- Drukuj
- 11 wrz 2020
- Kształcenie Mistrzów Harców
- 1346 czytań
- 0 komentarzy
"Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono” - pisała polska noblistka, Wisława Szymborska w wierszu poświęconym pamięci Ludwice Wawrzyńskiej. Choć tam sytuacja była inna, choć chodziło o poświęcenie swoich planów, marzeń, wreszcie życia, by pomóc bez zastanowienia, bo tak po prostu było trzeba - uratować czwórkę dzieci z pożaru - te słowa z uporem wracały do mnie przez cały czas pandemii. Czułam mocno, właściwie od pierwszych chwil lockdownu, że sytuacja, w której znaleźliśmy się jako ludzie i jako instruktorzy harcerscy to sytuacja ogromnej próby. Sprawdzian nie tylko naszej gotowości do działania, ale też realnego przygotowania do tego działania. Sprawdzian wreszcie dla rozumienia istoty harcerstwa i najważniejszego z jego celów: wspierania rozwoju młodych ludzi i kształtowania ich charakterów w taki sposób, by w życiu kierowali się określonymi wartościami, by byli ciekawi świata i na ten świat wrażliwi, by potrafili samodzielnie, krytycznie i kreatywnie myśleć, szukając rozwiązań a nie poddając się problemom. By w końcu, nie ulegając zniechęceniu podejmowali próby odważnego działania, szukając w przeszkodach szans i możliwości i w ten sposób realnie kreując rzeczywistość wokół siebie i współczesny świat.
Paradoksalnie dzisiaj, po pół roku od wprowadzenia bardzo ostrego początkowo reżimu sanitarnego, patrzę na sytuację pandemii jako swego rodzaju szansę dla harcerstwa. Być może potrzebowaliśmy takiego ostrego i niespodziewanego kryzysu, by zdać sobie sprawę z tego, co działa, a co nie. Gdzie leży sedno i podłoże wielu problemów, z którymi dzisiaj w ZHP się borykamy: odpływu instruktorów i dzieci, wychowawczej nieskuteczności, organizacyjnej niemocy, braku odpowiedzialności za siebie, innych, organizację, ruch czy świat - rozumiany zarówno lokalnie jak i globalnie. Sytuacje kryzysowe mają to do siebie, że obnażają wszystkie niedociągnięcia, błędy i nieprawidłowości, jednocześnie uwypuklając to, co dobre. Tak, moim zdaniem pandemia nie była czasem zawieszenia harcerskiej działalności, ale czasem próby. Jak z niej, jako instruktorzy wyszliśmy?
Pandemia i szczególnie mocny zwłaszcza w pierwszych dniach lockdownu przekaz medialny nakrecający ogólną spiralę strachu sprawiły, że wielu z nas zadało sobie pytanie “Co teraz? Co robić? Jak żyć, pracować, harcować?” To nie jest pytanie zaskakujące. Pewnie każdy z nas nie raz w swoim życiu stanął przed takimi dylematami. Kiedyś, gdy sama siebie o to pytałam w czasach, w których wizja pandemii jawiła się raczej w kategoriach fantastyki niż realnego problemu, jeśli w ogóle ktoś myślał o takiej ewentualności - w co wątpię, podzieliłam się swoimi wątpliwościami z osobą, która jest nie tylko przyjacielem, ale i harcerskim mentorem. Usłyszałam wtedy, że przecież ja doskonale wiem, co powinnam zrobić, bo jestem harcmistrzynią i wystarczy, zę sięgnę po ideę stopnia - tam znajdę odpowiedź. To było dla mnie odkrycie, które w dobie pandemii okazało się niezwykle pomocne. Co robić? Jak pracować? Jakie przyjąć postawy i jakie działania podjąć? Odpowiedzi od początku mieliśmy podane na tacy - wystarczyło tylko do nich wrócić…
PRZEWODNICZKA/PRZEWODNIK: Swoją postawą propaguje harcerski system wartości wynikający z Przyrzeczenia i Prawa Harcerskiego. Poznaje siebie i motywy swojego postępowania. Pracuje nad własnymi słabościami i rozwija zdolności. Jest wzorem dla harcerzy. We współdziałaniu z dziećmi i młodzieżą znajduje radość, umie być starszym kolegą i przewodnikiem. Bierze aktywny udział w życiu drużyny, świadomie stosując metodę harcerską i wykorzystując przykład osobisty do realizacji celów wychowawczych. Ma poczucie odpowiedzialności za pracę i powierzoną grupę. Współtworzy hufcową wspólnotę. Ma świadomość wychowawczej roli służby w harcerstwie.
