- Drukuj
- 24 cze 2015
- Prawo i Przyrzeczenie
- 3055 czytań
- 0 komentarzy
Droga donikąd
Jesteśmy super, fajnymi ludźmi. My, harcerze i harcerki, naprawdę robimy fantastyczną, dobrą robotę. Przez najdrobniejsze rzeczy, umiejętności nabyte podczas prób na sprawności, stopnie, projekty starszoharcerskie, znaki służb, itp. – stajemy się lepsi. To wszystko ma wielką moc, bo uczymy się tego w życiu, w praktyce, jak my to nazywamy – uczenie w działaniu. Dobrze więc, że zaczęto rozmawiać o naszych kompetencjach na rynku pracy.
Niecałe 3 lata temu w Warszawie miałem okazję uczestniczyć w konferencji instruktorskiej z władzami ZHP podczas zbiórki “Praca z Kadrą”. Ewa Sidor zapytała wszystkich, czy w naszej organizacji wychowujemy dzieci i młodzież na dobrych ludzi, tak po prostu. Odpowiedź jest oczywista, a ponad 90% odpowiedzi – w wielkim skrócie – uzasadniono tym, że pracodawcy cenią sobie na rynku pracy nasze, harcerskie zdolności – umiejętność pracy w grupie, zaradność, samodzielność, ambicję, itd. Całość konferencji również toczyła się wokół tematu harcerzy na rynku pracy.
Dzięki metodzie harcerskiej możemy każdego młodego człowieka zainspirować do tego, aby robił to, w czym czuje się najlepiej. I tak rzeczywiście jest. Już podczas próby wędrowniczej staram się wydobyć z człowieka to, co go kręci. To element zapalny, iskra, którą trzeba podtrzymać i rozdmuchać do wielkiego ognia. Podczas próby na HO staramy się już nadać formę tej pasji, taką, żeby stała się polem służby. A pole służby zamienia się w zawód, w zawód z pasją. Super, prawda?
Od ponad roku mam przyjemność działać w Kapitule Stopni Wędrowniczych w Hufcu Bydgoszcz – Miasto. Próby, z którymi się spotykam, na ogół są bardzo ambitne. Czerwona lampka zaświeciła mi się, kiedy miałem obiekcję do zbagatelizowania jednego wymagania w pewnej próbie, po czym otrzymałem odpowiedź od opiekuna, że próba już jest tak ambitna, że dajmy sobie luz z tym wymaganiem. Próba skupiała się na pasji, na rozwoju doświadczenia, które naprawdę dałyby baaardzo wiele do CV. Z jednej strony, koleś miał rację, z drugiej – moment… Harcerz Orli reprezentuje pewien całokształt, zbiór wartości, pewien model osobowości zawarty w idei stopnia. To poprzeczka, do której każdy harcerz dąży realizując konkretne zadania na podstawie proponowanych wymagań. Nie, nie mogę pozwolić na luz, bo przez to pozwalam na kreowanie DOH, czyli Dziurawego Harcerza Orlego.
Razem z ekipą wędrowniczą, gdzie jestem przybocznym, pojechaliśmy w ubiegłym roku na Rajd Śladami Przeszłości Gdańska. Mieliśmy zaszczyt uczestniczyć w Paradzie Niepodległości w Gdańsku – ogrom ludzi, tysiące mieszkańców pewnie całego trójmiasta oraz my, harcerze, harcerze ZHP. Bawiliśmy się chyba najlepiej ze wszystkich grup, byliśmy głośni, radośni, uśmiechnięci. “Tak się bawi, tak się bawi… ZHP!” Czysta euforia setek harcerzy. Było naprawdę super, ale czy było dobrze? Zorganizowanych grup było mnóstwo, dziesiątki, ale wydaje mi się, że pozostawiliśmy po sobie… nie najlepsze wrażenie, ale największy syf. Organizatorzy RSPG dostali dofinansowanie, które wykorzystali również na promocję ZHP podczas Parady. Kupili białe balony z logiem naszej organizacji, które otrzymał każdy uczestnik rajdu. Dmuchaliśmy, zahaczyliśmy na patyczek – masowo. Nie tylko my mieliśmy balony, ale nie wiedząc dlaczego, podnosiłem 30. balon z ziemi i to był 30. balon z logiem ZHP. Tak się bawi, tak się bawi – ZHP.
Jako organizacja stoimy teraz przed ważną decyzją – czy zmienić zapis naszego Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego? Przy tej okazji dużo rozmawiamy o wartościach, etyce, wychowaniu. Zastanawiam się, po co? Argumentów jest sporo – bo PH jest archaiczne, nierozumiane przez najmłodszych harcerzy, bo każdy interpretuje je na swój sposób itd. Katolickie Oazy nie mają problemu z jeszcze bardziej archaicznym zapisem, jakim jest Dekalog. Wiedzą, że istotą jest program, forma przekazu konkretnych treści. To program ma być nowoczesny, oparty na aktualnych trendach, dopasowany do otoczenia, rzeczywistości, aby iść z duchem czasu. Do tego zostawiamy na pastwę losu 16-letnich liderów z grupą młodych ludzi. O tym kiedyś pisał Jacek Smura w “Czuwaju” (link –http://www.czuwaj.pl/numer/czuwaj1-2014.pdf ). Najlepsze jest to, że takiego modelu wymaga od nas system rozwoju instruktorskiego, bo przewodnicy myślą już o służbie w hufcu, podharcmistrzowie – w chorągwi i wyżej, a harcmistrzów spotkamy wszędzie, tylko nie w drużynie. Tak, wiem – są wyjątki.
W efekcie mamy super harcerzy, którzy mają mnóstwo kompetencji, umiejętności do radzenia sobie w życiu, na rynku pracy, ale bez wartości opartych na Prawie i Przyrzeczeniu Harcerskim. Rok temu pracowałem w ośrodku wypoczynkowym na Mazurach, szukaliśmy ludzi do pracy. Gdzie szukałem? Wśród znajomych harcerzy. Rozmawiałem z instruktorem ZHP, a on odparł: “Biorę robotę”. Myślę sobie – super, fajnie dać pracę swoim znajomym. W dzień przyjazdu kontaktujemy się z kolegą i okazuje się, że już zmienił decyzję, bo dostał lepszą ofertą pracy. Zapomniał nas o tym poinformować i zostaliśmy bez jednego animatora. Oczywiście – poradziliśmy sobie, ale taką sytuację nazywa się spalonym mostem. Ten facet już nigdy ode mnie i od kolegów pracujących na tamtym ośrodku nie dostanie żadnej propozycji. Facet, który jest instruktorem w stopniu podharcmistrza, działającym na szczeblu centralnym.
Dlatego nie rozmawiajmy o harcerzach na rynku pracy, nie rozmawiajmy o zmianie treści Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego. To wszystko i tak nic nie zmieni, ponieważ powinniśmy rozmawiać o wartościach, aby je wzmocnić narzędziami, które zna każdy instruktor – praca z kadrą, program, system zastępowych, metoda harcerska, itd. Bądźmy ambitni i zróbmy to.
słonek
---------------------------
Nr HR-a: III/2015
Social Sharing: |