. Nawet wtedy gdy wydaje się, że jest skupiony na zadaniu. Ma na kursie do czynienia z wieloma osobami, kształceniowacami, którzy być może zainspirują go do czegoś lub naucza nowej gry, ćwiczenia, które będzie w sam raz do przeprowadzenia na zbiórce drużyny. Kursant stara się nawiązać kontakt z kadrą kursu. Chętnie by podzielił się swoimi uwagami, doświadczeniami oraz przemyślaniami. Ma kilka pytań na które szuka odpowiedzi.. Ale czy się odważy? Czy kształceniowiec w jego oczach jest osobą, z którą można o tym porozmawiać?

Kształceniowcu, na czym budujesz swój autorytet? Czy chcesz by traktowano się jako autorytet, czy zachowujesz się jak on? Kim dla ciebie jest autorytet? Kiedyś napisano: „Poznaje się tylko to, co się oswoi”. Czy ty potrafisz oswajać?


Musisz być odpowiedzialny za to co oswoiłeś”

Kształceniowiec wypełnia swoje obowiązki, podnosi swoje kompetencje, uczy się od innych członków kadry, spędza czas z kursantami. Podczas planowania zajęć pamięta o zamierzeniach, bo przecież one określają jaki kursant ma być, co ma wiedzieć i umieć. Na zakończenie kursu rozdaje dyplomy, gratuluje prawdopodobnie wszystkim ukończenia kursu i życzy powodzenia. Kolejny kurs jest zakończony. Pozostaje posprzątać i zewaluować kurs z kadrą. Przecież wnioski są bardzo ważne a błędy uczą.

Kursant nie wierzy, że to już koniec kursu. Że za chwilę wróci do domu, do drużyny. Żegna się z członkami drużyny, wspomina dobre i złe chwile. Być może uroni łzę, bo przecież tych kilka dni sprawiło, że przypadkowe osoby stały się drużyną.

Kończy się bajka zwana kursem. Kursantów czeka zetknięcie się z rzeczywistością. Na ile starczy energii pozyskanej na kursie, na ile w osiągnięciu celów pomoże entuzjazm i trochę wiedzy zdobytej podczas zajęć?

Ile w Tobie kształceniowcu jest partnera, który całym sobą jesteś na kursie. Tak, wiem, że jest to ogromny koszt ale czy nie warto? Czy udaje Ci się utrzymać kontakt z kursantami, z którymi pracowałeś? Może udało Ci się kiedyś spotkać z nimi na rajdzie lub innym szkoleniu. Czy mieliście o czym rozmawiać? Czy było to miłe spotkanie? Czy udało im się zrealizować swoje cele, o których mówili na kursie, pisali w ankietach? Zadałam bardzo dużo tych pytań i doskonale wiem, że nie wszystkie są proste. Bo nikt nigdy nie powiedział jaki ma być kształceniowiec. Nie istnieje żaden kodeks kształceniowca. A co gdyby istniał? Czy to by ułatwiło naszą służbę? Jak by miał brzmieć? Kim ma być kształceniowiec? Nauczycielem, partnerem, starszym bratem. Ma uczyć, wskazywać czy podpowiadać?

Za każdym razem kiedy „biorę” się za kurs zastanawiam się nad tym na ile uda mi się być częścią tego wydarzenia, czy swoim działaniem, postawą a nie ślepym opieraniem się na standardzie sprawię, że ten kurs będzie dla kursanta miłym przeżyciem, które utwierdzi go w tym, że chce być instruktorem w naszej organizacji. Dla mnie bardzo ważne są nie tylko obserwacje ale także relacje i rozmowy. Staram się za każdym razem przeżywać kurs jak za pierwszym razem i pamiętać, że: „Dobrze widzi się tylko sercem, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”.

 

hm. Gracja Bober HR

Szefowa Międzyhufcowego ZKK „Kuźnia” Hufców Bystrzyca Kłodzka, Kłodzko, Łagiewniki

Hufiec Łagiewniki / Chorągiew Dolnośląska

gracja.bober@zhp.net.pl

 

 

 

 

Nr HR-a:  I/2015 Numer Specjalny - Kształcenie



Social Sharing: Facebook Google Tweet This

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.