Nawigacja
Maciej Pietraszczyk: W kontekście społecznym
- Drukuj
- 30 gru 2009
- O Ruchu Harcerskim
- 14050 czytań
- 24 komentarze
- Wystarczająco długo mam do czynienia z tą firmą, by poznać funkcjonujące tu bzdury - mówi. - Nie myślałem jednak, że pastisz, który piszę, z założenia dziejący się w nieokreślonej przyszłości, zostanie tak szybko wyprzedzony przez rzeczywistość. Odkąd pamiętam, zawsze brakowało pieniędzy i trzeba było kombinować; ludzie narzekali na marazm i beznadzieję, ale nic z tym nie robili, przyzwyczaili się, że tak musi być. Każdy policjant powie, że policja jest zbiurokratyzowana - mimo to nie ma chęci, by to zmienić.
On próbował coś zrobić, dostrzegał możliwość zmiany całego systemu Policji i proponował, by skorzystać ze wzorów brytyjskich, gdzie są konkursy na stanowiska i obowiązuje kadencyjność, a każdy szef jest rozliczany z powierzonych zadań. Ale to głos wołającego na puszczy, więc, póki co, pozostaje mu pisać Pamiętnik.
(A. Wicik "Pamiętnik antyterrorysty", Policja 997, styczeń 2009)
Znamy skądś tę scenkę? Chyba nawet zbyt dobrze. Marazm, beznadzieja, zbiurokratyzowanie, na które wszyscy narzekają, ale prawie nikt nie ma odwagi podjąć jakiejś próby zmiany. To wypisz-wymaluj sytuacja w naszym Związku. Ale artykuł z miesięcznika "Policja 997" nie dotyczy ZHP. Dotyczy polskiej Policji.
Kiedy dyskutujemy nad kondycją ZHP powołujemy się na wspaniałe wzory zagraniczne. Tak, warto przyjrzeć się jak oni to robią. Warto skopiować dobre wzory. To jest dobra droga.
W tych analizach pomijamy jednak często kontekst społeczny. Ignorujemy fakt, że pewne negatywne zjawiska nie dotyczą tylko Związku Harcerstwa Polskiego, ale drążą wszystkie aspekty polskiego życia. Marazm, beznadzieja, biurokracja, zadufanie i arogancja przełożonych, mentalność bizantyjska to wszystko pojawia się tak w ZHP, jak i w Policji, w wojsku, w urzędzie miejskim i prywatnych firmach. Podobnie jak coraz większa apatia ludzi nie wierzących, że cokolwiek da się jeszcze zmienić.
Porównujemy - i słusznie - liczebność skautingu brytyjskiego i polskiego harcerstwa, ale ignorujemy przy tym skalę zaangażowania społecznego młodych Brytyjczyków i Polaków, które są niewspółmierne. Pomijamy milczeniem jaki jest w Polsce społeczny odbiór pracy wolontariackiej, która często uważana jest za "frajerstwo". Pytanie: "A co wy z tego harcerstwa macie?" jest dość częste i równie częste jest niedowierzanie, gdy odpowiadamy, że nic. Pytanie takie w Wielkiej Brytanii by wogóle nie padło, a osoba działająca społecznie cieszyłaby się szacunkiem zarówno w szkole, jak i w pracy, jak i w swoim środowisku społecznym. Tam nie wypada nie działać społecznie.
Ten "materialistyczny i goniący za pieniądzem" Zachód okazuje się niejednokrotnie bardziej prospołeczny i altruistyczny, niż rzekomo pełni wartości mieszkańcy kraju nad Wisłą, którzy -parafrazując Piłsudskiego - chętnie mieliby wartości, "byleby nie kosztowały więcej, niż jeden grosz i kroplę krwi". Sumienie klajstrujemy jednorazową akcją Jurka Owsiaka, który robi chociaż tyle dobrego, że przynajmniej raz w roku ofiarność nie jest traktowana jak frajerstwo.
Żeby zmienić sytuację w ZHP nie wystarczy zmienić władze. Także zmiana struktury niewiele da. Początkiem musi być przeoranie świadomości każdego pojedynczego człowieka: nauczyciela, rodzica, szefa firmy, rektora. Uświadomienie im, że udział w pracy harcerskiej, to nie fanaberia, rozrywka i zabicie wolnego czasu, ale inwestycja w przyszłość dziecka. To nauczenie młodego człowieka jak być dobrym, twórczym pracownikiem i jak być dobrym sprawiedliwym i kompetentnym szefem. Jak pracować nad sobą i jak postępować z innymi. Jak osiągać wielkie życiowe cele bez rezygnowania z życia osobistego, rodzinnego i wartości.