Odpowiedzialność! Tak wiele mówiło się, także w harcerskim internecie o tym, byśmy podczas pandemii byli odpowiedzialni - za siebie, swoich bliskich i swoich podopiecznych. Przekaz był silny i jasny: chroń innych, zostań w domu. Czy jednak tylko tak realizować trzeba odpowiedzialność za pracę i powierzoną grupę, o której mowa w cytowanej wyżej idei stopnia? A może jednak warto patrzeć szerzej, głębiej, wrócić do sedna?
Jako instruktorzy odpowiedzialni jesteśmy za wspieranie wszechstronnego rozwoju powierzonych nam dzieci i młodzieży, za kształtowanie ich charakterów i stawianie im wyzwań, za wychowanie wreszcie. W realizacji tego wszystkiego wspiera nas HSW: ideał wychowawczy, metoda harcerska i program. I to się nie zmieniło, ani w czasie totalnej niemal izolacji, ani w czasie “odmrażania” harcerstwa. Ani teraz, gdy próbujemy przystosować się do działania w nieco zmienionym jednak świecie. Instruktor, drużynowy i każdy inny, kto drużynowego ma wspierać, powinien przede wszystkim zadać sobie pytanie o to, jak zachować ciągłość pracy wychowawczej i realizacji programu, by w sposób bezpieczny i odpowiedzialny zrealizować wcześniej stawiane sobie cele. To też jest odpowiedzialność. Za swoją instruktorską pracę i za powierzoną grupę.
Można było pójść na łatwiznę - przenieść się do rzeczywistości wirtualnej i od czasu do czasu zobaczyć się z drużyną na teamsach. Można było jeszcze łatwiej - zawiesić działalność, dać sobie odpocząć, zrobić urlop od harcowania. Można było inaczej... Zostawić zaszyfrowane wiadomości z pewną tajemniczą misją zdobywców kosmosu (bo przecież akurat astronauta musi umieć radzić sobie samodzielnie w izolacji od innych, prawda?) w skrzynkach pocztowych zuchów, żeby podtrzymać w nich zew przygody, ciekawości świata i gotowości do działania - tak, jak zrobił to znajomy drużynowy, chcąc kontynuować pracę z cyklem sprawnościowym. Albo wysłać harcerzom koordynaty miejsca ukrytej wiadomości z kolejnymi zadaniami do realizacji w pobliskim parku - gdy już dzieci mogły wychodzić na spacery - by przeprowadzić grę, zaangażować zastępy i przybliżyć członków drużyny do zdobycia kolejnych stopni, dostosowując formę do zmieniającej się sytuacji. Albo zorganizować wędrowników tworząc lokalne “pogotowie pandemiczne” - do robienia zakupów, wyprowadzania psów - zorganizowane tak, by było bezpiecznie: z maseczkami, ciągłą dezynfekcją rąk, wykorzystaniem dostępnych narzędzi i ograniczeniem kontaktu z innymi ludźmi, ale wypływające z wędrowniczej potrzeby niesienia pomocy tam, gdzie jest ona potrzebna. Oddolne inicjatywy, potrzeba zachowania ciągłości pracy wychowawczej w sposób, który będzie bezpieczny i odpowiedzialny dowiodły, że ruch harcerski wciąż jest silny, nawet jeśli cały świat, a czasem, co jest wnioskiem niezwykle przykrym, organizacja, przeszkadza, zamiast pomagać…
PODHARCMISTRZYNI/PODHARCMISTRZ: Określa kierunki swojego rozwoju i je realizuje. Pracuje nad własnymi słabościami, przełamując je. Przykładem osobistym świadomie i pozytywnie oddziałuje na otoczenie. Rozumie ludzi i otaczającą go rzeczywistość – reaguje na ich potrzeby. Systematycznie stosuje służbę jako narzędzie harcerskiej pracy wychowawczej. Potrafi zauważyć sytuacje problemowe i je rozwiązywać. Umie spojrzeć na nie szerzej, niż tylko z perspektywy własnego środowiska. Buduje swój autorytet. Doskonali swą wiedzę i umiejętności wychowawcze. Dzieli się nimi z kadrą. Świadomie i konsekwentnie stosuje metodę harcerską. Pracuje w zespole instruktorskim. Ma własny pogląd na sprawy nurtujące jego środowisko harcerskie. Wzmacnia tożsamość harcerstwa.
