Nawigacja
Grzegorz Prochowski: Kompleksowy poradnik naborowy dla drużyn w pionie harcerskim cz. 2
CZĘŚĆ DRUGA

O moich metodach rekrutacyjnych

Plan naboru w naszej drużynie rodzi się pod koniec wakacji. Nie wymaga on miesięcy przygotowań, a jedynie odrobiny talentu organizacyjnego. Na początek - w pierwszym lub drugim tygodniu września odwiedzam wraz z przybocznym szkołę (lub szkoły), w których przeprowadzimy nabór. Prosimy o pozwolenie wejścia do klas na 5-6 minut celem zaproszenia uczniów do drużyny harcerskiej. W większości szkół nie ma z tym problemu. Jest tutaj jednak pewien haczyk. Czasami poproszeni zostaniecie o zjawienie się w dniu, gdy trwają godziny wychowawcze. Sporo szkół podział godzin ustala tak, by był to ten sam dzień, a najlepiej ta sama godzina dla wszystkich klas. Doradzam tutaj ostrożność. Chodzi o to, że powinniście dążyć do tego, by przejście po klasach odbyło się w piątek (jeśli zbiórka będzie w sobotę) lub w czwartek (jeśli zbiórki macie w piątki). Jeśli pozwolicie sobie na zbyt duży odstęp pomiędzy przejściem po klasach a właściwą rekrutacją - dzieciaki najzwyczajniej zapomną, a wy stracicie całkiem pokaźną grupę. Na szczęście dyrektor powinien zrozumieć Wasz argument, o krótkiej pamięci uczniów i potrzebie bazowania na ich emocjach, które jak wiadomo szybko stygną. Ponadto, jeśli jest taka możliwość, warto także zapytać o możliwość odwiedzin wywiadówek, jeszcze przed odwiedzeniem klas z dziećmi. Wywiadówki organizowane są we wrześniu, a porozmawianie z rodzicami, przedstawienie siebie i drużyny sprawi, że gdy dzieciaki podekscytowane wrócą do domów po tym, gdy odwiedzicie je w szkole, rodzice dopilnują by na Waszą zbiórkę trafiły.

Jestem zatem umówiony na odwiedzenie szkoły. Od tego punktu mam jeszcze tydzień lub dwa na przygotowania. To dobry moment na dodanie w aktualnościach strony artykułu o rekrutacji, który należy napisać tak by był dedykowany jednocześnie młodzieży i rodzicom. W artykule wspomnieć trzeba o tym, co drużyna oferuje, zachęcić do działania, ale także podać kontakt do siebie - bo rodzice nie puszczą dziecka na zbiórkę do kogoś, z kim nie mają kontaktu.

Po artykule - kolejny krok to ulotka. Nie polecam pójścia na łatwiznę. Ulotka to to, co uczniowie ze szkół zabiorą do domów. Powinna być ładna, kolorowa. Jej treść powinna być przystępna i zachęcająca - nie za długa! Co więcej, powinna mieć krótką sekcję z informacjami dla rodziców.

Ulotka mojej drużyny, pod kątem tekstu wygląda tak:

Przód (część dla młodzieży):

"Elo!

Dołącz do jednej z najaktywniejszych drużyn Rzeszowa!

Co robimy:

*wyjazdy i wycieczki - dokąd chcemy,

*wyjścia na pizzę,

*gry wojenne, terenowe, role play

*i chyba najważniejsze... spróbujesz swoich sił naprawdę, a nie w zabawie..."

Rozbijmy to teraz na czynniki pierwsze:

"Elo!" - pamiętam, że gdy ulotka powstawała, któryś z harcmistrzów twierdził, że nie powinienem używać takich zwrotów, bo nie przystają do tak poważnej organizacji, i nie okazują szacunku czytelnikowi. Postawiłem na swoim. Efekt? Co najmniej kilkanaście osób wspomniało mi, że przyszło na nabór właśnie z powodu "Elo", za każdym razem gdy wręczamy ulotki to powitanie u minimum kilku osób wzbudza uśmiech lub chichot. A to już emocja. Emocje się zapamiętuje. Oczywiście "Elo" można zastąpić dowolną "Siemką" czy innym otwieraczem - byle nie zbyt poważnym. Ten nasz podłapałem wśród jakichś 4-5 klasistów grających na boisku. Jak do tej pory działa rewelacyjnie.

"Dołącz do jednej z najaktywniejszych drużyn Rzeszowa" - to sformułowanie ma na celu zachęcić potencjalnych wstępujących do dołączenia do drużyny, a że każdy chce należeć do grupy, która jest w jakiś sposób "NAJ" - wybrałem opcję najaktywniejsza. Sformułowanie "jednej z" gwarantuje, że nie depczę odcisków innym drużynowym. Tak naprawdę dowolne sformułowanie może pasować: najweselsza, najwytrwalsza itp. Jest to klasyczny chwyt marketingowy - i działa nie tylko na naszych naborach, ale w całej branży reklamowej w ogóle.

"Co robimy..." - dalej następuje krótka lista rzeczy, które potencjalnie drużyna robi lub robić może. Pamiętam zdziwienie wspomnianego wyżej harcmistrza pizzą, bo to nie do końca harcerskie. Jak dla mnie zastęp udający się po zbiórce drużyny czy zastępu właśnie do pizzerii czy Maca - to najlepsze podsumowanie udanej zbiórki. Bo grupa jest wesoła i chce jeszcze trochę czasu spędzić razem.

Podsumowanie listy sugeruje czytelnikowi, że będzie mógł swoich sił spróbować w rzeczywistych działaniach, a nie tylko zabawach. A czy nie o tym marzy każdy uczeń podstawówki?

Druga strona ulotki zawiera informacje dedykowane rodzicom jak i młodszemu czytelnikowi. Znaleźć można tutaj zarówno informację o godzinie i miejscu pierwszego spotkania, jak i telefon drużynowego, numer Gadu-Gadu drużyny (bo niektórzy są zbyt nieśmiali, by zapytać osobiście o to, co ich interesuje). Jest też informacja o tym gdzie zbiórka się odbędzie i kiedy się skończy. Całość podsumowuje wzmianka, że z miejsca spotkania na miejsce zbiórki jak i w drodze powrotnej potencjalnych harcerzy prowadzić będzie umundurowany harcerz, Może o być ktoś ze starszych roczników, przyboczny, zastępowy lub sam drużynowy.



Koniec części drugiej.
(Dalszy ciąg w kolejnych numerach)

Grzegorz Prochowski, HO, drużynowy 66 Harcerskiej Drużyny Obronnej "KaTet" im. gen. Roberta Baden-Powella. www.katet.pl

Social Sharing: Facebook Google Tweet This

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.