Społeczna marginalizacja harcerstwa służy tylko i wyłącznie tym, którzy dzięki temu w ciszy gabinetów żerują na pracy wychowawców.
Program zmian musi obejmować nie tylko restrukturyzację, wymianę pokoleniową oraz rewizję metody i programu. Jego częścią musi być także gigantyczna akcja edukacyjna nastawiona z jednej strony na uświadomienie społeczeństwu jak ważnym elementem dla polskiego życia jest kształtowanie postaw według harcerskich wartości. Z drugiej uświadomienie drużynowym, że pracując wychowawczo tak naprawdę kształtują przyszłość swojego kraju. I chodzi tu nie tyle o jednolite mundury, ale o powszechną świadomość wartości naszej pracy wychowawczej, świadomość, która była faktem jeszcze 10 lat temu! Tylko, że wtedy drużynowym na kursach zamiast wielu mądrych słów wpajano proste "Siedem Głównych Zadań Drużynowego".
Harcerstwo, stanowiące genialną syntezę dwóch wielkich tradycji polskich: romantycznej i pozytywistycznej (w szerokim rozumieniu) od zarania miało właśnie tę ambicję, by dokonać moralnej rewolucji w społeczeństwie. Rewolucji, która przekształci społeczeństwo zastraszonych niewolników w naród wolnych obywateli. Taki sens miały słowa Andrzeja Małkowskiego: Idziemy jak fala zalać polski świat.
Może czas, by fala przestała się cofać?
phm. Maciej Pietraszczyk
-------------------------------------------------
Nr HR-a: 6/2009
On próbował coś zrobić, dostrzegał możliwość zmiany całego systemu Policji i proponował, by skorzystać ze wzorów brytyjskich, gdzie są konkursy na stanowiska i obowiązuje kadencyjność, a każdy szef jest rozliczany z powierzonych zadań. Ale to głos wołającego na puszczy, więc, póki co, pozostaje mu pisać Pamiętnik.
(A. Wicik "Pamiętnik antyterrorysty", Policja 997, styczeń 2009)
Znamy skądś tę scenkę? Chyba nawet zbyt dobrze. Marazm, beznadzieja, zbiurokratyzowanie, na które wszyscy narzekają, ale prawie nikt nie ma odwagi podjąć jakiejś próby zmiany. To wypisz-wymaluj sytuacja w naszym Związku. Ale artykuł z miesięcznika "Policja 997" nie dotyczy ZHP. Dotyczy polskiej Policji.
Kiedy dyskutujemy nad kondycją ZHP powołujemy się na wspaniałe wzory zagraniczne. Tak, warto przyjrzeć się jak oni to robią. Warto skopiować dobre wzory. To jest dobra droga.
W tych analizach pomijamy jednak często kontekst społeczny. Ignorujemy fakt, że pewne negatywne zjawiska nie dotyczą tylko Związku Harcerstwa Polskiego, ale drążą wszystkie aspekty polskiego życia. Marazm, beznadzieja, biurokracja, zadufanie i arogancja przełożonych, mentalność bizantyjska to wszystko pojawia się tak w ZHP, jak i w Policji, w wojsku, w urzędzie miejskim i prywatnych firmach. Podobnie jak coraz większa apatia ludzi nie wierzących, że cokolwiek da się jeszcze zmienić.
Porównujemy - i słusznie - liczebność skautingu brytyjskiego i polskiego harcerstwa, ale ignorujemy przy tym skalę zaangażowania społecznego młodych Brytyjczyków i Polaków, które są niewspółmierne. Pomijamy milczeniem jaki jest w Polsce społeczny odbiór pracy wolontariackiej, która często uważana jest za "frajerstwo". Pytanie: "A co wy z tego harcerstwa macie?" jest dość częste i równie częste jest niedowierzanie, gdy odpowiadamy, że nic. Pytanie takie w Wielkiej Brytanii by wogóle nie padło, a osoba działająca społecznie cieszyłaby się szacunkiem zarówno w szkole, jak i w pracy, jak i w swoim środowisku społecznym. Tam nie wypada nie działać społecznie.