Pandemia w wielu z nas wywołała skrajne emocje: strach przed zachorowaniem a być może nawet śmiercią (podsycany przez medialne zatrważające często doniesienia), obawy i silny opór przed zmianą i wrzuceniem nagle w zupełnie nieznaną rzeczywistość, złość na to, że wszystkie tak misternie snute plany nie mogą być zrealizowane, zniechęcenie brakiem możliwości działania, poczucie ograniczenia wolności na różnym poziomie albo gniew na innych ludzi, którzy do pandemii i obowiązujących zasad mają zupełnie inne podejście. Obserwacja tych emocji mogła stać się świetną lekcją o sobie samym. Dla wielu z nas to była okazja, by dotknąć najważniejszego i odpowiedzieć sobie szczerze na pytanie, co nami w życiu kieruje, co jest naszą siłą a co słabością. czy potrafimy poradzić sobie ze strachem i nauczyć się z nim żyć, czy raczej chowamy głowę w piasek, bojąc się odważnego podjęcia działań, mydląc sobie oczy, że przecież nie muszę, bo lockdown, bo zdalnie, bo zasady tak skomplikowane, że to nie ma sensu, bo przecież ja w trosce o swoich podopiecznych. Czy na pewno? A może warto było jednak zadać sobie pytanie, jak działać harcersko mądrze, odpowiedzialnie, nie bez strachu, ale szanując go w sobie i innych, jednocześnie szukając rozwiązań bezpiecznych i szanujących emocje i potrzeby innych?
Bo pandemia i prowadzenie harcerskiej działalność w jej warunkach stała się także doskonałym sprawdzianem naszej instruktorskiej empatii i tego, czy pracując w zespole potrafimy skonfrontować się z potrzebami, obawami i oczekiwaniami innych. Czy zamiast narzucać swoje zdanie i swoje rozwiązania jesteśmy w stanie otworzyć się na innego człowieka i wspólnie wypracować rozwiązania, które będa prawdziwie nasze wspólne? Na które wszyscy się zgodzą i dzięki temu z takim samym zapałem będą realizować. Dla tych, którzy podjęli się tego trudu była to wielka lekcja pokory - dla mnie, jako komendantki kursu organizowanego w ramach letnich kursów instruktorskich chorągwi opolskiej dziejącego się w dobie pandemii, dla komendy tegorocznej Kąpieli Metodycznej zorganizowanej z rozmachem przez RPM Ręka Metody, dla drużynowych, komendantów szczepów i hufców, którzy skonfrontować musieli się nie tylko ze swoim lękiem, ale z lękiem instruktorów, harcerzy i zuchów, i ich rodziców. Trudne, lecz piękne doświadczenie, z którego można wyjść silniejszym, mądrzejszym i bardziej świadomym swojej instruktorskiej roli.
HARCMISTRZYNI/HARCMISTRZ: Dba o swój wszechstronny rozwój. Stara się dotrzeć do prawdy o sensie życia. Konsekwentnie realizuje swoje cele życiowe. Osiągnął założoną przez siebie dojrzałość w życiu rodzinnym, zawodowym i społecznym. Kreuje rzeczywistość. Jest znaczącą osobowością w zespole instruktorskim, z którym aktywnie pracuje w środowisku swojego działania. Dzieli się własnymi doświadczeniami życiowymi i wychowawczymi i przekłada je na trwały dorobek. Po mistrzowsku stosuje harcerski system wychowawczy. Ma dużą wiedzę i umiejętności w zakresie samodzielnego kierowania zespołem. Potrafi inspirować i organizować swoje środowisko do potrzebnego społecznie działania. Wpływa na oblicze harcerstwa, buduje jego tożsamość. Jest wzorem dla instruktorów.
Inspirowanie innych i organizowanie do działania w czasie, gdy samemu ciężko jest odnaleźć się w nowej, nieznanej rzeczywistości jest trudne. Nie bez przyczyny to zadanie na poziomie mistrzyni i mistrza. Prawdziwa Próba Wodza, która wymaga dotknięcia sedna i odpowiadania sobie na każdym kroku na fundamentalne pytanie PO CO? Odwracania się w stronę misji harcerstwa, rozumienia jej i podejmowania działań, które przybliżą do jej realizacji. Ciągłe wychodzenie od celu przy jednoczesnej ogromnej wrażliwości na potrzeby i warunki zmieniającego się świata. Nieustanna dbałość o to, by harcerstwo było tym, czym być powinno: ruchem inspirującym młodych ludzi do przeżywania przygód, podejmowania wyzwań i szukania odpowiedzi na pytania najważniejsze: kim jestem, dokąd zmierzam, jak mogę być jutro lepszy, niż jestem dzisiaj i jak dzięki temu mogę pozytywnie wpływać na świat, jednocześnie traktując go z pokorą i szacunkiem? I by właśnie tak było postrzegane.
