Przeciw manipulacjom - list członków Rady Naczelnej ZHP
- Drukuj
- 20 paź 2010
- Newsy
- 3119 czytań
- 0 komentarzy
11.10.2010
Komendantki i Komendanci Chorągwi ZHP
pełniący funkcję przynajmniej od 2000 roku
Druhno Komendantko, Druhu Komendancie!
Od czasu, gdy wprowadzono do Statutu ZHP ograniczenie liczby sprawowanych kadencji, wszystkie kolejne zjazdy potwierdzały tę zasadę. Potwierdził ją również XXXIII Zjazd ZHP odbywający się w 2005 roku, który skrócił kadencje władz w chorągwiach i określił, jak należy w tym przypadku liczyć, kolejne kadencje. Potwierdził ją również ostatni, XXXVI Zjazd ZHP, gdzie proponowane zmiany prowadzące między innymi do uchylenia tego ograniczenia zostały odrzucone. Obecna, kończąca się kadencja powinna być zatem ostatnia dla wszystkich komendantów, którzy pełnili funkcję od 2000 roku. Ale czy będzie?
Wątpliwość rodzi się za sprawą wykładni Naczelnego Sądu Harcerskiego, której treści nie trzeba tutaj przywoływać. Droga wskazana w wykładni kusi, ale też odstrasza, bo przecież kolejne zjazdy wypowiadały się jednoznacznie w tej kwestii. Pozwala to przypuszczać, że znajdzie się ktoś, kto na tej podstawie będzie wnosił o unieważnienie wyników takiego ewentualnego wyboru przed Radą Naczelną lub/i sądami powszechnymi. Można pogodzić się z wolą i intencją zjazdów, można też szukać kruczków i śmiać się wszystkim w twarz. To jednak spokoju i autorytetu władzy nie zbuduje. A autorytetów nasza organizacja potrzebuje jeszcze bardziej, niż pieniędzy. Szczególnie w roku Wielkich Pytań o program, o organizację, o strategię, o statut.
Ograniczenie wyboru na kolejne kadencje nie jest celem. Jest środkiem. Nie jest również środkiem najlepszym, ale jedynym obecnie obowiązującym. Możemy go usunąć, ale tylko wtedy, gdy wprowadzimy inny, gwarantujący takie same lub lepsze cele. O co więc w tym wszystkim chodzi?
Chodzi o to, by nie zawłaszczać funkcji dla siebie. Ile lat musi minąć by powiedzieć sobie dość? Dziesięć? Dwadzieścia? Można pomyśleć, że w świetle wolności wyboru "zawłaszczanie" nie jest najlepszym słowem. Przecież każdy może kandydować. Ale czy wybory są w pełni wolne? Czy to nie jest tak, że boimy się zmian, które może przynieść nowa osoba? Przywiązujemy się do naszych władz, często przyjaźnimy. Trudno jest podnieść rękę przeciw. Zwykły ludzki odruch. A ten drugi kandydat to konkurent? Czy wróg?
Chodzi również o to, by decyzja o kandydowaniu była podyktowana dobrem środowiska oraz rozwojem własnej osoby. Po dziesięciu, dwudziestu latach również możemy mówić o dobru środowiska i rozwoju własnej osoby. Ale chyba częściej o rutynie i wypaleniu. Czy po takim czasie potrafimy kogoś pozytywnie zaskakiwać?
Nie bez znaczenia jest to, by system generował liderów. Nie ma innego kandydata? Przez osiem (w tym wypadku przez przynajmniej dziesięć) lat się nie pojawił? Jak pracowano więc nad ich rozwojem? To już wystarczający powód do zmiany. Każdy instruktor pełniący funkcję od pierwszego dnia jest zobowiązany do wychowywania następcy. Oczywiście ma to inny charakter w przypadku drużynowego, inny w przypadku komendanta chorągwi. Ale jeden z filarów tej idei jest taki sam. Jest nim wiara w to, że wybór na tę funkcję kogoś innego, nie oznacza zaprzepaszczenia własnych osiągnięć. Ufam, że następca okaże się godnym, a ja sam zrobię wszystko by mu w tym pomóc. Sposobów na to jest dużo, a zmarnowanie wieloletnich doświadczeń w kierowaniu chorągwią, byłoby niepowetowaną stratą.
Najczęstszym argumentem podnoszonym przeciwko ograniczeniu wyboru jest to, że jeśli ktoś jest dobrym gospodarzem, to dlaczego nie można dać mu szansy ponownego wyboru. Odpowiedź jest prosta. Bo miał zrobić wszystko, by po nim przyszła pełna energii osoba, która dobre przekształciłaby w lepsze. Na tym polega harcerskie wychowanie. Gdy w to uwierzymy, to żadne ograniczenia nie będą potrzebne.
Druhny Komendantki, Druhowie Komendanci!
Prosimy i apelujemy. Nie idźcie drogą wskazaną przez Naczelny Sąd Harcerski. Okażecie w ten sposób szacunek Związkowi Harcerstwa Polskiego, którego wola była wielokrotnie wyrażana w głosach delegatów. A swoim instruktorom pokażecie, co to znaczy godne i przyzwoite postępowanie.
CZUWAJ!
członkowie Rady Naczelnej Związku Harcerstwa Polskiego:
hm. Mariusz BEZDZIETNY,
hm. Jakub CICHOCKI,
hm. Michał KORDECKI,
hm. Wiesław LASKOWSKI,
phm. Piotr PATEREK,
hm. Ewa SIDOR,
phm. Andrzej WALUSIAK
Komendantki i Komendanci Chorągwi ZHP
pełniący funkcję przynajmniej od 2000 roku
Druhno Komendantko, Druhu Komendancie!