Ten "materialistyczny i goniący za pieniądzem" Zachód okazuje się niejednokrotnie bardziej prospołeczny i altruistyczny, niż rzekomo pełni wartości mieszkańcy kraju nad Wisłą, którzy -parafrazując Piłsudskiego - chętnie mieliby wartości, "byleby nie kosztowały więcej, niż jeden grosz i kroplę krwi". Sumienie klajstrujemy jednorazową akcją Jurka Owsiaka, który robi chociaż tyle dobrego, że przynajmniej raz w roku ofiarność nie jest traktowana jak frajerstwo.
Żeby zmienić sytuację w ZHP nie wystarczy zmienić władze. Także zmiana struktury niewiele da. Początkiem musi być przeoranie świadomości każdego pojedynczego człowieka: nauczyciela, rodzica, szefa firmy, rektora. Uświadomienie im, że udział w pracy harcerskiej, to nie fanaberia, rozrywka i zabicie wolnego czasu, ale inwestycja w przyszłość dziecka. To nauczenie młodego człowieka jak być dobrym, twórczym pracownikiem i jak być dobrym sprawiedliwym i kompetentnym szefem. Jak pracować nad sobą i jak postępować z innymi. Jak osiągać wielkie życiowe cele bez rezygnowania z życia osobistego, rodzinnego i wartości.
Społeczna marginalizacja harcerstwa służy tylko i wyłącznie tym, którzy dzięki temu w ciszy gabinetów żerują na pracy wychowawców.
Program zmian musi obejmować nie tylko restrukturyzację, wymianę pokoleniową oraz rewizję metody i programu. Jego częścią musi być także gigantyczna akcja edukacyjna nastawiona z jednej strony na uświadomienie społeczeństwu jak ważnym elementem dla polskiego życia jest kształtowanie postaw według harcerskich wartości. Z drugiej uświadomienie drużynowym, że pracując wychowawczo tak naprawdę kształtują przyszłość swojego kraju. I chodzi tu nie tyle o jednolite mundury, ale o powszechną świadomość wartości naszej pracy wychowawczej, świadomość, która była faktem jeszcze 10 lat temu! Tylko, że wtedy drużynowym na kursach zamiast wielu mądrych słów wpajano proste "Siedem Głównych Zadań Drużynowego".
Harcerstwo, stanowiące genialną syntezę dwóch wielkich tradycji polskich: romantycznej i pozytywistycznej (w szerokim rozumieniu) od zarania miało właśnie tę ambicję, by dokonać moralnej rewolucji w społeczeństwie. Rewolucji, która przekształci społeczeństwo zastraszonych niewolników w naród wolnych obywateli. Taki sens miały słowa Andrzeja Małkowskiego: Idziemy jak fala zalać polski świat.
Może czas, by fala przestała się cofać?
phm. Maciej Pietraszczyk
-------------------------------------------------
Nr HR-a: 6/2009
Social Sharing: |
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Zacytowałem prawie połowe Twoich przemyśleń więc nie ma potrzeby denerwowania się i przekonywania mnie, że nie nie posiadłem umiejętności czytania i pisania:-), więc nie mówimy o zdaniach wyrwanych z kontekstu.
Z jakiego powodu ZHP ma być z jakiegolwiek powodu promowane? Z powodu przekonania, że jest lepsze niż inne NGO? Tu zacytuję: "Jego częścią musi być także gigantyczna akcja edukacyjna nastawiona z jednej strony na uświadomienie społeczeństwu jak ważnym elementem dla polskiego życia jest kształtowanie postaw według harcerskich wartości. " - jako rodzic wolałbym aby drużyna wodna w Żyrardowie składała się z harcerzy i żebym nie musiał wypisywac mojego syna z ZHP, bo dość miał nie tylko pijaństwa, ale i zwykłego nicnierobienia. Przykre, ale niestety zamiast zająć się utrzymywaniem najniższych choćby standardów ZHP zajmuje się marzeniamia o gigantycznych kampaniach?
Jak ma wyglądać ta zmiana miejsca i roli ZHP w systemie polskich organziacji społecznych?
Kto ma zapłacić za tę gigantyczną zmianę?
Dlaczego uważasz, że NGO o nazwie ZHP jest do tego predystynuowane?