Harcmistrzynie i harcmistrzowie działający na wszystkich poziomach organizacji stanęli przed ogromnym wyzwaniem. Trzeba było (i nadal trzeba) sobie odpowiedzieć na pytanie nie o to, co robimy, bo przecież to doskonale wiemy (wychowujemy!), ale o to, jak to robić w kryzysowych, pandemicznych warunkach. Jak działać harcerską metodą, gdy okoliczności każą wyjść z utartych torów i poza znane schematy? Dla wielu był to sprawdzian rozumienia metody i istoty harcerstwa, elastyczności i odwagi działania przy jednoczesnym koncentrowaniu się na wartościach, które przecież niezależnie od okoliczności pozostają niezmienne. Kto wyszedł z tej próby zwycięsko?
Dzisiaj, po pół roku działania w pandemii i obserwacji harcmistrzowskich postaw wielu znanych mi osobiście lub tylko z internetu instruktorów wierzę, że choć organizacja, co stwierdzam ze smutkiem, nie udźwignęła ciężaru pracy w kryzysie, ruch harcerski wciąż jest żywy. To praca tych wszystkich, którzy potrafili odważnie konfrontując się ze swoimi obawami, powiedzieć sobie: DZIAŁAJMY! Dajmy naszym zuchom, harcerzom, wędrownikom i instruktorom to, po co do nas przyszli - przygodę; przestrzeń do rozwoju fizycznego, emocjonalnego, intelektualnego, społecznego i duchowego; inspirujące do przejmowania inicjatywy wyzwania. To praca tych, którzy popatrzyli szeroko i w pandemii znaleźli szansę do wykorzystania nowych technologii nie po to, by utrzymać harcerstwo i zastąpić tradycyjne harce tymi internetowymi, ale po to, by je wzbogacić o nowe formy i sprawić, by tradycyjne, metodyczne harcowanie było bezpieczne - twórców nowych “pandemicznych” sprawności, organizatorów konferencji, które mimo, że online stworzyły warunki do harcmistrzowskiej wymiany poglądów i wzmacniania poczucia harcerskiej tożsamości (jak czerwcowa konferencja o Prawie Harcerskim). I tych, którzy znaleźli w sobie odwagę, by odpowiedzieć na pytanie nie o to, czy organizujemy obóz, kurs, biwak lub nawet zwykłą zbiórkę, ale o to, jak to zrobić, żeby pojechać i przeżyć ten czas mocno i bezpiecznie, wykorzystując warunki pandemii do oddziaływania wychowawczego - wzmacniania postawy samodzielnego myślenia, wrażliwości na potrzeby innych, odważnego działania, ciekawości świata czy stawiania sobie wyzwań.
* * *
Dzisiaj, w początkach kolejnego roku harcerskiego wiele komend analizuje sytuację i liczy “pandemiczne straty”. Bo to, że pandemia wywarła wpływ na liczebność jednostek i motywację kadry, jest faktem, którego ukryć się nie da. Paradoksalnie jednak mam przekonanie, że właśnie ów pandemiczny kryzys, z którym przyszło nam się zmierzyć przez ostatnie pół roku i z którym wciąż się mierzymy jest dla harcerstwa i harcerskich instruktorów czymś niesamowicie dobrym. Na kursach wciąż powtarzamy, że wyjście ze sfery komfortu wzmacnia rozwój, popycha do szukania niebanalnych, odważnych rozwiązań, do podejmowania działań. Pandemia naszym poczuciem komfortu zachwiała bardzo. I dobrze, bo być może właśnie takiego harcerskiego otrzeźwienia było nam potrzeba.
“Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono” - być może jako instruktorzy stoimy dziś przed jeszcze jedną Próbą Wodza. Kto wie, może najtrudniejszą, bo wymagającą uczciwości i pokory wobec samego siebie. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie o to, czego sami o sobie dowiedzieliśmy się w trakcie pandemii? I czy jesteśmy z tego zadowoleni? I jeszcze, czy odpowiedź pozwala nam z dumą i honorem nosić granatową, zieloną, czerwoną podkładkę? A jeśli nie to, czy chcemy i znajdziemy w sobie siłę, by podjąć trud, aby to zmienić?
Druhno, Druhu, czy masz odwagę podejść do tej próby?
hm. Elżbieta Noga
Social Sharing: |