Od czasu, gdy wprowadzono do Statutu ZHP ograniczenie liczby sprawowanych kadencji, wszystkie kolejne zjazdy potwierdzały tę zasadę. Potwierdził ją również XXXIII Zjazd ZHP odbywający się w 2005 roku, który skrócił kadencje władz w chorągwiach i określił, jak należy w tym przypadku liczyć, kolejne kadencje. Potwierdził ją również ostatni, XXXVI Zjazd ZHP, gdzie proponowane zmiany prowadzące między innymi do uchylenia tego ograniczenia zostały odrzucone. Obecna, kończąca się kadencja powinna być zatem ostatnia dla wszystkich komendantów, którzy pełnili funkcję od 2000 roku. Ale czy będzie?
Wątpliwość rodzi się za sprawą wykładni Naczelnego Sądu Harcerskiego, której treści nie trzeba tutaj przywoływać. Droga wskazana w wykładni kusi, ale też odstrasza, bo przecież kolejne zjazdy wypowiadały się jednoznacznie w tej kwestii. Pozwala to przypuszczać, że znajdzie się ktoś, kto na tej podstawie będzie wnosił o unieważnienie wyników takiego ewentualnego wyboru przed Radą Naczelną lub/i sądami powszechnymi. Można pogodzić się z wolą i intencją zjazdów, można też szukać kruczków i śmiać się wszystkim w twarz. To jednak spokoju i autorytetu władzy nie zbuduje. A autorytetów nasza organizacja potrzebuje jeszcze bardziej, niż pieniędzy. Szczególnie w roku Wielkich Pytań o program, o organizację, o strategię, o statut.
Ograniczenie wyboru na kolejne kadencje nie jest celem. Jest środkiem. Nie jest również środkiem najlepszym, ale jedynym obecnie obowiązującym. Możemy go usunąć, ale tylko wtedy, gdy wprowadzimy inny, gwarantujący takie same lub lepsze cele. O co więc w tym wszystkim chodzi?
Chodzi o to, by nie zawłaszczać funkcji dla siebie. Ile lat musi minąć by powiedzieć sobie dość? Dziesięć? Dwadzieścia? Można pomyśleć, że w świetle wolności wyboru "zawłaszczanie" nie jest najlepszym słowem. Przecież każdy może kandydować. Ale czy wybory są w pełni wolne? Czy to nie jest tak, że boimy się zmian, które może przynieść nowa osoba? Przywiązujemy się do naszych władz, często przyjaźnimy. Trudno jest podnieść rękę przeciw. Zwykły ludzki odruch. A ten drugi kandydat to konkurent? Czy wróg?
Chodzi również o to, by decyzja o kandydowaniu była podyktowana dobrem środowiska oraz rozwojem własnej osoby. Po dziesięciu, dwudziestu latach również możemy mówić o dobru środowiska i rozwoju własnej osoby. Ale chyba częściej o rutynie i wypaleniu. Czy po takim czasie potrafimy kogoś pozytywnie zaskakiwać?
Nie bez znaczenia jest to, by system generował liderów. Nie ma innego kandydata? Przez osiem (w tym wypadku przez przynajmniej dziesięć) lat się nie pojawił? Jak pracowano więc nad ich rozwojem? To już wystarczający powód do zmiany. Każdy instruktor pełniący funkcję od pierwszego dnia jest zobowiązany do wychowywania następcy. Oczywiście ma to inny charakter w przypadku drużynowego, inny w przypadku komendanta chorągwi. Ale jeden z filarów tej idei jest taki sam. Jest nim wiara w to, że wybór na tę funkcję kogoś innego, nie oznacza zaprzepaszczenia własnych osiągnięć. Ufam, że następca okaże się godnym, a ja sam zrobię wszystko by mu w tym pomóc. Sposobów na to jest dużo, a zmarnowanie wieloletnich doświadczeń w kierowaniu chorągwią, byłoby niepowetowaną stratą.
Najczęstszym argumentem podnoszonym przeciwko ograniczeniu wyboru jest to, że jeśli ktoś jest dobrym gospodarzem, to dlaczego nie można dać mu szansy ponownego wyboru. Odpowiedź jest prosta. Bo miał zrobić wszystko, by po nim przyszła pełna energii osoba, która dobre przekształciłaby w lepsze. Na tym polega harcerskie wychowanie. Gdy w to uwierzymy, to żadne ograniczenia nie będą potrzebne.
Druhny Komendantki, Druhowie Komendanci!
Prosimy i apelujemy. Nie idźcie drogą wskazaną przez Naczelny Sąd Harcerski. Okażecie w ten sposób szacunek Związkowi Harcerstwa Polskiego, którego wola była wielokrotnie wyrażana w głosach delegatów. A swoim instruktorom pokażecie, co to znaczy godne i przyzwoite postępowanie.
CZUWAJ!
członkowie Rady Naczelnej Związku Harcerstwa Polskiego:
hm. Mariusz BEZDZIETNY,
hm. Jakub CICHOCKI,
hm. Michał KORDECKI,
hm. Wiesław LASKOWSKI,
phm. Piotr PATEREK,
hm. Ewa SIDOR,
phm. Andrzej WALUSIAK
Social Sharing: |
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.