"Kiedyś uczono mnie w harcerstwie, że najlepszym lekiem na narzekanie jest dzialanie. Dlaczego po prostu czegość w ZHP nie zmienicie, zamiast biadolić?"
Jazłowiaku, zapoznaj się proszę z naszą działalnością - a myślę że wycofasz się z tych zarzutów. Wydaliśmy kilkanaście książek, kilkanaście nr-ów HR-a (o żadnym tekście w nim opublikowanym nie można powiedzieć że jest "biadoleniem", stworzyliśmy propozycję statutu która miała dostosować strukturę ZHP do aktualnej rzeczywistości, tworzymy propozycję systemu stopni i sprawności, każdy z nas zajmuje się też (a właściwie przede wszystkim) działalności w drużynie, szczepie czy hufcu starając się tak działać, by zmieniać ZHP. Twoje zarzuty o biadolenie są strzałem w płot.
Tekst pod którym napisałeś kilka komentarzy nie jest żadnym biadoleniem, a diagnozą rzeczywistości.
ZHP powinien się promować jak każda organizacja która chce coś osiągnąć i istnieć w świadomosci społecznej. Tyle i tylko tyle. Autor powyższego tekstu nie domaga się by ktoś tą promocję wykonywał ZA ZHP.
Jazłowiaku, a podpisz że się Imieniem swym i Nazwiskiem, zamiast ułańskiego pseudo. O ile jesteś Tym, o kim myślę , to będzie nam bardzo miło . A i tyskutować lepiej z otwartą przyłbicą / podniesionym daszkiem od Czapki ułańskiej ?
Piotr Niwiński, lepiej znany jako Wilk Samotnik
Odpowiedział już Grzesiek, ale tylko dodam:
1. Przekręcić sens wypowiedzi można cytując nawet 90% tekstu, a pomijając puentę. Dlaczego nie odniosłeś się to streszczenia, które napisałem kilka komentarzy wcześniej?
2. Na niektóre twoje pytania odpowiesz sobie sam, jeśli zastanowisz się, która organizacja stawia sobie za cel wychowanie obywatela, a nie działacza politycznego, czy kościelnego. Predestynowana do przeprowadzenia zmian społecznych jest ta organizacja, która w programie ma kształtowanie właściwych postaw. A to wpisane ma tylko kilka organizacji, z których największy zasięg ma harcerstwo. Zamiast bić pianę, wystarczy pomyśleć.
3. Praca nad - jak to ująłem - przeoraniem świadomości społecznej musi odbywać się na wielu poziomach, a podstawowym jest poziom drużyn i drużynowych. I na to, żeby drużynowy na zebraniu przed obozem powiedział rodzicom: "Naszym celem jest ukształtowanie charakteru harcerzy, spowodowanie, żeby..." nie trzeba żadnych pieniędzy.
Akcje promocyjne, to nie tylko bilbordy, czy spoty telewizyjne i radiowe. Obecny Przewodniczący Parlamentu UE, Jerzy Buzek, wygrał swego czasu wybory nie drukując ani jednego plakatu. Wystarczyło, że chodził do ludzi i każdemu podał rękę. To samo dotyczy nas. Szkoła popatrzy na nas inaczej, jeśli drużynowy zainteresuje się ocenami harcerzy i wciągnie ich postępy szkolne do prób na stopnie. Rodzice popatrzą inaczej, jeśli zobaczą, że drużynowy chce i umie pomóc im w rozwiązywaniu problemów wychowawczych. Pracodawcy popatrzą inaczej, jeśli wpis w CV "jestem wychowany przez harcerstwo" będzie oznaczał pozyskanie fachowego, rzetelnego i uczciwego pracownika.
4. Powtórzę, co już pisałem, bo rozmówca ignoruje niewygodne fragmenty wypowiedzi: tekst ma na celu pokazanie, że nasze wewnętrzne problemy są częścią szerszego problemu, jaki dotyczy całego społeczeństwa i że zmiany programu, struktury itp nic nie dadzą, jeśli nie ulegnie zmianie sytuacja społeczna.
I proponuję rozmawiać o tym, co w tekście jest, zamiast wylewać frustracje na internet.
