- Drukuj
- 31 sty 2025
- Wędrownicze rozmyślania
- 8 czytań
- 0 komentarzy
Nasz współlny Szlak - Wędrujący Płomień, wspomnienie o Skrzętnym Gawronie
Tego tekstu miało nie być. W planach był zlot FHZ-tu w Krakowie i wspólne świętowanie XV-lecia Zielonej 25. Życie jednak napisało jak zwykle własny scenariusz...
Czesława poznałem w 2005 roku. Do dziś bardzo dobrze pamiętam nasze pierwsze spotkanie, które zaaranżował Chytry Żubr. Byłem świeżo po wojsku i miałem wracać do działalności harcerskiej. Czekałem na boisku szkolnym, obok wejścia do harcówki krakowskiej Dziewiętnastki. Przyjechał wtedy swoim starym „maluchem” - lekko spóźniony, zabiegany, ale zawsze dotrzymujący danego słowa. Na głowie zawsze miał wiele spraw, które tylko w sobie znany sposób potrafił ogarnąć – taki właśnie był Skrzętny Gawron.
Tak rozpoczęła się nasza znajomość i moja służba instruktorska, przy której Czesiek zawsze był obecny. Był opiekunem moich prób na stopnie: przewodnika, Harcerza Rzeczypospolitej i podharcmistrza. Do tej pory mam w pamięci moment, kiedy miałem problem z realizacją jednego z zadań. Miałem stworzyć nowe środowisko harcerskie w miejscu, gdzie harcerstwo wcześniej nie działało. Po kolejnym nieudanym zaciągu „złapałem doła”, ale on przekonał mnie żebym się nie poddawał i spróbował jeszcze raz. Posłuchałem go, czego efektem jest moja Zielona 25.
Zawsze „kibicował” naszej młodej drużynie, będąc jej przyjacielem i „Ojcem Chrzestnym”. Kiedy w drodze na pielgrzymkę harcerską zastanawialiśmy się nad nazwą, swoim zwyczajem wtrącił się i rzucił: „A po co tworzyć byty? Macie numer? Macie barwy? Przed wojną nie wymyślano nazw drużyn na siłę. Zobaczcie! Stare dobre drużyny: Czarna 13, Brązowa 14, Szara 7... No po co tworzyć byty? Po co?” Po raz kolejny miał rację.
Współpracowaliśmy też w Wydziale Specjalności GK ZHP. Podczas gdy on zajmował się swoim ukochanym lotnictwem, ja odpowiadałem za harcerskie drużyny pożarnicze. Nie ukrywam, że nie garnąłem się zbytnio do objęcia tej funkcji, ale zostałem do niej przekonany w jedyny w swoim rodzaju sposób: „ Paweł! Nie denerwuj mnie proszę. Ty znasz się na tym pożarnictwie. A jak tego nie weźmiesz, to dadzą mi do wydziału nie wiadomo kogo i będę musiał się męczyć. Chyba mi tego nie zrobisz?” I w ten oto sposób, na jedną kadencję, stałem się „nosicielem skórzanego sznura”.
Specjalności i pokrewieństwo środowisk to tylko niewielka część na naszym wspólnym szlaku. Był przecież jeszcze Krąg Płaskiego Węzła, „HaeR” i wiele innych form, o których mógłbym wspominać.
Wspominając Cześka nie wolno pominąć ważnej kwestii, a mianowicie Prawa Harcerskiego, którym żył i o które do końca walczył. Z tą kwestią wiąże się nierozerwalnie jego stosunek do harcerskiego braterstwa. Sprawa była prosta: jeżeli żyjesz Prawem – jesteś harcerzem, bez względu na przynależność organizacyjną. Piszę to z perspektywy renegata, któremu w pewnym momencie zabrakło siły na „walkę z wiatrakami”, więc postanowił robić dobrą harcerską robotę poza ZHP. Gdy po formalnym rozwiązaniu Zielona 25 wznowiła pracę w małej niezależnej organizacji, Czesław nie odciął się od nas – jego wsparcie odczuwaliśmy na każdym kroku. Wspierał nas na duchu w trudnych chwilach, kiedy na Niezależną Komisję Instruktorską i tworzącą się Federację Harcerską „Zarzewie” wylewał się w internecie tzw. „hejt” i określenia, których ze względu na Prawo Harcerskie cytować nie przystoi.
Gdy rozmawialiśmy po raz ostatni, rozmawialiśmy o planowanym na 2024 rok zlot FHZu w Krakowie. Powiedział wtedy, że jeżeli tylko zdrowie mu pozwoli, to postara się być... Niestety nie pozwoliło.
Skrzętny Gawron Czesław Przybytek – harcmistrz, Harcerz Rzeczypospolitej, Dziewiętnastak – mój instruktorski mentor, któremu tym tekstem chciałbym za wszystko podziękować. Piszę te słowa w momencie, gdy otwieram swoją próbę harcmistrzowską.
Czuwajcie Druhowie, bo nie znacie dnia, ani godziny...
/-/ Wędrujący Płomień
Social Sharing: |