Widzisz kolego, uważasz, że moje uwagi dotyczące artykułu to wyraz frustracji internetowej. Twoja retoryka nie uległa zmianie od czasu naszego wspólnego pobytu na imprezie poza granicami Kraju, gdzie tak samo obrażałeś nas jako przedstawicieli reżimowego ZHP sam reprezentując jedyne prawdziwe ZHP-1918. Dlatego też nie staraj się mnie obrazić, bo Ci się to nie uda i wszystkie argumenty ad personam świadczą nie o mnie, ale o tym kto ich używa. To po pierwsze. Druhowie, to w takim razie zróbcie taką akcję, która przekona szerokie rzesze młodzieży do ZHP, bo z moich obserwacji wynika, że jest to proces skomplikowany i trudny. Skomplikowany i trudny z wielu powodów, ale przede wszystkim z przerostu formy nad treścią w ruchu harcerskim a także z hermetyczności i niechęci do zrozumienia podstawowego problemu ZHP, że eliminowanie zasięgu wychowawczego to śmierć organizacji. A dlaczego o tym mówię, wołanie o elitarność budzi pytanie, co ZHP oferuje swojemu instruktorowi, w jaki sposób odpłaca mu się za wolontariat? Z jakim wsparciem instruktor spotyka się w standardowym hufcu ZHP, jaką pomoc otrzymuje od organizacji?
b. hm i HR, plut. pchor. kawalerii harcerskiej, kawaler srebrnego i złotego krzyża zasługi dla ZHP
aktualnie
Redaktor naczelny www.dobroni.pl
Paweł Rozdżestwieński
"4. Powtórzę, co już pisałem, bo rozmówca ignoruje niewygodne fragmenty wypowiedzi: tekst ma na celu pokazanie, że nasze wewnętrzne problemy są częścią szerszego problemu, jaki dotyczy całego społeczeństwa i że zmiany programu, struktury itp nic nie dadzą, jeśli nie ulegnie zmianie sytuacja społeczna."
Myślę, że fundamentem problemu jest brak zaczynania reform od samego siebie w większości przypadków. Lepiej bowiem powiedzieć, że to kim jestem, zależy od wszystkiego, tylko nie od siebie samego.
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek cię, Pawle obrażał. Sam też nigdy mi wcześniej tego nie wytknąłeś, więc czemu robisz to po 20 blisko latach? Miałeś przecież bardzo dużo ku temu okazji. Ostatnią na kursie kadry kształcącej w 2004 roku, z którego wyjechałeś po rozmowie z Anią Filipow.
Fakt w Wlk. Brytanii, dyskutowaliśmy, nawet ostro, ale nikt nie używał ostrych wyrażeń i ocen. Wtedy miałem takie poglądy, byłem przekonany, że takie są fakty. Jeśli moje poglądy są dla ciebie obraźliwe, to co? Mam je zmieniać pod twoje dyktando? jeśli fakty cię obrażają, to skorygujemy fakty? No wolne żarty.
W swoim przedostatnim poście powtórzyłeś w innej formie moją tezę, że samoograniczanie i izolacja społeczna harcerstwa nie służy ZHP. Ja tylko dodałem, że korzystają na tym różni cwaniacy żerujący na pracy wychowawców. Ty, parę postów wcześniej zacząłeś się w tej frazie doszukiwać teorii spiskowych.
Tak samo, jak przyznałeś rację mojej tezie, że kwestia zasięgu oddziaływania harcerstwa jest skomplikowana.
Polemizujesz ze mną używając tych samych argumentów, które ja podaję w tekście. Sugeruje to, że nie przeczytałeś tekstu uważnie i nie zrozumiałeś jego treści lub czepiasz się, żeby się czepiać.
A kiedy tracisz argumenty, zaczynasz czepiać retoryki (dobrze, że nie erystyki), choć to nie ja jestem w tej dyskusji stroną atakującą bezpardonowo. Dodatkowo wyciągasz jakieś sprawy ad personam stawiające mnie w negatywnym świetle doskonale wiedząc, że nikt poza nami nie wie i nie może sprawdzić jak było naprawdę. To jest po prostu nieuczciwe.
Potem jednak - wbrew tekstowi, który cytujesz - insynuujesz, wkładasz mi w usta twierdzenie, że "to kim jestem, zależy od wszystkiego, tylko nie od siebie samego". Tymczasem, ja nic takiego nie napisałem. Wręcz przeciwnie. Wskazałem strefy, w których trzeba dokonać zmian. Wskazałem jednak, że część problemów wynika nie tylko z sytuacji wewnętrznej ZHP, ale jest elementem zjawiska dotyczącego wszystkich organizacji pozarządowych i dokładnie tę samą tezę, że to ruch organizacji społecznych w Polsce jako takich jest chory, postawiła niezależnie ode mnie Agnieszka Graff.
Wniosek jest taki, że musimy pamiętać, że zmiany wewnętrzne nie wsparte oddziaływaniem na zewnątrz nic nie dadzą. Reforma ZHP musi przełożyć się na próbę zmiany sytuacji społecznej w Polsce jako całości. Inaczej "uszczelnimy" okna, w sytuacji, gdy przeciekają ściany.
Zwiększenie liczebności ZHP, to sprawa programu, wsparcia instruktorów itp. Tak, ale to także, a może przede wszystkim sprawa jak odbierany jest społecznie człowiek działający "non-profit". Jak w społeczeństwie "na dorobku" traktowany jest ktoś, kto robi nie biorąc za to pieniędzy. Nie zwiększymy liczebności ZHP i żadnej organizacji harcerskiej, jeśli pracujący społecznie młody człowiek przez najbliższą rodzinę będzie traktowany jak frajer i zakała, co traci czas zamiast zarabiać. Nie zwiększy się wsparcie dla drużynowych, jeśli ZHP będzie popadał w opisaną przez Agnieszkę Graff chorobę ngoizacji, w której organizacje społeczne służą tylko wyciąganiu pieniędzy z grantów.
To są naczynia połączone i ignorowanie tego związku do niczego nie prowadzi.
Masz rację, że "naprawianie świata należy zacząć od siebie", ale ja twierdzę, że na sobie to działanie nie może się zakończyć.
I może zamiast narzekać i wytykać innym jak są niedoskonali, włącz się w pracę nad zmianami. Postawa krytyka stojącego z boku jest wygodna i bezpieczna, bo nie pociąga za sobą żadnej odpowiedzialności.
Nie wytykam Ci niedoskonałości, choć Twoje wolty ideowe są naprawdę zdumiewające. Ale nie mnie to oceniać, choć mnie to bawi. Wycofałem się z ZHP miedzy innymi po kursie kadry kształcącej, z którego zostałem wyrzucony bo zakwestionowałem metody i program tego kursu, bo szkoda mi było czasu i pieniędzy oraz urlopu na kolejny kurs drużynowych. Oczywiście możesz tłumaczyć niski poziom ZHP sytuacją zewnętrzną, zjawiskami społecznymi i innymi tego typu argumentami usprawiedliwiającymi ZHP Sp. z o.o., która podrywa się do działania, żeby zarobić na niskiej klasy obozach socjalnych, bo przecież granty są be i powodują NGOizację. Nie stoję z boku, ale wspieram moja drużynę i obserwuję to sie wyprawia. Na szczęście już poza mną.
Szkoda, Pawle, że nie porozmawiałeś ze mną na temat tych rzekomych "wolt", których - poza jedną w 1984 roku - nie było. W kwestii jak powinno wyglądać harcerstwo moje poglądy nie uległy zmianie. To sytuacja się zmieniła. Ale to naprawdę temat na rozmowę przy ognisku.
Nie wnikam, czemu odszedłeś z KKK. Tak wybrałeś, twoje prawo. Chodziło mi o to, że wtedy - jeśli miałeś do mnie żal - mogłeś to otwarcie i w oczy powiedzieć, a nie nosić to w sobie. Szkoda, że nie porozmawiałeś.
A co do reszty, Pawle, po raz kolejny proszę, czytaj to, co jest w artykule i nie dopisuj tego, czego w nim nie ma. To, co piszesz o ZHP jest prawdą, ale nie wyklucza to faktu powiązania tej sytuacji właśnie z tym, co dzieje się poza Związkiem: z "profesjonalizacją" ngosów ("obozy socjalne" też są grantowe), z powszechnym marazmem i niechęcią do działania, z obojętnością. Trzeba widzieć nie tylko własne winy, ale także zewnętrzny kontekst. Inaczej ryzykujesz dreptanie w miejscu i ciągłe nie udane reformy, które - powtarzam - są niezbędne, ale bez próby zmiany rzeczywistości społecznej, są skazane na porażkę